Syriusz
Ostatni tydzień był paskudny. Myślę, że spokojnie mógłbym ustawić go w rankingu najgorszych tygodni mojego życia, na całkiem wysokiej pozycji, a konkurencją są każde wakacje z moją rodziną od mojego pierwszego roku w Hogwarcie, więc to pokaźny ranking.
Unikaliśmy się z Remusem.
Zamienialiśmy jedynie kilka słów przy chłopakach, żeby się zbytnio nie zaczęli nami przejmować, ale poza tym to cisza.
Cisza, która była teraz niesamowicie widoczna, gdy James z całkiem niezłym humorem zaproponował, żebyśmy usiedli na błoniach po skończonych zajęciach z Opieki nad Magicznymi Stworzeniami, bo była bardzo ładna i słoneczna pogoda.
Więc usiedliśmy. Ja praktycznie podkulając pod siebie nogi i trochę starając się udawać, że mnie tu nie ma.
Potter opowiadał coś o ostatnim treningu quidditcha, Peter mu w miarę odpowiadał, więc póki co chyba niekoniecznie zwrócili uwagę, że my siedzimy cicho.
Zresztą Remus zazwyczaj siedział cicho jak temat schodził na quidditcha, a ja się odzywałem dopiero jak miałem coś mądrego i trafnego do powiedzenia w tym temacie. A teraz nie miałem, nawet nie słuchałem co mówią.
Drgnąłem dopiero jak usłyszałem inny głos.
– Hej chłopaki – Lily do nas podeszła, skupiając spojrzenie głównie na mnie i Remusie. Jakby od razu wyniuchała, że coś jest z nami nie tak.
– Cześć – mruknąłem cicho spoglądając na nią.
Całe szczęście obok był James, który nadrobił za mnie entuzjazm.
– Hej Lily! – przywitał się z szerokim uśmiechem. – Co u ciebie? Ładnie dzisiaj wyglądasz.
Peter i Remus też cudem dali radę wtrącić tutaj krótkie "Hej" zanim James zacząłby klepać dłuższą litanię.
– Dzięki James i u mnie nic ciekawego, ale chciałabym wiedzieć, co u was... Bo mam wrażenie, że coś jest mocno nie tak...
Ona za dużo widzi.
– Dlaczego? – zapytał James autentycznie zaskoczony. – Wszystko jest okej.
Obserwowanie tego jak ten chłopak jest zakochany, było czasem naprawdę fascynujące. Jemu dosłownie w tej chwili świat zniknął. A przynajmniej tak wyglądał.
– Z tobą tak, gorzej z nimi – dziewczyna pokazała ręką na mnie i Remusa.
– Aaa... – James pokiwał wyjątkowo tępo głową.
Spojrzałem na Lily, mając zamiar udawać, że nic się nie dzieje.
– O co ci chodzi?
– O to, że wyglądasz, jakbyś miał się zaraz rozpłakać. I że nie słyszałam, żeby Remus powiedział chociaż jedno słowo oprócz hej od jakiegoś niecałego tygodnia.
Najgorsze jest to, że miała w sumie rację. Remus mało się odzywał, a ja w tej chwili rzeczywiście najchętniej bym uciekł i się rozpłakał. To wszystko było tak bardzo do dupy, a ja nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Nie wiedziałem nawet co robić.
Myślałem, że po kilku dniach nam jakoś to minie, ale po tygodniu było tylko gorzej, a tendencja spadkowa się tylko utrzymywała.
– No i? – mruknąłem.
– No i się o was martwię... – powiedziała Lily łagodniejszym głosem, na co się bardziej skuliłem.
– Wszystko jest super. To tylko jakaś jesienna chandra.
CZYTASZ
if you love me let me know || wolfstar ✔️
FanfictionGdzie Syriusz i Remus są naprawdę ślepymi zakochanymi kundlami...