Saigiku Jouno x Reader

375 23 73
                                    

Siedziałaś na komisariacie zeznając o morderstwie, którego byłaś świadkiem. Naprawdę nie było to przyjemne przeżycie, dlatego chciałaś jak najszybciej powiedzieć co wiedziałaś, wrócić do domu i zapomnieć o wszystkim.

- Czy morderca panią widział? - zapytał przesłuchujący cię policjant.

- Eee, no chyba tak - stwierdziłaś.

- Niedobrze. Pewnie będzie chciał się na pani zemścić. Ale proszę się nie martwić! Zapewnimy pani całodobową ochronę. Zaraz wracam.

Mężczyzna wyszedł, zostawiając cię samą w pomieszczeniu.

Jego słowa wystraszyły cię nie na żarty. Nie pomyślałaś o tym, że morderca mógłby chcieć się na tobie mścić. Ale co miał na myśli mówiąc o całodobowej ochronie?

Po chwili policjant wrócił w towarzystwie drugiego mężczyzny.

- Jestem Saigiku Jouno - przedstawił się nieznajomy. - Pani prywatny ochroniarz.

Przyjrzałaś mu się uważniej. Miał białe włosy z czerwonymi końcówkami, ubrany był w policyjny mundur, nosił też kolczyk w prawym uchu. Ale twoją uwagę zwróciło co innego.

- Przepraszam, ale dlaczego ma pan zamknięte oczy? - spytałaś niepewnie.

- Jestem niewidomy - wyjaśnił mężczyzna.

No tak! Jak mogłaś być taka nietaktowna?! Ale chwila. Przecież ochroniarz powinien chyba dobrze widzieć, prawda? Jak miałby cię przed czymkolwiek ochronić skoro nic nie widzi?

Wysunęłaś rękę do przodu, by sprawdzić czy Jouno jakoś zareaguje, a on momentalnie chwycił cię za nadgarstek tak mocno, że miałaś wrażenie, że połamie ci kości.

- Co nie znaczy, że nie wiem co się dzieje wokół mnie - stwierdził Saigiku. - Mam bardzo wyostrzone zmysły. Dokładnie słyszę bicie twojego serca, które przed chwilą znacząco przyspieszyło.

Boże, miał rację. Twoje serce na prawdę biło jak młot. Ten mężczyzna był przerażający.

- Eee... to ja może już pójdę - próbowałaś wyrwać rękę z uścisku białowłosego, ale okazał się zbyt silny.

- Nigdzie nie idziesz - oznajmił Jouno. - A przynajmniej nie beze mnie.

- Chcę iść do domu. Proszę, jestem już zmęczona.

- Dobrze, więc chodźmy.

Złagodził chwyt i poszliście do twojego miejsca zamieszkania.

***

Posiadanie osobistego ochroniarza, który nie odstępował się na krok nie było dla ciebie zbyt komfortowe. Nie miałaś ani chwili dla siebie, Saigiku wszędzie za tobą łaził. Tak było i tym razem, kiedy poszedł z tobą do kawiarni. Popijałaś ulubiony napój i przyglądałaś się białowłosemu. Po chwili mężczyzna odwrócił głowę.

- Czemu na mnie patrzysz? - zapytał z uśmiechem. - Podziwiasz moją urodę?

- Co? Nie!

- Jesteś urocza, gdy próbujesz kłamać.

Nagle Jouno poderwał się gwałtownie i sięgnął ręką za ciebie. Odwróciłaś się i zobaczyłaś Saigiku trzymającego jakiegoś staruszka za kołnierz.

- Co ty robisz?! - zupełnie nie rozumiałaś zachowania białowłosego. - Puść go!

- To jest złodziej, który przed chwilą zakradł się do ciebie od tyłu by cię okraść.

- Nie prawda! - próbował bronić się staruszek. - Ja tylko tu przechodziłem...

- Nie pogrążaj się, wiem że kłamiesz. Zasługujesz na karę.

Bungou Stray Dogs - One ShotsWhere stories live. Discover now