Jesteś sobą i to wystarczy

8 1 1
                                    

Poranki w Jainpurze naprawdę, są wyjątkowo piękne. Słońcu wznosi się tu w całej swojej ukazałości. Ptaki śpiewaja innym głosem. Wszystko jest nietypowe a jednak takie same. W tym mieście bije serce Indi. Lecz mimo to mieszka tutaj mnóstwo obcokrajowców, którzy nie sa mile widziani. Ale nawet osoby znajace Jainpur od maleńkości łatwo nie mają w swoim rodzinnym środowisku. To miasto bardzo wiele Hindusów wychowała. Trzymało za recę, żeby nauczyć je chodzić. To jest pokazanie prawdziwych Indii.
      Dzisiaj na ulicy pomyślnych wiatrów było tak jak zwykle. Nic się nie zmieniło. Pani Chopra  stawała wczesnie rano. Pan Kapoor otwierał swoje stoisko z słodyczami. Wszedzie było cicho i spokojnie jakby w Arabskim śnie. Jedyne co uległo zmianie działo się w domu państwa Khan. Ich córka Zaraa od paru dni, rano wstaje kiedy wszyscy inni jeszcze śpią. I patrzy przez okno na budzące się do życia miasto. Miała troszkę gorsze warunki niż swoja młodsza siostra. Śpiacy i chrapiacy Raj na łóżku obok w cale w niczym nie pomagał. Jednak jego oddech uspokajał Zaraa, która z wytchnieniem wpatrywała się w okno.

Nagle jednak zobaczyła na podwórku od rodzinnego domu pewną kobieta. Nie znała jej.

- może to jakas sąsiadka- pomyślała, jednak nie przestała się w nią wpatrywać. Po chwili tajemnicza Hinduska zaczeła śpiewać:

"Możesz stracić życie,
ale musisz dotrzymać obietnicy,
Nagle straciłam zmysły i spokój,
Nie mogę znaleść mego klejnotu,
Prosze wróć do domu,
Przybądź nieznajomy,
Dopóki cie nie odnajdę,
Nawet kołysanki matki
Nie przeszkodzą mi ciebie szukac,
Poszłam nad rzeke po wodę,
I po prostu się zagubiłam"

   Zaraa była zdziwiona kobieta śpiewała o dziwnych rzeczach. Postanowiła wiec zapytać Nishy kim może być tajemnicza Hinduska i czy nie jest niebezpieczna dla srodowiska. Zaraa poszła więc w strone sypialni siostry. Zapukała i co w Jainpurze często się zdarza nikt nie odwierał.

- może jeszcze śpi- pomyślała pani Malhotra i nie chcąc przeszkadzać Nishce wróciła do swojej sypialni. Usiadła na łóżku i zaczeła ubierać na nadgarski pare złotych branzolet.

- już wstałaś kochanie?-zapytał lekko śpiacy Raj. Zaraa uśmiechneła się i pogłaskała męża po włosach.

- śpij, jest jeszcze wsześnie- szepneła lecz mężczyzna i tak chrapał już nieprzytomny obok. Nagle jednak Zaraa znowu posłyszała śpiew tej kobiety:

"Chodźbyś kazał wodom Gangesu sie obudzić
I tak jej modlitwa nie dotrze do Boga
Ludzie nie są wszechmogący,
Nawet jeśli poumierają sami"
Pani Malhotra była zdziwiona i znowu podeszła do okna. Ta sama kobieta śpiewała jednak zmieniła słowa.  Szkoda że Nisha spała na pewno wytłumaczyłaby Zaraa całe to zajście. Po chwili jednak tajemnicza Hinduska zaczeła śpiewać piosenkę, której słowa mocno wpłyneły na najstarsza pocieche pana Khana.
"Nikt jej nie ochroni,
Nikt odwagi takiej nie ma
I chodź jest żywa to dla nas jak martwa
Zaznała strasznej śmierci ,
umierała po kawałeczku "

    Zaraa była zazkoczona ale nagle do jej pokoju wpadła Ganga.

- słyszysz o czym ta kobieta śpiewa w naszym ogródku?- zapytała zdenerwowawana. Pani Malhotra z potwierdzeniem pokiwała głową.

- ale kto to może być?- dodała Zaraa a jej siostra spojrzał na śpiacego Raja.

- zapytajmy Nishy - uznała Ganga i wyszła z pokoju. Tuż za nią udała się pani Malhotra. Opiekunka domu publicznego nie patyczkowała się z pukaniem tylko od razu otworzyła drzwi od sypialni najmłodszej pociechy państwa Khan.

- nie ma jej - szepneła Zaraa i popatrzyła ze zdziwieniem na siostrę. Naprawdę w pokoju nikogo nie było. Pustki. Żadnej wiadomości od Nishy że gdzieś poszła. Było tylko nie pościelone łóżko i parę rozsypanych branzolet na podłodze.

- uciekła?- zapytała pani Malhotra jednak Ganga przecząco pokręciła palcem.

- tu wydarzyło się coś więcej- odparła opiekunka domu publicznego.

- co sugerujesz?- dopytała Zaraa.

- Gangubai Kathiawadi Khan wiele w swoim życiu widziała, jednak nie dobyśliłaby się, że siostra coś przed nią ukrywa. istnieje wiele kobiet takich jak nasza siostra. Być może bardziej szykownych i sławnych. Ale też prezenrują się idealnie. Uśmiechaja sie. Ukrywaja prawdę, ból i smutek. Pytanie tylko czy Nisha okłamywała cały świat. Czy także samą siebie?.
- powiedziała Ganga.

- musimy ją znaleźć póki nie będzie za późno- dodała.

***
      Nie dla wszystkich ten poranek odbywał się w towarzystwie śpiewającej na podwórku kobiety. Pani Chopra spędzała go w wyśmienitym nastroju. Była uśmiechnięta, pogodna i pozytywnie nastawiona. Rano kiedy wstała czuła się wyśmienicie. Jakby wróciła do czasów dzieciństwa. Kiedy modliła się do Boga Kriszny i bogini Radhy wiedzieła że jej prośba się spełni. A teraz pełna usmiechu wyszła z domu w kierunku targu, aby kupic słodycze i zanieść je do domu Rekhy. Czego chcieć więcej. Jaya wiedziała, że w pełni korzystała z życia. Jednak kiedy szła w kierunku targowiska coś bardzo ją zdzowiła. Posłyszała, że coś rusza się w krzakach. Zdziwiona sąsiadka podeszła trochę bliżej w kierunku rośliny. Odsłoni gałezie i zobaczyła leżącą na ziemi dziewczynę. Była ledwo żywa. Miała sine usta była wyszerpana. Jej sari tak samo jak ona było brudne od pyłu i kurzu ziemi. Leżąca Hinduska płakała a otaczała ją nieduża kałuża krwi.

- Nisha- wyszeptała pani Chopra i uklękła koło córki Rekhy. Natychmiast zaczeła wycierać hustą spoconą twarz dziewczyny. Po chwili w oczy kobiety rzuciła się krew. Jaya spojrzała na Nishe, ta leżała i próbowała walczyć ze śmiercią.

- Nie to nie może być prawda- wyszeptała pani Chopra. Jednak dziewczyna tylko na nią popatrzyła.

Nisha była cała poobijana. Ledwo mogła oddychać. Wiła się z bólu. Sama nie potrafiła opisać co czuła. Po chwili jednak Jaya zapytała:

- kto Ci to zrobił?-

W odpowiedzi usłyszała tylko głośny krzyk z bólu Nishy. Dziewczyna była na wyczerpaniu. Stała śmierci twarzą w trarz. I chodź myślała, że w takiej chwili nie będzie chciała umrzeć to teraz pragneła tego z całego serca. Nagle dziewczyna odruchowało złapała panią Chopre za rękę i spojrzała jej prosto w oczy.

- nie zostawię Cie tu- wyszeptała Jaya, jednak nie miała pomysłu jak przenieść umierającą dziewczynę do swojego domu. Nisha po chwili póściła jej rękę i zaczeła mocniej oddychać. Nagle nasza bohaterka złapała się za dolną część brzucha, zaparła się i najgłośniej jak potrafiła krzykneła. Pani Chopra zaczeła uspokajać małą hinduskę jednak to nie pomagało. Dlatego Jaya odwarzyła się na poważny krok. Próbując zatamować ciągle płynącą krew wpadł jej do głowy pewien pomysł.
Skoro nie może przenieść Nishy aby jej pomóc to musi dostsrczyć leki do niej. Zerwała więc z krzaka trzy liście pokrzywy i ztarła je na papkę. Potem do pdzygotowanej wsześniej mikstury dodała krowie mleko a na koniec wszystko wymieszała. Jak powstała maść, która ratowała kobiety w takich sytuacjach. Pani Chopra natarła więc miejsca intymne Nisha wymienionym wsześniej lekarstwem.

- piecze!!!!!- krzyczała ,Hidnuska.

- spokojnie boli ale pomoże- odpowiedziała Jaya. Kusiło ją żeby dopytać kto zrobił Nishy taką okropną rzecz, ale wiedziała że teraz najważniejsze jest zdrowie i życie jej małej podoopiecznej. Kiedy nasza bohaterka odzyskała już siły pani Chopra zaprowadziła ją do swojego domu. Następnie położyła w sypialni w pokoju gościnnym. Gdzie dziewczyna mogło w spokoju się zdrzmnąć. Jedynie Jaya nie wiedziała co począć.

- Biedna Nisha.....- powtarzała w duchu.

,,Mój jedyny cel..."Where stories live. Discover now