18 "Słodzisz za bardzo"

1.8K 83 40
                                    

Maja

Nawet nie wiem kiedy dzień dobiegł końca, a my znaleźliśmy się na mieście na jakiejś miejscowej imprezie. Jednak typową imprezą nie można było tego nazwać, bo od imprez to ona odstaje. Jest duża ilość ludzi, jest muzyka, jest też alkohol, ale nie jest to typowa impreza.

Słuchając historii dobrze już wziętego Franka, sięgam po szklankę z moich drinkiem, leżąca obok mojego telefonu. Biorę łyka, a słodko-kwaśna ciecz rozlewa się po moim gardle. Szczerze mogłam przyznać, że drinki tutaj naprawdę były dobre. Tak samo jak Natalka, piłam już trzeciego.

–  Czy ty jesteś kurwa normalny?! –  unosi się Stanisławski, a ja odruchowo zerkam w jego stronę. Rozzłoszczonym wzrokiem patrzy na Kamila, który w dłoni ma pustą szklankę, w której jeszcze chwile temu była brązowa ciecz. I wszystko staje się jasne. –  Na chuj ty tym wymachiwałeś na wszystkie strony?! Widzisz jak to się skończyło!

–  Nie krzycz na niego ty chory pojebie! –   odzywa się Wygnański, na którego słowa parskam śmiechem. Odkładam swoją w połowie pustą szklankę i w dalszym ciągu obserwuje ich dopiero rozpoczynającą się kłótnie. –  Ty chciałeś uderzyć go w głowę, karma is kurwa back!

Wędruje spojrzeniem na parkiet, na którym tańczy głównie kilka par. Czerwone i pomarańczowe światła oświetlają cały obiekt. Migają też w rytm muzyki, dając temu wszystkiemu klimat. Stoliki po drugiej stronie oświetla głównie światło księżyca, który świeci bardzo jasno. Nucę w głowie Sing For The Moment od Eminema. Jednak piosenka w końcu dobiega końca, a zaraz po niej następuje kolejna, którą jest Beggin od Madcon.

Put your loving hand out, baby
I'm beggin.

–  Dasz się wyciągnąć na parkiet? –   odwracam zdziwiony wzrok w stronę chłopaka siedzącego obok mnie. –  Ale tylko i wyłącznie na jedną piosenkę. Dobra, maksymalnie dwie. –   dodaje, widząc mój wyraz twarzy.

Wstaje ze swojego krzesła, chwytając za jego wyciągniętą w moją stronę dłoń. Zanim jeszcze opuszczamy naszych przyjaciół spotykam się ze spojrzeniem uśmiechniętego od ucha do ucha Tadka i zadowolonego Krzyśka, który puszcza w moją stronę oczko, sięgając po swoją szklankę. Zerkam jeszcze na podpitą Natalkę, która oderwała się od rozmowy z Pedrem, aby pokazać serduszko z palców. Gesty Kamila już pominę, bo nie zamierzam komentować tego co zrobił ze swoimi palcami.

Riding high, when I was king
Played it hard and fast, 'cause I had everything.

Chłopak przyciąga mnie bliżej do siebie, a nasze ciała zaczynają poruszać się w rytm nawet szybkiej melodii piosenki.

Walked away, won me then
But easy come and easy go
And it would end

–  Jesteś pierwszą osobą, którą kiedykolwiek zaprosiłem do tańca.

–  Mam się czuć zaszczycona? –   żartuje, uśmiechając się szeroko. –  Dziękować Ci za to na kolanach?

–  Wiesz... –   wybucha śmiechem, a do mnie dochodzi sens moich słów. Zapomniałam już z kim rozmawiam. –   Nie narzekałbym. –   dodaje rozbawiony, a ja posyłam mu zażenowane spojrzenie.

So why anytime I bleed you let me go
Anytime I feed you get me know

–  Jesteś głupi naprawdę. –  prycham zanim chłopak mnie obraca. –   Co robiliście wczoraj po przylocie?

–  Siedziałem wkurwiony, bo cię nie było. Reszta piła. –   odpowiada, błądząc wzrokiem w okolicach mojej szyi. Naiwność. – Dalej widać. –   komentuje z cwanym uśmiechem, a ja mam ochotę go uderzyć. –   Poza tym ładny naszyjnik.

Smutna buźka || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz