6. Nie trać kontroli

231 19 13
                                    

Wchodząc do gabinetu nadzorcy, Thomas nie przewidział, że Fezil może akurat nie być sam

Natychmiast pożałował swojego zachowania, a konkretnie tego, że otworzył drzwi z takim rozmachem, że aż uderzyły one o ścianę.

Fezil siedział za swoim biurkiem, natomiast na krześle po drugiej stronie znajdował się chłopak, chyba nawet młodszy od Vero, mógł mieć jakieś czternaście lat. Jego oczy były niebieskie, a włosy brązowe. A przynajmniej były brązowe do momentu, gdy odwrócił się i zobaczył Thomasa. Wtedy brąz zmienił się na mieszankę pomarańczowego, czerwonego i żółtego. W dodatku jego kosmyki uniosły się do góry, nadając fryzurze wygląd płomieni. Co więcej sam chłopak wydawał się nawet nie zdawać sobie sprawy z tego zajścia.

Thomas nie wiedział, co powinien zrobić w takim wypadku. Powinien wyjść? A może wystarczyło tylko przeprosić i zaczekać za drzwiami aż skończą? Jednak pod ciężarem spojrzenia Fezila i nieznajomego chłopaka, ale głównie Fezila, był w stanie jedynie tam stać i bezmyślnie się na nich patrzeć z pustką w głowie.

Ciszę przerwało zrezygnowane westchnienie nadzorcy Akademii Howerich, któremu towarzyszyło zasłonięcie oczu dłonią, tak jakby nie mógł na niego dłużej patrzeć.

- Wilkołaki to idioci - mruknął sam do siebie.

Wilkołak mógł się spodziewać, że usłyszy od niego takie słowa, choć przypuszczał, że padną one nieco później, kiedy powie mu już po co tu przyszedł, a nie na samym początku, zanim jeszcze zdąży powiedzieć choćby słowo.

- Nie chciałem przeszkadzać - wyjaśnił skruszony. - Może przyjdę później...

Już miał się cofnąć, kiedy zatrzymał go nagle głos wampira.

- Czekaj. - Opuścił dłoń i spojrzał na niego zmęczony. - I tak właśnie kończyliśmy. Możesz już iść, Ihn.

Ostatnie zdanie skierował do chłopaka, siedzącego z przodu. Nastolatek szybko podniósł się z krzesła i skierował do drzwi, wymijając Thomasa w przejściu, tak szybko, jakby tylko czekał na te słowa.

- Ale pamiętaj - zawołał jeszcze za nim nadzorca, na co ten momentalnie się zatrzymał i zwrócił z powrotem w jego kierunku. - Jeszcze jedno podpalenie i wiesz co cię czeka.

Chłopak nie odpowiedział, pokiwał tylko energicznie głową, a jego włosy, które przez chwilę faktycznie wyglądały jak przeskakujące w ognisku płonienie, znowu zmieniły swój kolor na brązowy i opadły. Następnie opuścił gabinet.

Thomas wbił wzrok w drzwi, w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał nastolatek. Chłopak nawet na moment nie złapał z nim kontaktu wzrokowego, ani nie odezwał się w jego towarzystwie. Traktował wilkołaka, jakby go tam nie było, a jednocześnie jak coś, czego nie chciał tam widzieć i od czego odwracał wzrok. Unikał go, no cóż... jak ognia.

- Kto to? - zapytał, odwracając się do Fezila.

- Ifrit - odparł krótko.

Z tego co pamiętał, imię które wymówił wampir, brzmiało: ,,Ihn", a więc mógł dodać kolejną pozycję do listy dziwnych imion, które do tej pory tu usłyszał. Zaczął się już nawet zastanawiać, czy nie jest to jakaś cecha charakterystyczna dla potworów. Bo jeśli tak, to łowcy raczej nie musieli się zbytnio natrudzić z szukaniem swojej zwierzyny.

- Podpalacz? - wywnioskował wilkołak.

Ifrici kojarzyli mu się z jakimiś demonami ognia i szczerze mówiąc, chętnie dowiedziałby się więcej na ten temat, jednak z tego, co zdążył już zauważyć Fezil nie był skory do tłumaczeń.

Szkoła Dla PotworówTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang