V. Imperium zapłaci

72 10 12
                                    

• • •

    Rex wiedział, że to bardzo niebezpieczna misja, ale długa cisza od Echo i reszty była coraz bardziej niepokojąca. Zaczynał mieć czarne myśli.

    Już raz go stracił, nie mógł stracić drugi.

    Jego przemyślenia przerwała wchodząca do warsztatu senator Chuchi, w towarzystwie dwóch strażników.

     — Są jakieś wieści od Echo? — zapytała.

     — Nie, pani senator — odpowiedział, smutno wzdychając.

    Kobieta pochyliła głowę w dół i złączyła dłonie. Również martwiła się o Echo oraz jego towarzyszy, nie zawiedli z wykradaniem danych ze statku Ramparta, ale zawsze istniała możliwość, że coś pójdzie niezgodnie z planem. Ona, jako senator - głos swojego ludu i klonów - miała powinność im służyć. Źle się czuła z tym, że siedziała na Coruscant czekając na wiadomości, gdy inni narażali swoje życie. Wiedziała, że nie było innego wyjścia, ale to nie pomagało zmniejszyć poczucia winy.

     — To niedoborze. Coś musiało się stać — stwierdziła. — Może... My też powinniśmy wyruszyć?

    Rex zmarszczył brwi.

     — Nie. To zły pomysł. Zbyt ryzykowny. Jeśli, złapało ich Imperium lub gorzej, my i oni możemy mieć kłopoty, a to nie pomoże nikomu — wyjaśnił, opierając się o pobliską skrzynię. — Trzeba czekać.

    Riyo niechętnie skinęła głową. Kapitan, widząc smutny i zmartwiony wyraz twarzy Pantoranki, postanowił, że musi jakoś podnieść ją na duchu.

     — Oni zawsze podejmowali niemożliwe misje, byli i są najbardziej skuteczną jednostką Republiki. Gdyby nie Hunter i chłopaki, nie odzyskał bym Echo. Może po prostu mają lekkie opóźnienie, poczekamy jeszcze trochę, potem... Będziemy musieli pogodzić się z najgorszym — rzekł mężczyzna, patrząc stalowym spojrzeniem na Chuchi w zapewnieniu. A raczej próbie zapewnienia.

    Sam potrzebował wsparcia, ale nauczył się być silnym. Jednak, ciężko pokazywać siłę, gdy straciło się tylu braci i mogło stracić kolejnych.

    Naprawdę chciał, żeby ten cholerny zmodyfikowany prom bojowy, nawet, jeśli Tech miałby go potrącić podczas lądowania, pojawił się w tej chwili na Coruscant.

    Moc wysłuchała jego prośby.

    Usłyszeli zbliżające się silniki. Wszyscy podnieśli głowy na znajomy dokujący statek. Rex nigdy bardziej nie cieszył się na widok kadłuba Maraudera. Odetchnął z ulgą. Wrócili.

    Do ich czwórki, widząc, że coś się dzieje, dołączyli wibrujący z radości Gregor oraz znacznie bardziej stonowany Howzer.

     — W końcu czegoś się dowiemy — mruknął Howzer do Rexa. Blondyn zgodził się skinięciem głowy.

    Jednak to wewnętrzne zadowolenie Rexa z ich powrotu nie trwało zbyt długo.

    Gdy statek zajął wolne miejsce w hangarze, silniki zostały wyłączone, a rampa opadła na ziemię, ukazując tylko trzech członków Parszywej Zgrai oraz wypływającą z wnętrza Maraudera ciężką atmosferę, serce kapitana na chwilę zamarło.

Sacrifice | THE BAD BATCH [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz