Rozdział 7- Prawda cz. 3

64 15 10
                                    

Ojj, w tym rozdziale będzie się działo :D Nie zapomnijcie o gwiazdkach i komentarzach co sądzicie o tej części :) 

9

Spojrzała na marne pudełko które leżało na jej łóżku. Zrzuciła je na dół w gniewie, sprawiając że sukienka wypadła i leżała na podłodze smutno. Celest rzuciła się na swój materac, i zakryła oczy. Poczuła się strasznie głupio, bo wydawało jej się że Leonardo powinien to jakoś zaakceptować. Skoro nawet on ją wyśmiał, to inni jeśli się dowiedzą, zmieszają ją z błotem . Nigdy nie sądziła że relacja z Izanem wprowadzi ją w tak ogromne zakłopotanie. Nie rozumiała dlaczego musi się wstydzić swojej przeszłości. Wampiry nienawidziły wilków, a wręcz się ich brzydziły. Prawdopodobnie współżycie z nimi było uważane wręcz za swoiste zboczenie. Na pewno nie było legalne, a już na sto procent przyzwoite. Mimo że wampiry pozwalały na wiele, różnych odchyleń od normy w seksualności. Wilkołaki- to już było za dużo.

Santino zapukał do niej w końcu. Niechętnym krokiem podeszła do drzwi, i mu otworzyła. Spojrzał na nią w zaskoczeniu, wyraźnie zdziwiony jej nieprzygotowaniem.

- Jeszcze nie jesteś gotowa? – zmierzył ją wzrokiem pobieżnie. – Nie masz zamiaru chyba iść w tym? – bluzka i jeansy nie nadawały się na imprezę w stylu koktajlowym.

- Nie idę.

- Przestań, rozmawialiśmy już o tym – Santino był nieugięty. Wszedł do pokoju i podniósł z ziemi jej sukienkę. Podał ją do rąk Celest, a ona automatycznie ją chwyciła.

- Nie mamy czasu, za pół godziny musimy być na miejscu – przypomniał jej wskazując na swój srebrny zegarek na nadgarstku.

- Santino, proszę... - jej wzrok był bardzo błagalny. Graniczył już praktycznie z rozpaczą. Wiedziała że jeśli on nie zrezygnuje, to zaciągnie ją tam nawet siłą, ale był zbyt uparty. Pokiwał głową jakby chciał ukarać niegrzeczne dziecko.

- Nie mam siły na twoją upartość – mruknął pod nosem. – Jak się ubierzesz, przyjdź do Margaret. Zrób to dla rodziny, Celest. Pamiętaj, że do niej należysz. – zbliżył się do niej i spojrzał jej prosto w jej czerwone oczy. Zmrużyła je, chcąc opanować napływający do niej płacz. Santino odwrócił się na pięcie i dosadnym krokiem wyszedł z pokoju.

Chwyciła sukienkę i przytuliła ją do siebie, chcąc w ten sposób jakoś się uspokoić. Usiadła na łóżku i wtuliła swoją twarz w ten miękki materiał. Zapłakała cicho, wiedząc że nie może zawieść Santino. Zdawała sobie sprawę że jeśli nie pójdzie do Margaret, to jej brat sam po nią przyjdzie, ale wtedy nie będzie już tak miło. Westchnęła głośno, próbując jakoś przeboleć przelatujący czas. Z każdą minutą, gniew Santino był coraz bliższy. Nie wytrzymała tej presji, i po prostu poszła się przebrać. Miała nadzieje do ostatniej chwili, że jakoś uda jej się przekonać nieugiętego brata. Co prawda zrobiła sobie bardzo mocny makijaż, jakby szykowała się na to przyjęcie, ale przecież kosmetyki nigdy by się nie zmarnowały. Gdy przyszedł do niej wraz z Margaret, wyraźnie zirytowany jej spóźnieniem, prosiła go po raz ostatni.

- Zachowujesz się jak dziecko – sapnął niemiło. – Jeszcze tupnij nóżką! – za nic miał jej sprzeciw. Nie zdążyła nawet powiedzieć mu, że do niczego jej nie zmusi. Wtedy właśnie Margaret przeniosła ich na drugi koniec globu, do Montrealu.

10

Dom przed którym się znaleźli, był bardzo ekskluzywny. To była wielka biała willa z fontanną i podjazdem wokół niej, na którym stały dwa bardzo drogie auta. Celest pomrugała oczami, nie wierząc że Santino zabrał ją tam siłą. Poczuła, że zawiodła Jeana, i już nie uda jej się tego naprawić. Margaret nawet nie czekała na jej pozwolenie, po prostu ich tam zabrała. Celest była wściekła, że tak ją zrobili. Wiedziała że musi stamtąd jak najszybciej uciec i nie była w stanie myśleć o niczym innym. Stanęła w miejscu, a Santino po prostu ruszył przed siebie w stronę drzwi wejściowych. Zatrzymał się po chwili i wrócił po swoją niesforną wampirzyce. Szarpnął ją i wziął pod ramię, sprawiając że prawie przewróciła się na swoich czarnych obcasach.

Przysięga DuszWhere stories live. Discover now