Znów ktoś zakłócił mój spokój, był to Tony. Poprosił żebym poszła z nim do jego pokoju porozmawiać. Poszłam za nim a w pokoju czekał już na mnie Dylan, oczywiście pomogłam Tony'emu dojść do jego pokoju bo dalej ledwo chodził. Po chwili wszedł też Will.
-Malutka musimy porozmawiać.
-O czym?-Widzimy że się o nas martwisz- powiedział Tony
-Tak mnie mama wychowała, będę się martwić dopóki nie zobaczę że jest z wami dobrze
-Ale przecież z Vincem, Shanem, ze mną z Dylanem widać że jest dobrze malutka- powiedział Will
- Ze mną niby nie widać ale też jest dobrze.
-Jakoś mi się nie wydaje, ty ledwo chodzisz.
-Naprawdę jest dobrze, mamy tylko prośbę.
-Musisz nam coś pokazać dziewczynko- zaczął Dylan
-Malutka oni chcą zobaczyć twoje nadgarstki
-Wiemy że może być to dla ciebie trudne ale to dla twojego dobra. Proszę dziewczyno.
Podniosłam rękawy i zobaczyli moje blizny i rany.
-Przepraszam- powiedziałam i wybiegłam z pokoju
Tony jako pierwszy wybiegł za mną. Tak wybiegł, zmobilizował się i ruszył za mną tuż za nim wybiegi Will i Dylan. Chłopaki coś mówili ale nie chciałam otworzyć drzwi aż usłyszałam huk. Tony stracił przytomność, zanim otworzyłam drzwi Will wziął go na barki i zaniósł do jego pokoju. On tez nie powinien się przemęczać a jednak to on a nie Dylan wziął Tony'ego. Weszłam do pokoju za nimi, Will klepał Tony'ego po policzku.
-Tony? Młody obudź się.
Tony otworzył oczy.
-Młody wszystko dobrze?
-Tak po prostu chyba się za bardzo przemęczyłem, ale ty jesteś blady wszystko dobrze?
-Will? -zapytałam zmartwiona
-Hailie spokojnie- powiedział Tony
Dylan się nie odzywał, po prostu patrzył i nie wiedział co ma zrobić.
-Wszystko jest dobrze Tony- zapewnił go Will
-Gadaj prawdę, pamiętaj że to ja e tym domu najlepiej się znam na pierwszej pomocy.
-Kręci mi się w głowie i mnie boli.
-Dasz mi się zobaczyć?
-No dobra, chodź tu.
Tony zaczął od sprawdzenia oddechu i tętna.
-Will dzwonię po karetkę, masz słaby puls i wolny oddech. Chodź pod okno będzie ci łatwiej.
-Nie mogę wstać, nie trzeba karetki.
-Will posłuchaj się mnie.
Tony zadzwonił po karetkę która chwile później przyjechała. On pojechał z Willem a ja z Dylanem i Shanem pojechaliśmy samochodem. Vincent byl na spotkaniu ale go poinformowaliśmy i miał do nas dojechać. Lekarz powiedział że mój brat nas słyszy i zaraz powinien się obudzić, poszłam do toalety.
-Will przyjechałem z tobą tutaj, obudź się.
Will się obudził a Tony go delikatnie uścisnął.
-Tony -Will zaczął coraz ciężej oddychać
-Co się dzieje?
-Boli mnie w
-Gdzie?
-W klatce piersiowej
-Czekaj zawołam lekarza.
Lekarz po zbadaniu go powiedział że musi mieć zabieg, zapytał też czy któryś z nas ma taką samą grupę krwi co on bo nie mają takiej w szpitalu. Tylko ja miałem, zaraz mieli go zabierać na zabieg.
-Tony nie musisz tego robić, już jesteś słaby. Boje sie, jest to poważny zabieg, a jeśli umrę i nie zobaczę Hailie?
-Spokojnie będzie dobrze. Obiecuje ze bede przy tobie i będę na ciebie czekał.
-Ty też nie możesz się przemęczać.
-Martw się teraz o siebie.
Zabrali go na zabieg, Tony prawie cały czas płakał. Kazał mi i Dylanowi wrócić do domu, powiedział że poinformuje nas gdy będzie z nim lepiej. Zrobiliśmy tak jak kazał, bardzo się martwiłam ale wiedziałam że będzie dobrze. Will jest silny i da rade. Pare godzin później dostaliśmy wiadomość że mój ulubiony brat jest już po zabiegu ale żebyśmy nie przyjeżdżali bo tylko 1 osoba może u niego być. Mieliśmy tam jechać za dwie godziny. Gdy dojechaliśmy zobaczyliśmy na sali już przytomnego Willa. Leżał na łóżku i rozmawiał z Tonym. Ucieszyłam się i poczochrałam jego włosy bo bałam się go przytulić. Pogłaskał mnie po ręce i uspokoił że będzie z nim dobrze.
//////////////sory że jest taki krótki.

YOU ARE READING
Wymyślona Historia Rodzina Monet „Wypadki"
Teen FictionNieprawdziwa historia Rodziny Monet którą wymyśliłam. Mam nadzieję że wam się spodoba. Okładkę zrobiłam ja