7. Nowi pacjenci

254 20 86
                                    

Flame - Sapnap,
404 - George,
Rewind - Karl
Supreme - Ponk

Na złoczyńców przyjdzie czas później
Miłego czytania ;)

•°•°•°•°•°•°•°•

Telefon, na który czekał Tommy, tak naprawdę wcale nie zamierzał dzwonić.

Było tak w teorii.

Był wieczór. Światło księżyca sączyło się przez okno, oświetlając dywan świecącymi białymi liniami. Po raz pierwszy Tubbo i Ranboo nie robili tego, co robili, kiedy było późno. Zamiast tego byli tam. Tubbo pracował przy swoim komputerze, z głową pochyloną tak blisko ekranu, że Tommy zastanawiał się, czy nie krzyczeć na niego, jak zamierza uszkodzić sobie oczy. Ranboo usadowił się na kanapie obok Tommy'ego, z nogami opartymi o stolik do kawy i grając w Mario Kart na zdezelowanym Nintendo DS, które znalazł tanio na wyprzedaży garażowej. Tommy w międzyczasie próbował przyszyć łatę na bluzie Tubbo, bo zrobił sobie dziurę pod pachą, a nie było ich teraz stać na kupno nowych ubrań.

Było cicho i spokojnie.

Telefon Tommy'ego zaczął brzęczeć. Westchnął i odłożył igłę do szycia, grzebiąc w kieszeni, żeby ją wyjąć. Kiedy jednak zobaczył powiadomienie rozbrzmiewające na ekranie, zaschło mu w ustach.

Nieznany numer:
Czy to numer uzdrowiciela?

Japierdole. Kurwa. Minęły prawie dwa tygodnie od jego spotkania z Blade'em i Zephyrusem, więc Tommy zaczynał myśleć, że mimo wszystko dali mu spokój. To było głupie z jego strony. Powinien był wiedzieć, że prędzej czy później to gówno wróci.

Zaciskając szczękę, Tommy zerknął na Ranboo kątem oka i z ulgą zauważył, że nadal jest skupiony na swoim DS. Ostrożnie odsuwając telefon od chłopca, Tommy wystukał niepewną odpowiedź.

Tommy:
Tak, jest. Kim jesteś?

Odpowiedź była niemal natychmiastowa.

Nieznany numer:
Przyjaciel Blade'a. Potrzebuję pomocy i to szybko. Gdzie mogę cię spotkać?

Przełykając gulę w gardle, Tommy powstrzymał jęk i opuścił głowę na poduszkę kanapy. Kurwa. Byli tu Tubbo i Ranboo, co oznaczało, że nie mógł sprowadzić żadnego złoczyńcy z powrotem do mieszkania, aby ich wyleczyć. Gdzie, do diabła, mógł się udać, gdzie by ich nie znaleziono?

Tommy sprawdził godzinę na swoim zegarku. Było trochę po północy, a kawiarnię zamknął nieco ponad godzinę temu. Wszystkie inne sklepy w tej okolicy były zamknięte, a klucze do lokalu Tommy miał w tylnej kieszeni spodni.

W jego głowie rodził się plan. Nie był tym zachwycony.

Tommy:
Możesz dostać się do The Cloudy Cafe? Mogę Ci wysłać adres

Nieznany numer:
Wiem, gdzie to jest

Tommy:
Idź tam i skieruj się do bocznej uliczki za kawiarnią, spotkamy się tam za kilka minut

Nieznany numer:
Nie obchodzi mnie, czy Syndykat cię lubi, jeśli to pułapka, sprawię, że tego pożałujesz

Tommy przełknął ślinę, wpatrując się w zagrożenie na ekranie. Z kimkolwiek miał do czynienia, nie wydawał się być w zbyt wesołym nastroju.

Tommy:
To nie pułapka, nie jestem
jebanym idiotą

TommyInnit's Clinic For Supervillians //PLWhere stories live. Discover now