Na imprezę ubrałam zwykłą czarną, obcisłą sukienkę, która sięgała mi do ponad połowy ud. Szczerze mówiąc, niezbyt dobrze czuje się w takich rzeczach, jednak od czasu do czasu można coś takiego założyć. Przynajmniej będę wśród płotek, które raczej by nie pozwoliły, żeby komuś z ich przyjaciół się coś stało. Wracając do opisywania mojego aktualnego wyglądu. Na oczach zrobiłam sobie czarne, średniej wielkości kreski, a na rzęsy nałożyłam czarny tusz. Również użyłam trochę rozświetlacza na nosie, który razem z całością komponował się świetnie. Wow, nawet nie wiedziałam, że mam takie zdolności, jeśli chodzi o robienie takiego makijażu.
Kiedy usłyszałam typowy klakson samochodu, wyszłam od razu z domu, wiedząc, że to moi przyjaciele.
– Boże Cassie! Wyglądasz nieziemsko – zaśmiała się cicho Sarah. Chociaż nie okłamujmy się, ale na początku myślałam, że będzie tu coś negatywnego, ale proszę bardzo, niespodzianka. – Nigdy nie widziałam cię w takim wydaniu, jeśli chodzi o makijaż... I w sumie o ubiór też. Kurde, ty się już tam z kimś umówiłaś, że jesteś taka wystrojona? Dosłownie nigdy się tak nie...
– Sarah stop. Chce spędzić wieczór z moimi najlepszymi przyjaciółmi, dobrze? Po prostu trzeba jakoś wyglądać i tyle – wtrąciłam się jej w zdanie, ponieważ niezbyt chciało mi się teraz tego słuchać. No błagam, to się aż tak bardzo zachwyca wyglądem innych osób? Znaczy ja lubię Sarah i nie chce na nią gadać, no ale kurde.
Wyjechaliśmy spod mojego domu i ruszyliśmy w wybrane miejsce. A dokładnie (tak jak już wiecie) chodzi o plażę. To będzie najlepszy wieczór, dawno tak nie spędzałam ich. Może jakaś odskocznia od mojego aktualnego życia się mi przyda? Tak, to zdecydowanie to.
Jechaliśmy, słuchając różnej muzyki, jednak nie znaleźliśmy niczego interesującego. Po kilkuminutowej jeździe samochodem, w końcu znaleźliśmy się w docelowym miejscu.
Wszyscy wysiedliśmy z samochodu i rozejrzeliśmy się na boki. Nieźle zorganizowane to wszystko – pomyślałam, widząc estetykę imprezy.
Nie zwracając uwagi na resztę, podeszłam do stołu w poszukiwaniu jakiegoś spoko trunku. Nie musiałam długo szukać, ponieważ podszedł do mnie nie kto inny jak Rafe Cameron. Myślałam, że tacy ludzie jak on nie chcą na takie imprezy.
– Trzymaj – podał mi plastikowy kubek z cieczą w środku. – Nic nie dodałem, spokojnie – zaśmiał się cicho widząc moją twarz.
– No nie wiem, po tobie można się wszystkiego spodziewać – mruknęłam cicho i zauważyłam jak chłopak zaciska szczękę. 1:0 dla mnie. Patrząc ciągle na niego, upiłam łyka alkoholu. Cokolwiek to jest, jest to zajebiste, przysięgam!
Po trochę dłużej chwili, zobaczyłam jak grupka nieznajomych mi osób zbiera się w jednym miejscu. Zostawiłam Rafe'a, a bardziej taki był zamiar, ale poszedł za mną. W każdym razie, idąc w to miejsce, usłyszałam JJ'a, który mówił coś do John'a B. Co oni do cholery odwalili?
Spojrzałam na miejsce, gdzie wszyscy spoglądali i zauważyłam jak przyjaciel okłada pięściami Toppera. Przecież ja ich zabije! To miał być spokojny wypad na imprezę z przyjaciółmi, a zaraz się zmieni w jakaś rzeź! No dobra, nie przesadzajmy, ale jednak.
***
– Dlaczego mnie od niego zabrałaś? Bym wygrał walkę! – jęknął John B. Jeszcze się pyta?
– Przepraszam bardzo, ale czy ciebie do cholery powaliło? Jeszcze chwila, a zaraz znowu byś miał kuźde problemy z policją! Poza tym zawsze jak gdzieś postanowie wyjść, to musicie coś odwalić – westchnęłam i spojrzałam na JJ'a i John'a B – czy ja zawsze muszę was pilnować, żeby nic mad do cholery nie wpadło do tych pustych główek? – zapytałam nadal wkurzona. Nie rozumiem, dlaczego oni są tacy głupi! Nie mogli po prostu odejść od niego i tyle? Zawsze muszą coś odwalić?
***
– Jestem w domu! – powiedziałam trochę głośniej, żeby brat mnie usłyszał, jednak nikt nic nie odpowiedział.
Po jakimś czasie usłyszałam z góry kroki, nie wiem dlaczego, ale nie przypominały one kroków mojego brata.
– Twój brat gdzieś wyjechał, więc go nie ma – usłyszałam głos Rafe'a. Kurwa mać.
CZYTASZ
Obiecałeś, że tego nie zrobisz || Rafe Cameron ✅
FanfictionPamiętajcie - nie żegnajcie się.