Rozdział 8

7K 355 153
                                    

„Na każdym polu bitwy znajdziesz wojowników i kruki wojowników stojących na śniegu, kruki przyczajone w drzewach. Rozejrzyj się wokół siebie i oceń, kto jest kim. Kto będzie walczył, a kto pożywi się Twoim ciałem. Kto stanie u Twego boku, a kto będzie czekał na Twój upadek. Ta wiedza może ocalić Ci życie."

– Samantha Shannon



Lilly, podpierając dłońmi podbródek, wpatrywała się w rozświetloną słońcem taflę wody. Nie mogła oderwać wzroku od źródlanego strumyku, który niczym niezmącony, spokojnym rytmem płynął wokół posesji zabójcy. Wokół miejsca, które od teraz stało się jej więzieniem i schronieniem w jednym. Więzieniem, bo odebrało jej wolność i zakuło ją w nowe, nieznane jej jeszcze kajdany, zaś schronieniem, bo mogła się tu ukrywać przed wzrokiem zła, które dobrze znała i, które niszczyło ją przez ostatnie lata.

Siedziała na niskim murku skalnym. Lekko odchyliła głowę do tyłu, rozkoszując się ciepłymi promieniami słońca, które w głębinach potężnego lasu wydawały jej się dużo bardziej gorące niż poza nim. Z trudem przedzierały się przez masywne drzewa. Miała wrażenie, że docierały tu tylko najsilniejsze płomyki. Jej lekko zarumieniona twarz oświetlona była teraz blaskiem dnia. Przymknęła trzymaną w dłoniach książkę, którą skończyła właśnie czytać i wzięła głęboki wdech. Od ostatnich wydarzeń upłynęło pięć dni. Pięć długich i niezwykle dla niej trudnych dni. Od kiedy została zmuszona tutaj zamieszkać, całą swoją energię i czas poświęcała na czytanie. Chciała w ten sposób zagłuszyć szalejące w jej wnętrzu myśli i choć na chwilę, zapomnieć o tym, co ją otaczało. Świadomie uciekała w krainę wyobraźni, która daleka była od mrocznego i przerażającego świata, który ją otaczał. Z chęcią wyrywała się myślami od tej kryjówki i od człowieka, który ją uwięził. Nie miała sił i odwagi, by zmierzyć się z prawidłami rządzącymi tym miejscem.

Od momentu, gdy zabójca ją tu przywiózł, Lilly starała się unikać go, jak ognia. Na każdym kroku, schodziła mu z drogi. Widziała, że mężczyźnie było to na rękę. Najwidoczniej, on również nie potrafił stanąć do walki z własnymi słabościami. Po tych kilku spędzonych tutaj dniach, Lilly wiedziała już, że jego słabością była ona sama. Pierwszy raz w historii swojej zawodowej kariery, nie był w stanie wykonać przyjętego zlecenia. To ona była powodem jego niemocy. Okazała się być jego słabym punktem.

Brunetka przez wszystkie ostatnie dni, nie myślała o niczym innym, jak tylko o tym, czy podjęta przez napastnika decyzja ujawniła jego słabość, czy może była jedynie chwilową niedyspozycją. Bała się, że jego siła i sprawczość powrócą. Przez lata związku z Michaelem, podczas których dzielili wspólnie domową przestrzeń, uczyła się, jak chodzić na palcach wokół oprawcy, by choć na chwilę móc być bezpieczną. Najlepszym wyjściem, zawsze było przemieszczanie się bocznymi drogami. To gwarantowało pozostanie niezauważoną. Postanowiła, że będzie powielała wypróbowane wcześniej schematy. Tylko to jej pozostało. Nadzieja, że jej napastnik się nad nią zlituje.

Zmrużyła oczy, przebiegając wzrokiem po leśnym terenie.

Może to, że poznała Michaela i pozostawała przez tyle lat w przemocowym związku, było konieczne, aby teraz mogła przetrwać?

Nie znała odpowiedzi na to pytanie, ale wiedziała, że teraz musi być przede wszystkim silna i opanowana. Tylko tak, będzie mogła wyjść cało z opresji. Nie chciała nabawić się kolejnej traumy, która rzutowałaby na jej dalsze życie. Przy zabójcy była szczególnie ostrożna. Zawsze schodziła mu z pola widzenia. Znajome zło jest zawsze mniej przerażające od zła nieznanego, za którym może się czaić dosłownie wszystko. 

Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [ZAKOŃCZONE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz