𝙻𝚒𝚝𝚝𝚕𝚎 𝚋𝚞𝚗𝚗𝚢 𝚊𝚗𝚍 𝙱𝚒𝚐 𝚠𝚘𝚕𝚏.

346 17 21
                                    

- Teraz zabawimy się, króliczku.

- Ew. Idź się leczyć, bo ten metal w mordzie chyba ci szkodzi... – Powiedziałam z obrzydzona miną

- Coś ty powiedziała? – Nagle chyba się obudził, bo nie był już taki wesoły.

Dopiero teraz wyciągnął jakiś długi pistolet. Jeśli dobrze kojarzę to była snajperka. Wycelował go we mnie, chyba to nie był taki mądry pomysł.

Spojrzałam za siebie, aby mieć jakąś drogę ucieczki, jednak niedaleko stał ten wytuszowany mężczyzna. Gorzej trafić nie mogłam.

- Powtórz, bo chyba źle usłyszałem. – Powiedział z zaciśniętymi zębami, odpowiedziała mu cisza – No dalej, dziwko!

- Mama zabroniła mi mówić z brzydkimi panami, którzy są pomalowani lub przekłuci. – Powiedziałam lekko śmiejąc się, chyba przez stres wariowałam.

On patrzył na mnie złym spojrzeniem, jego usta lekko drgały, mogłam wręcz zauważyć jak na jego skroni pulsuje żyłka.

Zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać, moje nerwy popuściły, nie potrafiłam się opanować. Teraz już na pewno zwariowałam.

Nagle moje cenne powietrze zostało brutalnie odcięte czyjąś ręką. Tył mojego ciała uderzył o jedną z szyb, ręka nadal zaciskała się na mojej szyi. Przed moją twarzą stanęła twarz tego mężczyzny, teraz to on się uśmiechał.

- Jak myślisz, co teraz powinienem z tobą zrobić, hm? Chcesz zostać uduszona, czy może wolałabyś zostać rozstrzelana? – Zapytał przez zaciśnięte zęby. Nie miałam zbyt dużo czasu, znowu przez głupotę jestem w tarapatach.

- Mam... mam kartę! – Powiedziałam z trudem wymawiając słowa. Jego uścisk zelżał jak za dotknięciem jakiejś magicznej różdżki.

- Gdzie? – Nadal uśmiechał się, ale skanował całe moje ciało. Okropne uczucie. – Daj mi ją, a może puszczę cię wolno.

Wzięłam głęboki oddech, jedyna szansa na ucieczkę. Lekko przybliżyłam się do jego ucha jakby chcąc powiedzieć mu sekret, a ten idiota sam zbliżył się.

- Chciałbyś, żebym ją miała. – Powiedziałam i w tym samym momencie ugryzłam jego szyję i kopnęłam go z całej siły między nogi. Reakcja była natychmiastowa, puścił mnie.

Moja była natomiast opóźniona, dopiero gdy zaczął krzyczeć przekleństwa wzięłam nogi za pas i uciekłam w dół, niemal natychmiast popchnęłam drzwi, uderzając nimi przy okazji jakąś kobietę, która chyba miała ich pilnować.

- Wybacz, nieznana mi kobieto, ale uciekam przed agresywnym osobnikiem płci męskiej! Też byś uciekała, gdybyś była na moim miejscu, umów się ze mną później! – Krzyknęłam czując kolejny zastrzyk adrenaliny, która od razu zaczęła buzować.

Uwielbiam to uczucie.

Ale zdecydowanie nie lubię, gdy niedaleko stoi wysoki, prawie łysy, gapiący się na mnie, mężczyzna, który tylko czeka, żeby mnie złapać i pewnie skręcić kark. Co oni się tak na mnie uwzięli?! Przecież nie można tylko gonić niewinnej, już i tak uszkodzonej kobiety, prawda?

Aguni stał na mojej drodze do łuku i zdecydowanie nie miał zamiaru się ruszyć ze swojego miejsca, on nawet nie trzymał swojego pistoletu, po prostu stał i czekał na mnie, aby złapać mnie gołymi rękami. Miejmy nadzieję, że dalej mnie uwielbia i da mi fory...

Przyspieszyłam bieg, metr przed nim, gdy miał mnie złapać schyliłam się i przejechałam mu pod nogami farbując trawą spodnie, buty i najprawdopodobniej skórę.

𝙾𝚗𝚕𝚢 𝚈𝚘𝚞 | 𝚂𝚞𝚐𝚞𝚛𝚞 𝙽𝚒𝚛𝚊𝚐𝚒Where stories live. Discover now