Impreza u Rina

269 14 3
                                    

Pov: Isagi
Było około godziny 11 dopiero wstałem i wyglądałem dosłownie jak trup. Właśnie szedłem do salonu by obudzić Bachire, niestety już go tam nie zastałem. Ehhh trudno niedługo mam trening z klubem więc wyjąłem z szafy moją ulubioną oversizową niebieską bluzę i szare dresy. Przed lustrem poczochrałem jakoś włosy byle by się układały. Założyłem buty i wyszłem na dwór. Było wiosna więc na dworze Było bardzo ładnie. Wsiadłem w autobus który podjeżdżał prawie pod mój przystanek. Raczej można się już domyślić że każdy zwycięzca finału Blue locku jest sławny, ja też. Mimo to lubię żyć normalnie nie lubię wywyższać się pieniędzmi chociaż mam ich dużo. To nie zmienia faktu że ludzie i tak będą chcieli podchodzić po zdjęcia czy autografy.
Wysiadłem z autobusu i poszedłem od razu na stadion.

Gdy dotarłem do szatni aż mi się przypomniały czasy Blue locku bo oczywiście pierwsze co zobaczyłem to Chigiriego kłócącego się z Aryu tak jest to ten "gancki" człowiek z długimi czarnymi włosami. O ile dobrze usłyszałem kłócili się o odżywkę do włosów?
-TY SIE NIE ZNASZ TO JEST NALEPSZA ODZYWKA DO WŁOSÓW JAKĄ ŚWIAT WIDZIAŁ - krzyczał chigiri.
-JAK TY ŚMIESZ NIE JESTEŚ W OGÓLE ELEGANCKIM CZŁOWIEKIEM PRZECIEŻ TO TWOJE TO JAKIES CHINSKIE GÓWNO Z NIEWIADOMO Z KĄD A MOJA ODŻYWKA TO DAR OD BOGA BARDZO ELEGANCKI - kontynuował Aryu.
... co ty właśnie powiedziałeś - powiedział już nie krzykiem chigiri jednak jego twarz mówiła sama za siebie była dosłownie zabójcza.
-Ojjjj Aryuu hehehe radzę ci uciekać bo to się dobrze nie skończy dla ciebie - powiedział Bachira który właśnie się z nich śmiał.
Heh a co on mi może niby zrobić - zaśmiał się Aryu.
-W skrócie czeka cię śmierć - odezwał się "ten mądry" czyli Reo.
Chigiri nie zastanawiając się wyjął z torby swojego różowego klapka po czym zaczął gonić Aryu, nie udało mu się uciec bo przecież wszyscy wiemy że Chigiri jest najszybszy. Po kilku minutowym ogarnięciu chłopaków skończyło się na tym że Aryu ma odcisk kapcia na twarzy. No cóż życie z Chigirm się nie zadziera.

Weszliśmy na boisko i zaczęliśmy trenować, niektórzy od ostatniego czasu naprawdę się rozwinęli. Najbardziej zwróciłem uwagę na Bachire jego drybling od ostatniego czasu był naprawdę wspaniały znaczy zawsze był cudowny i podziwiałem te jego moc ale teraz się bardzo rozwinął.

Po meczu Rin zaprosił wszystkich do siebie. Miał przepiękna wille była ona naprawdę duża. Nie mieszkał sam. Miał żonę i z tego co mi wiadomo 6 miesięczną córkę o imieniu Haru. Jestem naprawdę zdziwiony że ktoś zechciał takiego typa jak Rin typowego chłopaka z depresją który nic nie gada a co tu mówić o emocjach chyba jeszcze nigdy nie widziałem go bez obojętnej twarzy. Ale zawsze gdy się wszyscy spotykamy czuję tą nostalgie jest to coś pięknego. Jesteśmy już praktycznie jak rodzina mimo że nie często się widzimy.

Każdy jest taki sam jak zawsze Nagi śpi i narzeka na świat. Reo zaczyna gadać swoje mądrości. Chigiri kłóci się z Aryu o najlepszą odżywkę do włosów. Barou krzyczy na wszystkich że sprzątać po sobie nie umieją, Bachira wskakuje na wszystkich i gada dziwne rzeczy, a Rin to Rin on nic nie robi siedzi i patrzy jaki się cyrk odwala, to zdecydowanie jego ulubione zajęcie zresztą moje też.

Było około 20 wszyscy siedzieli w środku. Natomiast ja wyszedłem na balkon by pooglądać zachód słońca. Po chwili ktoś do mnie przyszedł.
-Isagiiii - powiedział znajomy mi głos był to oczywiście Bachira.
-Oh hej Bachira chcesz się przyłączyć? - zapytałem uprzejmie chłopaka.
-Hmmmm no niech będzie - odpowiedział i się zaśmiał.

Gadaliśmy tak przez chwilę po czym zapadła cisza. Wpatrywalismy się oboje w piękny zachód słońca.
-Ten zachód jest piękny - powiedział chłopak. Ja nic nie odpowiedziałem ale potaknełem głową.
-Isagi... Dziękuję - powiedział do mnie chłopak z bardzo uczuciowym wyrazem twarzy. Byłem zdziwiony nigdy nie widziałem Bachire żeby się zachowywał tak wrażliwie był zwykle typowym śmieszkiem. Ale jednak zdziwiło mnie też to że mi dziękuję.
-Hm Bachira ale.. za co ty mi dziękujesz - zapytałem się bruneta.
-Za wszystko, dużo dla mnie zrobiłeś gdy byliśmy w Blue Locku jak i teraz. Po prostu chce ci za to podziękować. - powiedział z lekkim uśmiechem.
-Oh.. mi się wydaje że to ja raczej powinienem ci za wszystko co dla mnie robiłeś podziękować nie doszedł bym tu gdzie teraz jestem bez ciebie. - powiedziałem. Żółtooki nic nie odpowiedział uśmiechnął się po prostu w moja stronne. Jednak, jednak to mi nie wystarczyło. Po chwili namysłu przytuliłem go i powiedziałem jeszcze raz.
-Arigato.... Bachira - powiedziałem cichym głosem. Na co chłopak odwzajemnił przytulenie i się uśmiechnął. Co za dziwne uczucie. Potrzeba bliskości kogoś. Kogoś takiego jak Bachira. Po dłuższej chwili weszliśmy do pokoju gdzie wszyscy siedzieli i dalej bawiliśmy się z nimi.

Było około godziny 2 w nocy właśnie wracałem do domu. Byłem padnięty treningiem impreza tym wszystkim. Rozmyślałem tak chwilę o dzisiejszym dniu i o tym co powiedział mi Bachira o tym co się wtedy działo, poczułem że robie się czerwony nie wiem czemu może za gorąco mam w pokoju? Ale otrząsnąłem się i po kilku minutach zasnąłem.

Jego uśmiech~ Isagi x BachiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz