Rozdział 43 - Wyrzuty sumienia i pojednanie

421 31 23
                                    

Albus spokojnie usiadł na jedynym wolnym krześle w pokoju, który był wytarty, z tapicerką w tureckie wzory. Skrzyżował nogi, jego szata znajdowała się jakiś cal nad skarpetkami w tęczę i fioletowymi butami. Jego broda była starannie uczesana i przystrzyżona, a ulubiona szata w księżyce i gwiazdy na fioletowym tle błyszczała. Harry spojrzał na niego w zamyśleniu, próbując ustalić, czy to był jakiś żart. A potem spojrzał w oczy starego czarodzieja.

W tych oczach nie było wesołości, ani nawet odrobiny uśmiechu. Te oczy były poważne, smutne i pełne zrozumienia. Widział w nich żal i ból oraz rezygnację z powodu swojego stanu. Po raz pierwszy Harry spojrzał na wielkiego czarodzieja i dostrzegł coś poza fasadą wesołego, starego dyrektora. Widział duszę, która została rozdarta i posklejana przez poświęcenie i ból, tak jak jego, jak Severusa, i po raz pierwszy od dłuższego czasu, poczuł więź z dyrektorem. Podobnie jak ja, został przekłuty w ogniu i wyszedł z niego odmieniony na zawsze.

- To naprawdę prawda? – wyszeptał Harry. – Naprawdę nie ma pan już magii.

- Obawiam się, że tak, mój chłopcze.

- Jak to możliwe, Albusie? – zapytał Severus, spoglądając ostro na drugiego czarodzieja. – Powiedziałeś, że zrezygnowałeś ze swojej magii, ale jak byłeś w stanie to zrobić? Czarodziej bez magii umiera.

Dumbledore odchrząknął.

- W pewnym sensie umarłem tamtej nocy, Severusie. Nim Lucjusz przyszedł po mnie, by dokończyć swój rytuał, zostałem poddany kilku zaklęciom, które doprowadziły mnie na skraj śmierci. Jednym z nich był Cruciatus, inne to zaklęcie, które ukradło moją magię. Było to starożytne zaklęcie, którym Lucjusz umieścił moją magię w kilku pojemnikach, podobnie jak można umieścić wspomnienia z myślodsiewni w fiolce. Kradzież mojej magii tak mnie osłabiła, że byłem wtedy pewny, że umrę, ale tak się nie stało. Zamiast tego znalazłem drogę do miejsca zwanego Ogrodem Wieczności, gdzie spotkałem również moją młodszą siostrę, Arianę oraz Lily. Powiedziały mi, że Voldemortowi można przeszkodzić, ale tylko jeśli będę gotów złożyć ostateczną ofiarę. W tamtym czasie myślałem, że to oznacza moje życie. Byłem gotów je oddać, jeśli to oznaczało nasze zwycięstwo, bo nie chciałbym, żeby wszystko, przez co przeszliście, poszło na marne. Lucjusz wyciągnął resztki mojej magii i dobrowolnie mu na to pozwoliłem. Ale po rytuale, gdy leżałem bliski śmierci, zostałem odesłany i powiedziano mi, że moja ofiara została zaakceptowana, mimo że nie w taki sposób, jak się spodziewałem. Oddałem swoją magię, a czyniąc to, ogromnie osłabiłem Voldemorta, ponieważ on nie rozumiał, co to znaczy zrezygnować ze wszystkiego, by ocalić życie albo kilka. Była to dla niego obca koncepcja, ponieważ on cenił siebie ponad wszystko inne.

- To dlatego nie mógł rzucić morderczego zaklęcia – powiedział Harry.

- Tak. Część jego ciała została ukształtowana przez moją magię, a magia poświęcenia nie może być wykorzystana do zabijania.

- Ale teraz, kiedy on nie żyje... czy pana magia nie powróci? – zapytał z nadzieją Harry.

Dumbledore potrząsnął głową.

- Nie, Harry. To, co oddałem, było dobrowolne. Stało się. Magia, która mi pozostała, wystarczy, by utrzymać mnie przy życiu, tyle ma w sobie większość mugoli, ale o niej nie wiedzą, malutka iskierka twórczej magii. – Rozłożył ręce. – Nie czuj się źle, Harry. To był wybór, którego sam dokonałem. Nie był łatwy, ale nic, co jest warte zrobienia nie jest łatwe. Słyszałeś już to ode mnie wcześniej, ale nigdy nie zdawałem sobie sprawę, co to naprawdę znaczy, aż do tego momentu.

Harry przekrzywił głowę.

- Mówi pan, że aż do teraz nie musiał pan rezygnować z czegoś, czego pan naprawdę pragnął.

Polowanie Dwóch Jastrzębi | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz