3. Petra

4 0 0
                                    

Na materacu łóżka Archibalda siedziała wysoka postać, wydawała się mityczna. Na przeciwko postaci, na drugim łóżku leżała oparta o ścianę kobieta o czarnych lokowanych włosach. Obydwie kobiety czekały za łowcą, który bez słów wyjaśnienia obuścił pokój zostawiając brunetkę z przyjaciółką.
Elwira badała kobietę, siedzącą przed nią. Dziewczyna żywiła nadzieję, że nigdy już jej nie zobaczy, a nawet jeśli to w dalekiej przyszłości. Ale ów Agnes Lasair, o której mowa teraz jest w tym samym motelu co oni, na tym samym piętrze, w tym samym pokoju, i na tym samym łóżku.

Twarz Elwiry wyraża wilki gniew i szał, a w środku jej myśli odbywał się sztorm. Nie interesowało ją co dwudziesto dziewięciolatka robi w tym pokoju, kiedy jeszcze chwilę temu wyrzuciła ich z domu.

— Co ty, tutaj robisz?- pytanie ani trochę nie wyrażało grzeczności. To pytanie było aroganckie, Agnes spojrzała spod łba na ciemnoskórką dziewczynę.

— Skoro Archibald ci nie powiedział to oznacza, że nie musisz wiedzieć.- Agnes dolewała oliwy do ognia, aby złagodzić trochę nerwy i wyzbyć się nudy.

— Słuchaj, nie masz prawa tak mówić po tym jak nas potraktowałaś. - Elwira wyprostowała plecy i spojrzała wyzywająco na Lasair.

—- Dobrze mi się zdaję, że posiadasz nielegalną i niebezpieczną substancję, którą najpewniej ukradłaś rodzicom?. Co by powiedzieli, gdyby usłyszeli jaka jest ich mądra córeczka na prawdę?- Elwira zaciskała pięści.

— Nie masz lepszych argumentów? Strasznie rodzicami, to chyba niezbyt przemyślane posunięcie.

—Usta mówią tak, Ciało mówi nie. Nieprawdaż? Ludzkie ciało czasami zdradza prawdziwe zamiary, lecz istnieją niebezpieczni ludz,i którzy potrafią udawać nawet mowę ciała. Nie wiesz kiedy mówili prawdę, a kłamstwo. Jednak u ciebie zdecydowanie można odczytać zamiary.

— I vice versa. Może lepiej pomówmy o twojej siostrze? Gdzie byłaś kiedy ona ciebie potrzebowała?! Zawsze byłaś głubia i tchórzliwa, nic dziwnego...- Elwira zachwiała się od siarczystego policzka jaki dała jej Agnes.

— Nie waż się więcej o tym mówić. Nie masz pojęcia jak było naprawdę.

Dziewczyna nie zdążyła odpowiedzieć, kiedy do środka pokoju wszedł Archibald nieco brudny i zmęczony.

— Gdzie ty byłeś?! I co robi to coś?!- Brunetka wskazała palcem bliźniaczkę.

—Wymyśliłeś coś? - Lasair wcieła się w burzliwą wypowiedź Elwiry. Archibald nieco zmieszany odpowiedział w pierwszej kolejności Agnes.

— Mam pewną znajomą która ma łódź. Zabierze nas jak najdalej da radę. Resztę podróży przejdziemy po ziemi, albo zabierzemy stopa.- chłopak wszedł do innego pokoju, w pomieszczeniu unosiły się dźwięki ocierających się ubrań.

—Nie ignoruj mnie, Archibaldzie! -Elwira, bez skrępowania weszła do pomieszczenia gdzie był młodzieniec. Odbył się krótki dialog szeptem.

— ... Porozmawiamy o tym później.. Idź nas spakaować. I błagam na litość boską panuj nad sobą, możesz ją przeklinać i wyzywać ale w myślach i tylko w twojej wiedzy.- na tym zdaniu zakończył się dialog, a Agnes usłyszała tylko to jedno zdanie. Wiedziała że Elwira miała poniekąd rację, wymacała dłonią list w spodniach.

Aż tak odcieła się od przeszłości że przez siedem lat nie spojrzała do szkatułki pod pufą. Tak bardzo uciekła przed rodziną i przyjaciółmi, że teraz nawet nie wie jaki mają numer telefonu, a także czy wogóle żyją.

Dzieciaki i Agnes, wyszli kilka minut później na tył motelu, trzymając się blisko ściany podążali krętymi uliczkami i zapleczami unikając lamp oraz ulicy, na której byli jak na talerzu.
Podążając za instrukcjami Archibalda dotarliśmy do opuszczonego portu, znajdowały się tam statki widmo. Ciche stękanie starych i spruchniałych desek zlewało się z gali udeżającymi o port i kadłuba wraków. Delikatnymi i ostrożnymi krokami, szloście po starym pomoście, deski pod stopami niebezpiecznie trzeszczały, zwiastując pęknięcie.

Bliźniaczki LasairWhere stories live. Discover now