Droga na pustkowie

15 1 0
                                    

Zaraz mamy wyjeżdżać. Jako że spakowałam wszystko wczoraj to dziś nie miałam już żadnego dopakowywania itp. Spakowałam kilka ubrań, kosmetyki, i kilka książek. Do tego wzięłam telefon i dwa powerbank'i żeby być przygotowaną na ewentualny brak prądu. Już nie byłam taka obrażona na rodziców lecz dalej było mi trochę żal że oni jadą na super wycieczkę, a ja zostaję u ciotki. Szczerze to ostatnio widziałam ją gdy miałam cztery lata. Wtedy odbył się mały zjazd rodzinny, a na pozostałych już jej nie widywałam. I wtedy przyszła mi do głowy pewna myśl. Przecież  oprócz jeszcze wielu cioć i ciotek mam swoją najulubieńszą a dokładnie jedną z dwóch sióstr taty czyli ciocię Malory. Mieszkała ona w zwykłym domu na bardzo zaludnionym osiedlu i miała męża i córkę. A dokładniej córka ta miała na imię Kate i byłą jedną z najmilszych kuzynek które mam. I do tego ma 12 lat więc różnica nie jest taka wielka. Postanowiłam że zapytam rodziców.

-Tato?

-Tak?

- A może pojechałabym zamiast do ciotki Amelii do cioci Malory?

-.......ciocia jedzie z nami.

-?

-No wiesz ciocia Malory i wujek Peter pracują w liniach lotniczych.

-Czyli?

-I okazało się że oni będą częścią obsługi na tym locie. I wracają także z nami, a lot trochę trwa więc zostaną w hotelu.

-Aha.

Świetnie, czyli kolejna porażka. Okazuje się że będę musiała jednak zostać na tym pustkowiu. Nagle mama postanowiła coś dopowiedzieć.

-Meghan?

-Tak?

-U ciotki będzie też Kate. Ona też musi gdzieś zostać a ciotka to najbliższa rodzina tutaj.

-No cóż przynajmniej nie będę sama.

Wtedy zobaczyłam ten budynek. Był wielki i cały w pseudo-gotyckich wzorach i pełen dzikich drzew i krzewów dokoła. I wtedy zobaczyłam ją..



Dom pełen niespokojuWhere stories live. Discover now