~Rozdział 16~

10 4 3
                                    

Nocna Łapa właśnie trenowała z Pstrokatym Zachodem. Pokazała swoją technikę polowania oraz zaczęła szybko i sprawnie się poruszać, mimo wszystko widać było jej kalectwo. Właśnie ćwiczyły walkę używając najczęściej gryzienia oraz jednej łapy tak, by kotka nie straciła równowagi. Gdy stawała na dwóch, utrzymywała ciężar ciała na jednej, a źle zrośniętą jedynie się podpierała. Uczyła się też wygrania pojedynku będąc przyciśniętą do ziemi, a mianowicie by podrapać klatkę przednimi łapami lub ugryźć, gdziekolwiek, byle mocno. Oczywiście podczas ćwiczeń obie nie uzywały pazurów - nie mogły skrzywdzić pobratymca. Skończyły wieczorem i obie poszły do swoich legowisk.

***

Nocnej Łapie ze zmęczenia zamykały się oczy. Ziewnęła więc i zwyczajnie zasnęła. Niestety, jej sen nie był zwyczajny.

- To na pewno Górski Potok! To jego sprawka! A ja mu ufałam... Odzyskaj je, zabij go jak będzie trzeba! - w niedużej jaskini brązowa kotka rozmawiała z szarym kocurem. Bardziej przypominała ona przekrzykiwanie się, niż lekką pogawędkę. - Przebrzyły zdrajca! Parszywy dwulicowiec... - podobne obelgi wylewały się z ust brązowej brzmiąc bardziej jak jad żmiji.

- Spokojnie, ja jestem z tobą. Odzyskamy je. Przysięgam ci to na własne życie i niechaj zginę, jeśli się nie znajdą. - szary owinął wokół niej swój długi ogon. - A-ale czy jesteś pewna, że powinienem go zabić?

- Tak, zasłużył...

Nocna Łapa obudziła się gwałtownie. Nie wiedziała skąd, jednak widziała już kiedyś ową brązową kotkę. Chwila moment, czy to nie... Brunatna Gwiazda? Ale kim był jej rozmówca? Za nic nie mogła przwyołać go w pamięci, jednak musiała się tego dowiedzieć. Obmyśliła plan i zamknęła ponownie zaspane błękitne oczy.

***

Obudziła się wczesnym rankiem i, choć wcale a wcale nie czuła się gotowa, ruszyła na poszukiwania Echa. Musiała usłyszeć tą historię nawet, jeśli powinna się bardziej przygotować. Mogła okazać się ona kluczem do rozwiązania tajemnicy szarego kota! Biegła - o ile można to tak nazwać - nieustannie węsząc w powietrzu. W końcu wyczuła znajomy zapach, przykucnęła w łowieckiej pozycji by zaskoczyć samotnika. Skradała się, powoli, kroczek po kroczu, jak najciszej. Pierwszy raz widziała futro kocura. Było czarne w białe plany, dosyć krótkie. Kot był wychodzimy, nic dziwnego. Pewnie chciał jak najmniej polować na terenach Klanów bo wie, że to zabronione. Poczekała na odpowiedni moment i skoczyła przyciskając Echo do ziemi.

- Opowiedz mi tą historię, jestem gotowa! - nie zamierzała odpuszczać, co wyraźnie podpowiadał jej ton głosu. Kocur, o dziwo, wcale nie chciał walczyć.

- Nie wiem, czy masz rację, ale nie mam chyba wyboru - uśmiechnął się ukazując białe kły. - Usiądź, opowiem Ci wszystko od samego początku...



TAK, zostawiam was w tym niepokojącym momencie i jeśli przez tydzień nie pojawi się rozdział będziecie musieli wytrzymać kolejne 2 tygodnie - będę miała wyjazd. Chyba, że na nim coś napiszę, co jest możliwa aczkolwiek mało prawdopodobne. Papa i nie jedzcie mnie bo będzie mi przykro 😁😚

Wojownicy: Obnażona PrawdaWhere stories live. Discover now