– Niezła zmiana scenerii – rzuciłam, starając się lekko rozładować napięcie, które powstało na skutek znalezienia się w tym dość nieciekawym miejscu.
Chłopak jednak nie wyglądał, jakby podzielał moje zdanie. Dłońmi przeczesał jedynie swoje włosy, a po chwili przechylił się do tyłu, barkami opierając się o chłodną, betonową ścianę.
– To cela więzienna. – W pomieszczeniu zdawało się z każdą chwilą robić coraz zimniej, a może tylko moje ciało coraz bardziej je chłonęło. Jedno jest pewne, bluzka z niedźwiadkiem wcale nie była tak ciepła, na jaką wyglądała.
– To był sarkazm.
Matt spojrzał na mnie, delikatnie się uśmiechając. No, nareszcie. Już godzinę temu zaczęłam wątpić, czy to się jeszcze kiedyś wydarzy. Choć nie mam mu się co dziwić, wizja bycia zamkniętym przez dwadzieścia cztery godziny zdecydowanie nie należała do najprzyjemniejszych, ale teraz już nie mamy innego wyjścia. Jak się okazało, moje życiowe błędy, troszkę za bardzo miały charakter zabawy z prawem.
A zamknięcie okazało się nie wpływać na żadnego z nas dobrze, zwłaszcza, gdy zdaliśmy sobie sprawę z faktu, że mamy swoje życie, które toczy się w świecie za kratami. On ma pracę, ja uczelnię... Oboje mamy miejsca, do których powinniśmy iść.
Właśnie, powinniśmy.
– Przypomnij, proszę, co zrobiliśmy – rzucił chłopak, z zamkniętymi oczami. Jednak nadal, jak widać, jest cholernie na mnie wściekły. W końcu to przez mój pomysł jesteśmy teraz uwiezieni w czterech ścianach, bez praktycznie niczego.
– Nie każ mi tego wspominać.
– Chciałaś mieć coś do żałowania? Teraz proszę, żałuj, ale na głos – zaśmiał się, jakby powoli zaczął się uspokajać. Jakby sama wizja tego, że mi samej jest głupio, sprawiła, że siedzenie tu stało się bardziej znośne. – Przypominam jedynie, że moje pomysły nie naruszały prawa w żaden sposób.
– Daj spokój, to przecież nie było nic złego. Nie rozumiem, czemu on uznał, to za coś niestosownego.
Po chwili przed nami pojawiła się sylwetka kolejnego policjanta, jednak dopiero po krótkiej chwili dało się zauważyć jego twarz. Niestety, znajomą.
– Olivia? Co ty tu robisz?
– Nie powinieneś pytać w tej sytuacji – zaśmiałam się, choć chyba nie muszę mówić, że był to raczej śmiech na rozluźnienie atmosfery, niż rzeczywista radość. Mimo to wizja Adama, dawnego znajomego w jakiś sposób sprawiła, że poczułam się lepiej. – Trochę zaszaleliśmy, a twoi znajomi uznali to za atak na ich osobę. – Brunet jedynie kiwnął głową. – A ty co tu robisz? Nigdy nie wspominałeś, że twoim marzeniem jest bycie gliną.
Chłopak, a w zasadzie to już mężczyzna, zaśmiał się na moje spostrzeżenie. Choć dobrze wie, że nie mógłby się ze mną kłócić, pomimo że nie miał żadnych zatargów z prawem, nigdy nie podchodził zbyt pozytywnie do funkcjonariuszy publicznych, nieważne czy był to policjant, lekarz, strażak, czy poseł – on po prostu ich wszystkich starał się unikać.
– Jak wybieraliśmy szkołę, dla jaj złożyłem papiery do mundurówki, a później jakoś tak wyszło, że mi się spodobało i końcowo zostałem. – Adam uśmiechnął się po czym, jakby sobie przypomniał, po co tu w ogóle przyszedł, spoważniał, choć nadal miłym tonem dodał: – A co wy zrobiliście? Poleciały wyzwiska?
Kiwnęłam jedynie przecząco głową, na co Matt westchnął. Zgaduję, że wkurzała go ta gra w kotka i myszkę z mężczyzną. Chciał, bym na głos przyznała się do tego, co nawyrabialiśmy. A raczej ja nawyrabiałam.
CZYTASZ
More Than Just A Little Bit - ZAKOŃCZONE
Teen FictionBar to nie tylko miejsce spotkań z przyjaciółmi, lecz również oaza dla osób mających miłosnego kaca. Czasem w życiu nie idzie wszystko tak jak byśmy chcieli. Zaczynając na przesłodzonej herbacie, kończąc na byciu odrzuconym przez ukochaną osobę. A...