15. Co ty tutaj robisz?

2.6K 133 376
                                    


Razem z Sol dziękujemy za 10k odsłon. A właściwie to już 11k. Jesteście super!

Z tej okazji nowa okładka! Która Wam się podoba najbardziej?

Po niespodziewanej konfrontacji na basenie nabieram nieco energii, więc nie czekając na śniadanie proszę, żeby któryś z kierowców z rezydencji zawiózł mnie do Wynwood. Zamierzam zjeść coś w którejś z uroczych kafejek, oczywiście omijając przy tym skrupulatnie Panther Coffee, w razie gdyby Asher zapragnął zabrać tam dzisiaj swojego czarnoskórego boga seksu.

Staram się nie myśleć za wiele o młodszym Holdenie, ale trudno mi uciec tak od wspomnień o nim samym, o świetnym seksie, który mieliśmy, jak i o bardzo niemiłej niespodziance, która mnie wczoraj spotkała w progu jego mieszkania.

Cholerny kłamca!

Mam tym totalnie zepsuty humor, podejrzewam się wręcz o lekko złamane serce. A na obniżony nastrój wiadomo, że najlepsze są zakupy. Zwłaszcza iż zupełnie serio potrzebuję kilku nowych zestawów, w których będę mogła zacząć się od jutra pokazywać się w firmie, a które nie do końca będą totalnie nudne.

Zamierzam bowiem być tam wszystkim, tylko nie nudziarą. Dlatego zrobiwszy rundkę po ulubionych dotąd butikach, ostatecznie znów ląduję w spółdzielni kumpli Asha ze studiów. Ich projektom na pewno nie można zarzucić nudy. Ani, skoro już o tym mowa, nadmiernej skromności.

Przed powrotem do rezydencji funduję sobie jeszcze kilka godzin w salonie piękności. Przydadzą mi się jutro odświeżone, podcięte włosy, wydepilowane brwi i nienaganny manicure oraz pedicure. Decyduję się nawet na masaż relaksacyjny, bo bardzo jestem od tego wszystkiego zestresowana i pospinana.

Te zabiegi i przyjemności trwają, ale totalnie nie mam się dokąd spieszyć. Zwłaszcza teraz, gdy zostałam z czekającą mnie batalią zupełnie sama, bez młodszego Holdena.

Tak wczoraj, jak i dzisiaj przez cały dzień ignoruję wiadomości od tego zdradzieckiego gada. Z wolna, lecz skutecznie dojrzewając do zablokowania go.

Tylko mi drań nerwy psuje i ciśnienie podnosi! Zachowuje się, jakby nic się nie stało, jakby mi nie nakłamał i nie ściągnął sobie wczoraj do domu kochanka o hebanowej skórze, szczerze mówiąc, to sto razy piękniejszego ode mnie, ugh.

Dlatego konsekwentnie nie odpowiadam na jego zaczepki.

Przed powrotem do domu dzwonię przewidująco do Mercedes i dostaję pocieszające wieści: Zeldella i Elio znów dokądś wyszli, jest więc szansa, że i tym razem uda mi się przedostać do rezydencji przez nikogo nie nękana i zaszyć się tam na jak długo się da. Czyli najlepiej do jutra rano.

Najwyraźniej gospodyni potraktowała prośbę o niemówienie matce o moim powrocie na dłużej bardzo dosłownie, rozciągając ją na ukrycie przed nią mojej obecności. W dodatku wygląda też na to, że i Elijah postanowił zachować dla siebie nasze spotkanie na basenie, prawdopodobnie jak i obecność w Miami w ogóle.

Pieprzony wzór lojalności narzeczeńskiej, swoją drogą. Gdyby to nie była moja matka, bardzo bym jej współczuła toksycznego związku z takim niewiernym skurwielem.

Mam zatem więcej szczęścia, niż zrazu myślałam, że mogę mieć i nie słyszę niecierpliwego pukania do swoich drzwi oraz wybuchu pretensji ani niedzielnego wieczora, ani w poniedziałek rano. Przynajmniej ta jedna przykrość zostaje mi oszczędzona. 

Na tyle mniej więcej znam codzienny rozkład dnia Zeldy, by przeczekać u siebie cały poranny rozgardiasz, nie wchodząc nikomu w oczy i nie paląc ani mamie, ani jej gachowi zaplanowanej skrupulatnie niespodzianki.

High Stakes ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz