Rozdział 7

14 2 0
                                    

Dany wróciła do pokoju i zaszyła się ze swoim tabletem na balkonie. Włączyła sobie serial, do którego oglądania zbierała się już od dłuższego czasu... Ostatecznie zawsze jej coś wypadało i nawet go nie zaczęła. W taki sposób minął miesiąc od premiery, a może nawet trochę więcej.

Balkon wydawał jej się najlepszym możliwym miejscem. Tylko tam czuła się całkowicie bezpiecznie, bez zagrożenia w postaci przypadkowego spotkania Matteo. Specjalnie też zamknęła drzwi na klucz, żeby nikt jej nie przeszkodził. Miała ciszę i spokój. Potrzebowała tego, żeby się zdystansować do sytuacji oraz uporządkować myśli. Ciężko było jej uwierzyć, że znalazła się w miejscu, gdzie być może kogoś zamordowano. Jeszcze w taki sposób... Ślady zębów na kościach. Już na samą myśl wzdrygnęła się. Potworne, pomyślała. Jak można posunąć się do czegoś takiego, po czym jak gdyby nigdy nic oczyścić kości z tkanek przy pomocy jakiegoś chemicznego specyfiku? Cała ta sytuacja wydawała się niewiarygodna, chociaż miała wątpliwy zaszczyt zobaczyć dowód na własne oczy.

W każdym razie obejrzała trzy odcinki aż jej żołądek nie upomniał się o posiłek. Zresztą powinna gdzieś wyjść, zabawić się, spędzić jakoś ciekawie ten urlop. Wcale nie miała na myśli rewelacji w postaci kości. Miała na myśli coś zwyklejszego. Miłe towarzystwo, drinki, parkiet, tyle wystarczyłoby jej do szczęścia. Mimowolnie przypomniała sobie rozmowę z Owenem. Co on jej powiedział po imprezie?

Szkoda, że później nie pojawiłaś się przy barze. Nie w charakterze obsługi oczywiście. Chciałem przedstawić cię reszcie ekipy, ale zniknęłaś.

Właśnie tego potrzebowała. Trochę rozrywki w nowym towarzystwie. W CR nie mogła liczyć na swoje znajomości z Nowego Jorku. Za to mogła wykorzystać Owena, który sam chciał przedstawić ją reszcie. Zdawała się na jego dobór towarzystwa. Owen wydawał się sympatyczny i na pewno nie zadawałby się z nudziarzami albo snobami. Dany nie była zbyt wybredna, naprawdę.

Poza tym nowi znajomi mogliby pokazać jej ciekawe miejscówki w okolicy i mogłaby powiedzieć Matteo, że już nie potrzebuje jego oferty. Oczywiście wspomniałaby o tym mimochodem i w uprzejmy sposób. Pewnie lepszym rozwiązaniem byłoby celowe zrażenie do siebie brata Maii, ale jakoś nie potrafiła się na to zdobyć. Nie umiała być złośliwa bez powodu. No chyba, że ktoś jej podpadł... Wtedy chętnie uprzykrzała tej osobie życie na wszelkie możliwe sposoby. No cóż, Matteo od początku zachowywał się w stosunku do niej w porządku. Nawet jej nie podrywał, mimo swojej wątpliwej reputacji.

Koniec Stone, nakazała sobie stanowczo w myślach. Już nie będzie o nim więcej myśleć. Był tylko i aż bratem jej dawnej przyjaciółki. W dodatku za kilka dni zamierzała wrócić do Nowego Jorku. Skoro już dziwnie na niego reagowała, to nie chciała myśleć o tym co byłoby, gdyby doszło między nimi do czegoś więcej. Zdecydowanie nie zamierzała angażować się w żaden związek w Callahan Resort. Pomyśli o tym jak wróci do domu.

Różowowłosa przez chwilę krążyła po hotelu, szukając zaprzyjaźnionego blondyna. Nie widziała go w restauracji. Dla pewności poczekała chwilę, żeby się upewnić czy nie wyjdzie z kuchni z zamówieniami. Nie zastała go również przy recepcji. Usiłowała sobie przypomnieć czy mówił jej co na codzień poprawiał w ośrodku. Miał jakieś konkretne stanowisko? Wstyd się przyznać, ale nie miała pojęcia. Raz spotkała go na zewnątrz, gdzie pomógł jej z walizką, z kolei podczas imprezy był barmanem. Czy to była jednorazowa zmiana stanowiska z dodatkową premią?

W końcu udało jej się go znaleźć koło basenu, gdzie wymieniał ręczniki. Najwidoczniej robił w tym ośrodku wiele rzeczy. Przy najbliższej okazji zamierzała dowiedzieć się o tym czegoś więcej. Dzięki temu następnym razem łatwiej będzie jej go znaleźć.

- Cześć, właśnie cię szukałam- oznajmiła wesoło Dany. Owen obrzucił ją podejrzliwym spojrzeniem.- Co masz taką minę? Nie odpowiada ci moje towarzystwo?

Smakosz Where stories live. Discover now