Sigma x Reader

542 37 47
                                    

Siedziałaś w pokoju hotelowym Podniebnego Kasyna zastanawiając się co tu właściwie robisz. Po co tu przyszłaś? Po co w ogóle żyjesz?

Ostatnio często nachodziły cię takie myśli. Byłaś bezsilna, zupełnie nie wiedziałaś co masz robić. Przyszłaś tu licząc na jakąś rozrywkę, lubisz grać w karty. Kiedyś grałaś w nie z...

Nie. Nie możesz o tym myśleć, bo już kompletnie się załamiesz. Po twoim policzku popłynęła łza, a za nią kolejna, aż w końcu cała zalałaś się łzami.

Właśnie w tym momencie, najgorszym z możliwych, ktoś wszedł do pokoju.

Był to młody mężczyzna o dość nietypowym wyglądzie. Szczególną uwagę zwracały jego włosy, które z prawej strony głowy były białe, a z lewej fioletowe. W dodatku część kosmyków sięgała do połowy jego twarzy, a część do pasa. Ubrany był w długi, biały płaszcz z galaktycznym wzorem pod spodem i czarne spodnie. Nosił też kolczyki.

- Dzień dobry - przywitał się dziwny mężczyzna. - Nazywam się Sigma, jestem kierownikiem Podniebnego Kasyna i chciałem panią zap... - w tym momencie spostrzegł w jakim jesteś stanie i momentalnie przerwał. W jego szarych oczach dostrzegłaś panikę. - Czy pani płacze? Niedobrze, nikt nie powinien płakać w Podniebnym Kasynie! Co mogę dla pani zrobić? Może chciałaby pani zagrać ze mną w karty? Albo zjeść ciasteczka? Albo zagrać w karty i jeść ciasteczka w tym samym czasie?

- Ja... - szczerze wątpiłaś, aby to miało ci pomóc, ale mężczyzna wydawał się być miły i widziałaś, że stara się pomóc, a w sumie co ci szkodzi? - Dobrze, zagrajmy. Ciasteczkami też nie pogardzę.

Po twoich słowach odetchnął z ulgą i wyjął z kieszeni talię kart i pudełko ciasteczek z kawałkami czekolady.

- Zawsze noszę je przy sobie na wszelki wypadek - powiedział z uśmiechem i zaczął rozkładać karty. - To w co gramy?

- W makao - odpowiedziałaś i sięgnęłaś po ciasteczko. - To jest pyszne! Gdzie pan je kupił?

- Sam je upiekłem. A tak w ogóle to proszę mi mówić po imieniu.

- Dobrze, Sigma. Ale w takim razie ty też mów mi po imieniu, jestem...

- [Twoje Imię].

- Tak, ale... Skąd to wiesz?

- Pamiętam dane wszystkich moich klientów.

- To niesamowite! Ile czasu ci zajęło by to wszystko spamiętać?

- Tylko kilka nieprzespanych nocy.

- Tylko? Dlaczego tak się poświęcasz?

- Kasyno jest dla mnie wszystkim, to mój jedyny dom. Dbam o nie i o jego klientów. Są dla mnie ważniejsi niż wszystko inne.

Kiedy opowiadał o swoim kasynie, było widać jakie to dla niego ważne. Miał swoje miejsce na ziemi.

Pomyślałaś, że to piękne, ale przypomniało ci też o twojej stracie. Chociaż próbowałaś to powstrzymać, łza znowu spłynęła z twojego oka.

- Czy powiedziałem coś nie tak? - zapytał znów zaniepokojony Sigma.

- Nie, to nie o to chodzi.

- Co się stało? Czy mogę jeszcze coś dla ciebie zrobić?

- Niestety, nic się nie da zrobić. Ale i tak bardzo ci dziękuję. Za grę i przepyszne ciasteczka. I za to, że choć przez chwilę uśmiech pojawił się na mojej twarzy i zapomniałam o... - nie byłaś w stanie już dłużej powstrzymywać płaczu.

Nagle z sąsiedniego pokoju rozległy się krzyki, po czym usłyszeliście odgłos tłuczonego szkła.

- Przepraszam, że cię zostawiam w takim stanie, [Twoje Imię], ale muszę iść, sprawdzić co się tam dzieje. Wrócę najszybciej jak będę mógł, obiecuję - oznajmił, po czym wybiegł z pokoju.

Bungou Stray Dogs - One ShotsWhere stories live. Discover now