.・゜7. ゜・ *

7 6 0
                                    

Kilka miesięcy później.

Dzisiejszego dnia Liliana ponownie spotkała się z ukochanym Jikyo. Kobieta miała dla niego drobny prezent. Tak samo jak on podarował jej coś na urodziny, ona zrobiła to samo. Dziś, trzynastego stycznia, były urodziny Park Jikyo.

Młodzi razem miło spędzili dzień, a przed rozejściem się w swoje strony, Lily chciała dać swojemu chłopakowi prezent.

- To nie jest może jakiś wielki prezent, ale... - zaczęła w chwili, gdy mężczyzna odpakował podarunek. – Mam nadzieję, że ci się spodoba. Noś go na szczęście. – uśmiechnęła się miło.

- Jest śliczny. – powiedział Park z szerokim uśmiechem na ustach.

Liliana podarowała ukochanemu broszkę w postaci małego wróbelka. Był to skromny prezent, ale jak najbardziej wyjątkowy.

- Dziękuję, nae salang. – powiedział Jikyo i pocałował rudowłosą w czoło.

- Cieszę się, że ci się podoba. – podeszła do niego i pomogła mu zapiąć podarunek na jego koszuli.

- Bardzo. – skinął głową starszy po czym wziął ją za rękę i spojrzał głęboko w oczy. – Lily... - zaczął. – Ten dzień w końcu nadszedł. – mówił zakładając jej włosy za ucho. – Jestem już pełnoletni i będę mógł opuścić ten przeklęty sierociniec.

- Mm. – rudowłosa skinęła głową i uśmiechnęła się miło do chłopaka.- Wiem, pamiętam. – spojrzała mu w oczy. – Zabierzesz mnie ze sobą, prawda? – wzięła jego dłoń w swoją.

- Tak jak obiecałem. – Park skinął głową. – Odejdziemy z tego miejsce i w końcu obydwoje będziemy wolni.

- Nie mogę się już doczekać. – mówiła Wilkinson.

- Załatwię resztę spraw i spotkajmy się tam gdzie zawsze za dwa dni, dobrze? – spytał na co ona przytaknęła. – Już niedługo, nae salang. – pogładził jej policzek po czym pocałował na pożegnanie i po dłuższej chwili ruszył w drogę powrotną.

Liliana przyglądała się odchodzącemu chłopakowi przez chwilę po czym sama chciała wrócić do siebie, gdy nagle zamarła, gdy usłyszała znajomy głos tuż za sobą.

- Więc to on, tak? – powiedziała zaciekawionym głosem Sheree, matka Lily. – Ten jedyny.

- Co tu robisz? – spytała przestraszona nastolatka.

- Zwiedzam. – odparła obojętnie po czym pociągnęła córkę za sobą. – Twojemu ojcu się to nie spodoba. – mówiła srogo.

- Nie mów mu o niczym, proszę. – prosiła, gdy jej rodzicielka wciąż ciągnęła ją za sobą. – Nie musisz mu o tym mówić.

- Żartujesz sobie? – spojrzała na nią wrogo. – To mój mąż.

- A ja jestem twoją córką! – przerwała jej i zmusiła starszą do zatrzymania się. – Proszę cię... - mówiła ze łzami w oczach spoglądając na matkę. – Kiedyś patrzyłaś na mnie jak na swoje dziecko, jak na swoją córkę... - przypomniała. – Dawno temu, okazywałaś mi chodź trochę miłości... Czasami nawet mnie broniłaś... Więc proszę cię... - wzięła ją za rękę. – To moja jedyna prośba. Nigdy ani ciebie, ani ojca o nic nie prosiłam. – płakała. – Nie mów mu nic o Jikyo, błagam cię.

Kobieta milczała przez długi czas. Zdawało się, że długo zastanawiała się nad podjęciem decyzji.

- Kochasz go? – spytała Sheree po chwili.

- Tak, kocham go. – odparła od razu nastolatka.

- Kochasz... - zastanowiła się starsza. – A czy ty w ogóle wiesz cokolwiek o miłości? – spojrzała na nią z pogardą. – Nie. – odpowiedziała za córkę. – Mówisz, że go kochasz? – prychnęła. – Skąd możesz wiedzieć, że naprawdę tak jest, skoro nigdy nie zaznałaś miłości?

Mów Mi Lily (PL)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang