Rozdział 39

8.8K 872 26
                                    

- Co ty na to, żebyśmy jutro gdzieś razem wyszli? - zaproponował Luke, siadając obok mnie na kanapie. Posłał mi przyjazny uśmiech, który odwzajemniłam dopiero po dłuższej chwili.

- Przykro mi, ale jestem już umówiona - odparłam, zerkając na blondyna. Jak zawsze miał na sobie czarne rurki oraz koszulkę z mocno wyciętymi bokami. Dzisiaj postawił na szary t-shirt z logo zespołu Green Day.

- Um, tak? - spytał, przygryzając wargę.

- Tak - wzruszyłam ramionami.

- Z tym anonimem, o którym wspominał Michael?

- Mhm - bąknęłam. Czułam się dziwnie, tłumacząc Luke'owi, że mam swoje plany i nie zrezygnuję z nich specjalnie dla niego.

- A jeśli cały ten anonim okaże się takim dupkiem jak Brandon? Hm, zrobi ci tylko krzywdę i...

- Nie ma szans - przerwałam mu. - Anonim jest inny.

- Nigdy nic nie wiadomo. Lepiej, żebyś nie szła na to spotkanie... To naprawdę może być jakiś świr.

- Od kiedy zacząłeś się tak o mnie martwić, co? - mruknęłam, krzyżując na piersi ręce. Uniosłam do góry brwi i czekałam, aż niebieskooki odpowie. Cały czas go obserwowałam. Zachowywał się inaczej niż zwykle. Wyglądał na zdenerwowanego i mocno zestresowanego.

- Po tym jak musiałem pobić pewnego dupka, ponieważ cię skrzywdził i wykorzystał...

- Wcale nie musiałeś tego robić - prychnęłam.

- Nie musiałem, ale chciałem. Przyznaj, że od razu poprawił ci się humor, kiedy powiedziałem ci, że gnojek dostał za swoje.

- Może i tak, ale to nie zmienia faktu, że idę na spotkanie z anonimem.

- Jak mam cię przekonać, żebyś nie szła?

- I tak idę, Luke. Po za tym... dlaczego tak bardzo zależy?

- Em, no... Razem z Michael'em boimy się o ciebie...

- Razem z Michael'em? - powtórzyłam.

- No... tak - zdenerwowany podrapał się w głowę. - Tak, tak - dodałam piszczącym głosem. Chrząknął i spuścił wzrok.

- O co ci się stało? Gdzie ta wielka pewność siebie? Hm?

- To nie ważne, Adelaide - zbył mnie machnięciem ręki, a następnie podniósł się i spojrzał na mnie. - Wychodzę, muszę się przewietrzyć.

- Na pewno wszystko w porządku? - zadałam kolejne pytanie, ale nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Obserwowałam jak Luke idzie w stronę wyjścia i znika za frontowymi drzwiami.

Zrezygnowana wróciłam do swojego pokoju i opadłam na miękkie łóżko.
Następnie sięgnęłam po telefon, aby napisać do anonima. Nie wiem, co mam myśleć o dzisiejszej sytuacji z Luke'em... To było dziwne. Hemmings nigdy się tak nie zachowywał. A dzisiaj? Dzisiaj zdecydowanie był czymś zdenerwowany... Chcę, a wręcz muszę z kimś o tym porozmawiać. Został mi tylko anonim, bo Michael tak jakby też odradza mi tego spotkania... Nie wiem, co mam robić, bo naprawdę chcę poznać chłopaka, który twierdzi, że mnie kocha. Chłopaka, który w wolnym czasie surfuje. Chłopaka, z którym dobrze mi się pisze, ale o którym niestety nic nie wiem.

Wystukałam na klawiaturze krótką wiadomość i wysłałam do anonima.

Ja: pomocy

Odpisał w ciągu kilkunastu sekund, na co bardzo się cieszę, bo Mike czasami odpisuje mi dopiero po godzinie...

Idiota: co się dzieje?

Ja: luke chciał, żebym zrezygnowała z naszego spotkania

Idiota: może powinnaś

Ja: co?

Ja: nie

Ja: wiesz, że bardzo chcę dowiedzieć się kim jesteś

Idiota: och, ale ja naprawdę nie jestem nikim ciekawym

Ja: nie żartuj sobie, anonimie

Ja: n i e  zrezygnuję z naszego spotkania

Ja: rozumiesz?

Idiota: niestety tak

Ja: więc lepiej szykuj się już na jutro

Ja: będę zadawała dużo pytań

Idiota: cholernie się boję

Ja: mnie? haha

Idiota: twojej reakcji

Idiota: znienawidzisz mnie i będziesz chciała mnie zabić...

Idiota: a ja nawet nie wymyśliłem sobie jeszcze żadnej sensownej wymówki

Ja: dramatyzujesz

Ja: gorzej z tobą, niż z kobietą podczas okresu

Idiota: więc lepiej się ze mną nie spotykać

Ja: nie

Ja: masz tam być.

Ja: żeby dodać charakteru tamtemu zdaniu napisałam nawet "kropkę nienawiści"

Ja: jestem zła, więc skończ już temat

Ja: masz być i tyle

Ja: nie przyjmuję żadnych przeprosin

Idiota: nie możemy tego przełożyć?

Ja: nie

Westchnęłam głośno i rzuciłam telefon na drugi koniec łóżka. Wszyscy się zmówili, czy co? Tak jest trudno zrozumieć, że chcę poznać tego chłopaka? Okej, anonima trochę rozumiem... W końcu cały czas twierdzi, że go znienawidzę... Ma prawo mieć jakieś obawy, no ale Michael i Luke? Clifford namawiał mnie całe siedem godzin w pracy, żebym nie szła. Skończyło się tym, że pokłóciliśmy się, a on poszedł na resztę dnia do Ashton'a. Teraz siedzę sama w domu i mam ochotę krzyczeć.

Od autorki: Okropny ten rozdział... Ehh, szkoda gadać. Ale... w następnym rozdziale już spotkanie z anonimem!

Co myślicie o Luke'u? Sprytny chce namówić Adelaide, żeby nigdzie nie szła... No bo przecież on jest jej anonimem...

Końcówka trochę nie wyszła... Um i przepraszam, że krótki... mógłby, a nawet powinien być dłuższy.

stalker .:l.h:.Where stories live. Discover now