Rozdział 6

23 2 0
                                    

Nie pozostało im nic innego jak wysłuchać Richa i dowiedzieć się co takiego miał na myśli mówiąc "mamy problem". Jednego Danielle była pewna. To musiało być coś ważnego. Jej kuzyn był wyjątkowo poważny. Poza tym różowowłosa znała go na tyle, żeby wiedzieć, kiedy faktycznie był kod czerwony. Niestety w tej sytuacji tak było i bynajmniej jej się to nie podobało.

- Byłem na komisariacie i dowiedziałem się, że będziemy wszczynać śledztwo. To znaczy ja i policjant z tego regionu, niejaki Claus Montero. Nie mogę nic z tym zrobić. Pojawiły się nowe informacje i to nie wygląda dobrze- oznajmił Stone.

Dany westchnęła ciężko. To był najgorszy wstęp, jaki mógł wymyśleć jej kuzyn. Zdecydowanie ich nie uspokajał, raczej wręcz przeciwnie, mocno je zaniepokoił. Czyli jednak to było zabójstwo? Różowowłosa nie zdobyła się na powiedzenie tego na głos.

- To znaczy? Czego się dowiedziano?- spytała Maia, spoglądając wyczekująco na Richa. Ten uchylił usta jakby chciał coś powiedzieć, po czym je zamknął, krzywiąc się mimowolnie. Skoro Rich miał problem z powodzeniem im tego, to była tragedia. Coś wyjątkowego koszmarnego. Jednak Dany ani przez moment nie przeszło przez myśl to, co faktycznie miało miejsce.

- Z góry ostrzegam, że to nie są przyjemne informacje. Jednak w obliczu nowych faktów... Tego śledztwa nie da się wyciszyć czy zamieść pod dywan. Niedługo będą o tym mówić wszyscy w okolicy, a może nawet w sąsiednich stanach lub w całym kraju. Wszystko zależy od tego jak rozwinie się sytuacja.

Danielle rzuciła kuzynowi ponaglające spojrzenie. Ile jeszcze będzie trzymał je w niepewności i kluczył wokół tematu? Nie lepiej po prostu to z siebie wyrzucić?

- Prosto z mostu, Richie- poprosiła różowowłosa. Mimowolnie użyła nowej ksywki kuzyna. Zdała sobie z tego sprawę po fakcie, chociaż tym razem Stone zdawał się tego nie zauważyć. Kolejny znak, że coś było zdecydowanie nie tak jak powinno.

- To morderstwo. Jeszcze dość... Nietypowe- zaczął Richard. Czyli jednak podejrzenia Dany się ziściły. Przeklęła pod nosem. Tylko co miał na myśli, mówiąc "nietypowe"? Chodziło mu o dziwny sposób zabójstwa?- Jak wiecie, na brzegu jeziora leżały jedynie kości. Zakładaliśmy, że tkanki miękkie zdążyły już ulec rozkładowi, ale teraz to już wcale nie jest takie pewne.

To oficjalne. Jej kuzyn był mistrzem mówienia o danym temacie jak największymi zagadkami. Dany nic z tego nie rozumiała poza tym, że to zabójstwo.

- Mógłbyś to wyjaśnić w bardziej zrozumiały sposób?- odezwała się uprzejmie Maia. Nie wyglądała na doszczętnie załamaną, chociaż wiedziała, iż taka informacja odbije się echem na opinii Callahan Resort.

- Tak. Kości zostały oczyszczone z tkanek. Ktoś zrobił to celowo, więc ciężko jest określić czas śmierci. Skoro ktoś zadał sobie tyle trudu, żeby... Eee... Wyczyścić kości, to znaczy, że jest mordercą. To nie mógł być wypadek. Ale to jeszcze nie wszystko.

Różowowłosa wytrzeszczyła oczy. Wprost nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Ktoś dokonał morderstwa i postanowił oczyścić kości, żeby utrudnić odkrycie tożsamości ofiary i tym samym opóźnić śledztwo. Być może sprawca już dawno wyjechał za granicę, a to było jedynie zagranie na zdobycie czasu.

- Czekaj- mruknęła Dany, coś sobie uświadamiając. Po szokującej informacji kuzyna od razu w jej głowie zakiełkowała pewna myśl. W końcu udało jej się ją ubrać w słowa.- Chcesz powiedzieć, że nie wiadomo jak długo tamte kości spoczywały na brzegu i być może wcale nie zostały wyrzucone na brzeg przez falę?

- Owszem, ciężko określić czas zgonu. Co do drugiego pytania musimy zasięgać opinii specjalisty. Kogoś kto zna się na prądach wodnych panujących w tym odcinku Michigan Lake. Mam nadzieję, że Montero nie zdążył zrobić tego beze mnie...

Smakosz Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt