Rozdział 4

90 6 0
                                    

   1 września 1939 rok, godzina 4 nad ranem, obudziły nas wszystkich syreny. Staszek pobiegł włączyć radio, z którym przez dłuższą chwile nie mogliśmy się połączyć. Gdy szum stał się mniejszy usłyszeliśmy komunikat, że niemcy napadli na nasz kraj.
    Inaczej wyglądało uczyć się tego na histori, a co innego być tam i słyszeć to na własne uszy. Nie chciałam robić paniki, wiedziałam, że wojna za sześć lat się skończy, ale nie miałam pojęcia, co się ze mną stanie w ciągu tego czasu.
    Ojciec nerwowo przemieszczał się po pokoju, a Jasiek zaczął się modlić. Ta wiadomość nas wszystkich przeraziła. Godzine później usłyszeliśmy huk samolotów niemieckich, które zlatywały by zniszczyć nasz kraj. By go zrównać z ziemią.
    Bałam się co się stanie ze mną, co będzie z moją rodziną i przedewszystkim co stanie się z Tomkiem...
     - Matka będzie czuwać nad nami - Jasiek położył rękę na ojca ramieniu.
    Nikt nie ukrywał strachu, każdy miał świadomość co się może wydarzyć, że możemy stracić dom, a nawet i własne życie...
    Musiałam się jak najszybciej spotkać z Tomkiem, tak bardzo go teraz potrzebowałam przy sobie. Był to niebezpieczny ruch, ale nie bałam się teraz niczego.
    - Muszę coś ważnego zalatwić - wybiegłam z domu, nie zwracając uwagi na wołanie za sobą.
   Szukałam Tomka po całej dzielnicy, widząc żołnierzy przedzierających się przez naszą granice.
   - To straszne - pomyślałam.
   Nagle w tym całym zamieszaniu, zobaczyłam Tomka, który wyglądał jakby też mnie szukał.
   - Hania! - krzyknął w moją strone - moge cię wziąść i twoją rodzine do schronu.
   - Dlaczego akurat mnie? - zdziwiłam się.
   - Nie ma na to teraz czasu, chodźmy!
   Chwycił mnie za rękę i pociągnął w jakąś cienką uliczkę. Po chwili znaleźliśmy się w bunkrze.
   - Tutaj będziemy bezpieczni - powiedział.
   Kilka dni później Jasiek wyjechał do jakiejś diecezji, a ja z ojcem, Staszkiem i Basią walczyliśmy o każdą minute. Bardzo ryzykowałam ze spotkaniami z Tomkiem, ale coraz bardziej nam na sobie zależało.
    Dostawałam od niego listy i pocztą kwiaty. Nawet nie sądziłam, że jest takim romantykiem. W jednym liście napisał, że po wojnie weźmiemy ślub. Zaśmiałam się z tego przypominając sobie rozwód, ale może jednak tak miało być.
    Po miesiącu krwawej wojny, Staszek dostał wezwanie do wojska, czego nawet nie śmiał odmówić. Miał brat odwage, bardzo go podziwiałam za to.
    Z tego co mi było wiadome Jasiek był bezpieczniejszy przy księżach, ale mimo wszystko zdala od nas.
    Gdy kolejnego wieczoru szłam spotkać się z Tomkiem, prawie zostałam zauważona. Serce skoczyło mi do gadrła, gdy jakiś niemiec szedł w moją strone, ale na szczęście zdążyłam się ukryć za budynkiem.
    Gdy spotkałam Tomka, rzuciłam mu się w ramiona i zaczęłam płakać.
    - Prawie mnie przyłapali, ja już tak dłużej nie moge - zwierzyłam mu się.
    - Masz racje - dotknął mojego policzka - nie powinniśmy spotykać się w godzinie policyjnej, to zbyt niebezpieczne. Powinniśmy się pobrać i przetrwać tą wojne razem.
    - Mówisz poważnie? - zapytałam - jesteśmy jeszcze młodzi, nie powinni...
    - Chce żeby taka kobieta jak ty po wojnie na mnie czekała - przerwał mi.
    Łzy napłynęły mi do oczu. Te słowa były szczere, a jeszcze bardziej brzmiały tak odlegle.
   - Myślisz, że nam się uda? - zapytałam przypominając sobie rozwód.
    - Jestem tego pewien - spojrzał wgłąb moich oczów - ja cię miłuje..
    Nie wiedziałam jak sie zachować, nasze usta były tak blisko, serce biło jak szalone. Dzieliły nas już tylko milimetry, gdy nagle usłyszeliśmy krzyk.
    - Puście mnie! - jakaś dziewczyna mówiła przez płacz.
    Spojrzeliśmy zza rogu budynku, jakaś dziewczyna szarpała się z dwoma rozbudowanymi niemcami. Było ciemno, więc nie widziałam dokładnie twarzy, ale głos był znajomy.
    - To Basia! - powiedziałam Tomkowi.
    - Kto? - zapytał.
    - Moja siostra - wytłumaczyłam - muszę do niej iść.
    - Nie możesz - chwycił mnie za rękę - narazisz siebie.
   - Ale to moja siostra, nie rozumiesz?! - zdenerwowałam się.
   - Nic jej nie zrobią - powiedział spokojnie - zaraz ją zostawią, zaufaj mi.
  Próbowałam jeszcze kilka rady mu się wyrwać, ale jego uścisk był bardzo mocny. Patrzyłam jak Basie popychają na ziemie, a po chwili kopią i odchodzą.
   - Basia?! - podbiegłam do niej, wyrywając się mu w końcu - dziecko co ty tutaj robisz?! Nie wolno ci wychodzić z domu, wiesz dobrze o godzinie policyjnej.
   - Przyszłam ciebie poszukać - płakała jeszcze bardziej - codziennie znikasz i Cie nigdy nie ma. Jasiek został księdzem i nas zostawił, Staszek poszedł walczyć, mama umarła, a teraz ty się odemnie odsuwasz...
   Ogarnęło mnie ogromne poczucie winy, że to przezemnie Basi mogło się coś o wiele poważniejszego stać. Zaczęłam żyć miłością, zapominając już o siostrze...

Wojenna Miłość Where stories live. Discover now