Pov. Rafe
Niezbyt się przejmując słowami, które leciały z ust tych cholernych płotek, podszedłem do dziewczyny i wolnym ruchem podniosłem ją z ziemi.
Ta cała akcja z Barry'm naprawdę mnie wkurzyła, a stan dziewczyny mnie zmartwił. Ogólnie wszystkie emocje, które trzymały się mnie od kilku ostatnich godzin się pomieszały, jednak i tak czułem to jedno uczucie. Zmartwienie.
Nie mam pojęcia, skąd się ono pojawiło, jednak nie mam ochoty nad tym główkować. Ruszyłem z dziewczyną w stronę jej domu, w którym byliśmy już po kilku minutach.
Położyłem ją na łóżku w jej pokoju, po czym szybkim krokiem skierowałem się do kuchni, z której zabrałem szklankę wody, gdyby dziewczyna się obudziła i potrzebowała się napić. Nie będę informować o zaistniałej sytuacji jej brata, bo wszystko pójdzie na mnie i mam nadzieję, że ona również niczego nie wygada. W końcu jest jedno rozwiązanie, tłumaczące dlaczego on do niej przyszedł. Takie gadanie osobą, które by i tak nic do tego nie wniosły, jest po prostu niepotrzebne i dodałoby więcej szkód niż czegokolwiek innego.
– Gdzie ja jestem? – usłyszałem cichy głos dziewczyny, która powoli się zaczęła podnosić z łóżka. Od razu złapałem ją za ramię i z powrotem zwinnym ruchem położyłem ją na materacu. Nie wydaje mi się, że powinna się podnosić. Chociaż skąd ja to mogę wiedzieć, w końcu nie jestem żadnym lekarzem czy czymkolwiek podobnym. Nawet nie chciałbym nim być.
– Jesteś u siebie. Zemdlałaś, prawdopodobnie z nadmiaru emocji lub coś w tym stylu. Nie znam się na tym, ale coś mi tak po prostu podpowiada. Jaki masz dług u Barry'ego? – zapytałem, będąc szczerze ciekawy. Wiem, że u takich osób jak on, można się nieźle zadłużyć.
– Nie ważne, Rafe. Tego wszystkiego nie było, jasne? Nikt nie może się dowiedzieć. Mój brat mnie zabije, nawet jeśli dowie się, że tylko się z nim widziałam, więc proszę, nie mów tego nikomu, a szczególnie Jake'owi – od razu zaczęła stanowczo, jednak chce się z nią trochę podroczyć. Niech nie myśli, że jej stan będzie mi w tym przeszkadzać.
Wcale mnie on nieinteresuje. A w sumie może trochę? Kuźwa, od ostatnich tygodni moje podejście do dziewczyny się zmieniło. Nawet nie wiem co to oznacza, ale moja podświadomość mi mówi, że nawet nie chce wiedzieć tego. Dlatego też staram się to wszystko zignorować i żyć tak jak wcześniej. Mam nadzieję, że nikt nie zauważył zmiany w moim podejściu do niej, lub do czegokolwiek innego.
– Jasne, tylko jest jeden problem, ale to taki mały – westchnąłem teatralnie – już mu wszystko powiedziałem, nie wiedziałem, że to jest tajemnica. Że to będzie tajemnica w sumie. Da mi znać, kiedy będzie już niedaleko.
– Coś ty zrobił?! Czy ty właśnie straciłeś swoje ostatnie szare komórki czy jak? Rafe do cholery nawet sobie nie żartuj ze mnie w tym momencie, to naprawdę poważna sprawa – zerwała się z łóżka i cała zestresowana zaczęła chodzić po pokoju. Kurde nie to chciałem osiągnąć, szybka zmiana.
– Nie żartuje, tylko opowiadam to co bym zrobił, gdybym był głupi. Nikomu nie powiedziałem i jak na razie nie mam zamiaru powiedzieć, chyba że mnie wkurwisz – zaśmiałem się i kiedy była blisko mnie, pstryknąłem ją palcami w czubek nosa. Sam bym tak pewnie zareagował, gdybym był na jej miejscu, jednak nikt nie musi o tym wiedzieć, prawda.
Nie chciałem się do tego przyznawać i na razie jeszcze tego nie zrobiłem, ale moim zdaniem wygląda słodko kiedy się wkurza. Dobra Rafe ogarnij się już, nawet tak nie myśl.
Bez słowa wyszedłem z jej pokoju, po czym wróciłem tam z jej drzwiami, które następnie zacząłem montować z powrotem. Śmiesznie było, kiedy jej zabrałem je. W zasadzie bardziej było śmieszne to, jak na to wszystko zareagowała i jak potoczyła się nasza późniejsza konwersacja, a nie samo zabieranie drzwi.
CZYTASZ
Obiecałeś, że tego nie zrobisz || Rafe Cameron ✅
FanfictionPamiętajcie - nie żegnajcie się.