melodia druga

165 14 3
                                    

puzzle i klocki lego

Strata. To pojęcie jest bardzo ogólne. Można stracić do czegoś zapał, chęci czy stracić wiarę w coś lub w kogoś. Stracić można również kogoś bliskiego. Śmierć jest czymś co czeka każdego, a kiedy jedna osoba odchodzi, druga osoba ją traci. Jednak to czego Bluebell bała się zawsze najbardziej to była strata kogoś dla niej ważnego, ale nie poprzez śmierć, a odejście. Jej największym lękiem zawsze było to, że straci przyjaciółkę. Osobę, którą kochała nad życie. Nie chciała nigdy dać jej odejść, ponieważ wiedziała, że nigdy nie znajdzie kogoś takiego jak ona. Nie potrafiłaby żyć z myślą, że jedna z najważniejszych dla niej osób ją zostawi, a ona będzie się z nią mijać i widzieć jej szczęście z kimś innym.

Mówi się, że jeśli się kogoś kocha, to powinno dać mu się odejść, żeby ta osoba mogła być szczęśliwa u boku kogoś innego. Mówi się, że jeśli zależy nam na szczęściu kogoś dla nas bliskiego, to powinno dać się tej osobie iść własną ścieżką, nawet jeśli nie ma na niej nas. Ale czy to faktycznie jest takie proste? Czy pozwolenie odejść osobie, która znaczy dla nas tyle co cały świat faktycznie jest właściwe? Bo skoro się kocha kogoś, to powinno się o niego walczyć. I właśnie w tym momencie pojawia się sprzeczność. Czy walczyć i nie dać tej osobie odejść, a może pozwolić jej podążać swoimi własnymi drogami.

To coś na co świat nigdy nie będzie w stanie odpowiedzieć.

Droga powrotna z plaży minęła im wyjątkowo szybko. Bluebell cały czas szła z głową w górze, mając na ramionach kurtkę Vincenta, a on sam ukradkiem co chwilę zerkał na dziewczynę. Kiedy widział jak jego miłość ze łzami w oczach, ale również z ekscytacją, patrzy na gwiaździste niebo, w jego sercu rozlewało się przyjemne ciepło, a na jego twarzy pojawiał się lekki uśmiech. Uwielbiał patrzeć na młodą Loomis. Ta nastolatka sprawiała, że jego życie było bardziej kolorowe. Dzięki niej nauczył się żyć oraz dowiedział się, co znaczy prawdziwe szczęście, ponieważ odczuwał je przy niej. Jednak ostatnio coś się zepsuło. Jakby niewidzialna iskra pomiędzy nimi zaczęła gasnąć, ale żadne z nich nie wiedziało czym może być to spowodowane.

– Wejdziesz na chwilę, prawda? – Blondynka zwróciła się do chłopaka, posyłając mu lekki uśmiech pełen prośby oraz nadzieji, kiedy zbliżali się do jej domu.

– Powinienem wracać, Bubble. Twoja mama będzie zła. Powinnaś pobyć teraz chwilę z nią.

– Na chwilę. Później wyjdziesz, obiecuję. Wpuszczę cię tylnymi drzwiami.

Vincent nie do końca był pewny czy tego chce. Zależało mu na Bluebell jak na nikim innym, ale czuł, że dziewczyna musi spędzić kilka chwil sama lub z matką. Wiedział, że coś ją dręczy, ale nie chciał zaczynać z nią o tym rozmawiać, nie dopóki widział, że wszystko wydaje się być w porządku.

– Na chwilę – powiedział, próbując się nie uśmiechnąć, widząc ekscytację blondynki. Widział, że ta chwila będzie trwać długo, ale zdecydowanie miał zbyt dużą słabość do blondynki z czarnymi oczami, żeby jej odmówić.

Dom Loomisów prawie wcale nie odchodził normalnością od budynków, które znajdowały się w Jupiter, ale to co go wyróżniło, to fakt, że znajdował się w miejscu bardzo oddalonym od reszty. Można by wręcz powiedzieć, że odludnym. Biała budowla z ciemnym dachem była umiejscowiona pomiędzy drzewami. Znajdowała się ona blisko plaży, przez co z pokoju Bluebell idealnie było widać ocean i jako, że znajdował się on daleko od centrum, każdego dnia można było dostrzec gwiazdy, oświetlające nocne niebo.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 24, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Forget Me NotWhere stories live. Discover now