Rozdział 17

780 45 15
                                    

Po wejściu na pokład samolotu, razem z Antonellą udałyśmy się na swoje miejsca. Z tego co wiem to Messi wylądował na początku pokładu razem z Brazylijczykiem. My natomiast byłyśmy przy końcu. Na samym początku miejsce, siedzące nie miało zbytnio dla mnie znaczenia, jednak po pierwszych dziesięciu minutach zaczęłam zazdrościć chłopakom. Turbulencje i wszelkie powiewy wiatru na tyle samolotu były odczuwane bardziej niż gdziekolwiek indziej. Wszelkie próby zaśnięcia, kończyły się klęską. Byłam wykończona, a czas lotu niesamowicie się dłużył. Jeszcze przed nim wymieniłam kilka wiadomości z Noah. U niego wszystko było po staremu. Nic nowego się nie działo. Dalej pracował w swojej małej firmie, a wieczorem oglądał po kilka odcinków The Originals.

— Anto, skoczę do łazienki — poinformowałam blondynkę. Wstałam ze swojego miejsca pod oknem, a następnie ruszyłam w stronę toalet.

Musiałam przyznać, że byłam cholernie zmęczona. Wstanie rano, później przygotowania do meczu, pakowanie się, a następnie jechanie na lotnisko zrobiło swoje. Cały dzień w biegu na pewno odbijał się na moim wyglądzie.

— Siema Skyler — podskoczyłam, słysząc głos po swojej prawej. Leo właśnie wyszedł z łazienki — Woo.. spokojnie. To tylko ja.

— Tak.. wybacz — machnęłam ręką.

— Co tam? Jak podróż?

— Serio pytasz? — zapytałam — Spójrz na to jak wyglądam i sam sobie odpowiedź — mruknęłam, zakładając ręce na piersi na co on się zaśmiał — Nie śmiej się. To jest porażka.

— To może się prześpij? Dużo miałaś na głowie. Ja zaraz też będę szedł, Ney chyba już śpi — zasugerował.

— Tak jakbym na to nie wpadła. Chciałam, ale się nie da. Siedzimy w takim miejscu, że słychać dosłownie każdy podmuch wiatru i do tego są okropne turbulencje.

— Masz jakiś lęk czy coś? — zapytał, opierając się o drzwi.

— Nie — pokręciłam głową — Nic z tych rzeczy. Po prostu nie czuje się bezpiecznie jak tak buja mną na wszystkie strony — wzruszyłam lekko ramionami.

— Rozumiem — kiwnął głową — To dawaj. Zamienimy się miejscami. Ja pójdę do Anto, a ty usiądziesz sobie tam gdzie ja. Została jeszcze godzina, tam nie dmucha prawie w ogóle. Myślę, że uda ci się chociaż trochę przespać.

Cóż. Była to bardzo kusząca propozycja. Jednak wtedy musiałabym siedzieć z Neymarem.

— No nie wiem.. jesteś pewny? — zapytałam, bo mimo wszystko chęć spania przeważała nad wszystkim.

— No jasne. Idź, wyśpij się. Sen jest ważny, a mi turbulencje nie przeszkadzają — wzruszył ramionami.

Leo był naprawdę kochany. To było miłe, że chciał się zamienić miejscem bym mogła się wyspać. Przy okazji spędził by czas z Antonellą, to też mógł być jeden z powodów..

— Dziękuję, jesteś świetny — klasnęłam w dłonie — Nasz numer siedzenia to N3, a wasz..? Skoczę do toalety i się przesiądę.

— Kieruj się pod A5 — mrugnął do mnie — Przeniose ci rzeczy i tak muszę zrobić to z moimi — dodał jeszcze, oddalając się.

Uśmiechnęłam się szeroko, a następnie weszłam do toalety. Wizja tego, że mogłam w spokoju się wyspać była cudowna. Gdy opuściłam toaletę odrazu skierowałam się w stronę przedziału A. Przy okazji minęłam kilka osób, z którymi przywitałam się krótkim "Cześć" lub uśmiechem.

A6, A7 i... A8, jest!

Zerknęłam na miejsca. Jedno było wolne. To pod oknem, czyli tam musiał siedzieć Leo. Natomiast obok miejsce zajęte było przez Neymara. Chłopak chyba faktycznie spał. Nie widziałam jego twarzy, bo miał ją zwróconą w stronę okna i spuszczoną w dół. Żeby usiąść na siedzeniu obok, musiałam przecisnąć się między nim, a wyprzedzającym go fotelem. Westchnęłam cicho, a następnie starając się go nie obudzić przeszłam na drugie miejsce. Trochę się z tym męczyłam, aż w końcu usiadłam. Spojrzałam na bruneta. Dalej głowę miał zwieszoną w dół i wydawał się być w tej samej pozycji. Czyli śpi.

addictive desire || neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz