~Rozdział 1~

87 11 20
                                    

- No chodź, Płomienna Łapo! Nie jesteś już małym kociakiem, uczysz się na drugiego najlepszego wojownika w klanie! - wołała przyjaciela Nocna Łapa.

- Drugiego? - nie rozumiała siostra kocurka, Hebanowa Łapa.

- Tak, drugiego. Najlepszą wojowniczką będę ja! - z pewnością wytłumaczyła.

- A ja to co? - niby oburzona, ale jednocześnie hamująca śmiech czarno-biała odparła.

- No... to oboje będziecie drudzy - uśmiechnęła się i "pacnęła" przyjaciółkę. - Złap mnie!

Płomienna Łapa w końcu dał się namówić, wychodząc natychmiast został ofiarą Hebanowej Łapy. Zdezorientowany po prostu ruszył pędem za resztą.

- Może zapolujemy? - zaproponowała czarno-biała. Ten pomysł szybko zyskał aprobatę przyjaciół. Każdy uczeń poszedł w inną stronę, mieli się tu spotkać jak słońce będzie na szczycie. Czarna kotka zmierzała ku granicy z Klanem Burzy - swojego ulubionego miejsca do polowań. Właśnie miała oddać skok na ćwierkającą niedaleko ptaszynę, gdy poczuła na sobie jakiś wzrok. Zaczęła się oglądać.

- Kto tam jest?! Hebanowa Łapo, Płomienna Łapo? Czy ktokolwiek mnie słyszy? - zwierzyna uciekła, a uczennica odpowiedzi nie uzyskała. Obróciła się ponownie, lecz tym razem między sosnami ujrzała oczy. Piękne, duże, złociste oczy wpatrujące się w nią z zaciekawieniem. Gdy tajemnicza istota zorientowała się, że została zauważona, czmychnęła gdzieś za granicę z Klanem Burzy. Nocna Łapa zdążyła zauważyć tylko białą końcówkę puchatego ogona.

- To pewnie lis... - tłumaczyła sobie, ale nadal nie wiedziała, dlaczego zwierzę uciekło, a nie zaatakowało, przecież miałoby znaczną przewagę. W głębi serca czuła jednak, że wcale nie był to rudy drapieżnik. Po drodze upolowała jeszcze kilka nornic i czekała w wyznaczonym miejscu. Widocznie jej przyjaciele jeszcze nie skończyli. Wspięła się na niskie drzewo - wspinała się bowiem wyśmienicie - i rozsiadła zastanawiając się nad tajemniczym obserwatorem. Nie minęła minuta, a znajomy głos wyrwał ją z zadumy.

- Tylko tyle? Niepodobne do ciebie, Nocna Łapo! - krzyknął do niej jej brat, który widocznie poszedł na patrol.

- Eh, to ty... - schodząc fuknęła na Zachodnią Łapę. - Nie powinieneś teraz patrolować? - kocur już miał odpowiedzieć, gdy na polankę wbiegli Płomienna Łapa i Hebanowa Łapa. Czarna kotka zauważyła, że oboje mają więcej zdobyczy niż ona. Postanowiła nie niepokoić przyjaciół ani brata, ani reszty klanu dziwnym stworzeniem, które napotkała. Cała trójka wróciła bezpiecznie do obozu zostawiając brata niebieskookiej i utworzyła spory stos z pożywienia. Następnie przyszła pora na wymianę legowis starszym oraz w końcu na zasłużony odpoczynek. Każdy wziął sobie coś ze stosu, wyborem Nocnej Łapy stał się dość mały wróbelek - nie była ona wcale głodna. Gdy w ciszy go oskubała, przyjaciele zmartwieni zaczęli zadawać pytania.

- Coś się stało?

- Wyglądasz na zmartwioną.

- Wszystko w porządku? - miauczeli na zmianę z troską słyszalną w głosie. Ostatecznie otrzymali jednak niesatysfakcjonującą ich odpowiedź.

- Tak, nic się nie stało, wczoraj nie mogłam zasnąć i jestem trochę zmęczona - udała, że ziewa i zostawiwszy prawie cały posiłek poszła się położyć. Upewniła się, że przyjaciele poszli na trening, ona sama umówiła się z mentorką na wieczór, i wstała. Postanowiła zwierzyć się osobie, której ufała najbardziej - swojej matce. Udała się do żłobka - tam właśnie leżała Kasztanowy Nos otulając grubym futrem trzy maleńkie kociaki.

Dobra, tym razem trochę dłużej :), mam nadzieję że się podoba

Wojownicy: Obnażona PrawdaWhere stories live. Discover now