13

877 56 37
                                    

Teraz wszystkie wizyty Harry'ego u Toma kończą się obmacywaniem xd

Całe 2000 słów to totalne 16+. Radzę nie czytać w towarzystwie 😏

W ogóle przepraszam za błędy. Sprawdzałam na kompie, ale się nie zapisało i musiałam powtórzyć dziś korektę na telefonie 😕

_+_+_

Harry dotrzymał danego słowa i zjawił się na progu Toma dokładnie trzeciego dnia. Mężczyzna wpuścił go z radosnym wyrazem twarzy, od razu zgadując myśli Harry'ego i podając mu filiżankę gorzkiej, czarnej kawy.

I to wcale nie było uzależnienie! Naprawdę.

Usiedli na kanapie, na której działo się już tak wiele rzeczy, że Harry nie potrafił zliczyć. Całował się na niej z Tomem, wykrwawiał po walce na śmierć i życie, spał i leczył przez długie godziny... i to była tylko jedna kanapa, wciąż ta sama.

Bał się pomyśleć, co w takim razie będzie się dziać na jakimś wygodniejszym meblu w domu Toma - na przykład łóżku.

Zaraz zaczerwienił się na głupotę własnych myśli, ukrywając rumieniec za filiżanką.

– Znalazłem – powiedział w końcu. Tom spojrzał zdezorientowany z drugiego krańca sofy. Hmm... bezpieczna odległość minimum dwa metry!

– Znalazłeś...?

– Sposób na pokonanie Voldemorta bez niszczenia duszy – rzekł, wyciągając zza pazuchy Baśnie Barda Beedle'a i cytując fragmenty księgi o więziach dusz. – Wydaje się bardzo niebezpieczny.

– Może plan jest... ryzykowny, ale przynajmniej nie uwzględnia niszczenia mojej duszy – zauważył z westchnięciem.

Alternatywny sposób nie był jednak łatwy, wprawiając Toma w zwątpnienie, czy już nie lepiej po prostu zabić wroga. Zaraz zbeształ sie za swoje myśli i zerknął z powrotem do książeczki i notatek Harry'ego.

– Jeśli nadal chcesz to zrobić, mimo zagrożenia... – powiedział Harry. – ...to potrzebujemy złapać Voldemorta w pułapkę. Runiczny krąg, który znalazłem w tej bajce, wydaje się idealnym rozwiązaniem.

– Prawda. Nie jest też wyjątkowo trudny i rozpoznaję kilka run wiążących – przyznał Tom, oglądając dokładnie narysowany krąg. – Nada się idealnie.

– Fantastycznie! – ucieszył się Harry, popijając kawę. – A ten sposób...? Na pokonanie Voldemorta? Uda się?

– To zależy tylko od ciebie – powiedział Tom. – Będziesz w stanie rzucić to zaklęcie? Z pełną świadomością, że odbierasz bratniej duszy jej...

– Tak – uciął, nim mężczyzna mógłby dokończyć zdanie. – Voldemort nie jest moją bratnią duszą. Ty nią jesteś, dlatego będę w stanie to zrobić – uspokoił go. – Bardziej boję się o ciebie. Według tego tekstu, ponowne połączenie duszy może wywołać... dyskomfort oraz niepokój. Dwie osobowości mogą zacząć walczyć o dominację nad umysłem, a nawet zniszczyć drugą połowę. Czy to na pewno dobry pomysł? – zmartwił się. – Nie lepiej będzie po prostu... z powrotem zamknąć duszę w przedmiocie i trzymać ją przy sobie?

– Nie – odparł stanowczo Tom. – Nie mogę ryzykować, że ktoś ukradnie horkruksa i znów rozpęta wojnę. Zresztą, nie po to naszukałeś się tego skrawka informacji przez tyle czasu, by teraz odpuścić.

– Ale...

– Zrobię to – wszedł mu w słowo, ucinając dyskusję. Potem westchnął, gdy zobaczył zbolały wyraz twarzy Harry'ego. – Nic mi nie będzie, obiecuję. Jestem silniejszy, niż myślisz.

Imiona naszych dusz || TomarryWhere stories live. Discover now