Rozdział 4 cz. 2

1.6K 108 4
                                    

Następnego dnia wybrałem się po kolejną dawkę rozrywki do kumpla. Właśnie jechałem windą do jego gabinetu, gdy w połowie drogi dosiadła się do mnie nowa asystentka Cartera. Na mój widok od razu wpadła w zakłopotanie. Chyba obrazy z wczoraj odżyły w jej głowie.

- Dzisiaj bez kawy? – nie zaszkodzi się z dziewczyną trochę podroczyć.

- Twoja koszula jest dzisiaj bezpieczna – odparła, a ja nie mogłem pohamować uśmiechu.

- Na wszelki wypadek i tak założyłem dzisiaj jedną z tych gorszych. 

Teraz także jej poprawił się humor i się roześmiała.

- Skończmy ten temat, bo i tak czuję się zażenowana całą tą sytuacją.

- Nie ma powodu, wypadki się zdarzają. Tak w ogóle jestem Mason, a ty? – pasowałoby się wreszcie oficjalnie przedstawić. Chyba z wrażenia zapodziałem gdzieś swoje maniery.

- Andrea.

Uścisnęła moją rękę. Gdy drzwi windy się otworzyły wyszliśmy na zewnątrz i udałem się prosto w stronę gabinetu Cartera, jednak zanim zdążyłem się tam zbliżyć, to usłyszałem ciche pytanie.

- Od dawna znasz się z Carterem? – zapytała nieśmiało, co ponownie wywołało uśmiech na mojej twarzy.

- Poznaliśmy się na studiach i od tamtego czasu się przyjaźnimy. Pytasz, bo chciałabyś wiedzieć coś konkretnego na jego temat, czy... – momentalne mi przerwała.

- Nie! Tak tylko zapytałam.

Wyraz zakłopotania na jej twarzy był nawet uroczy. Przyglądnąłem się dziewczynie dokładniej i mam wrażenie, że kogoś mi przypomina. Jest śliczna, a piękne kobiety zapadają mi w pamięci, więc powinienem wiedzieć gdzie ją już wcześniej widziałem. Niestety w głowie miałem pustkę. Jednak jedno mogłem śmiało stwierdzić. Dziewczyna jest chyba zainteresowana swoim szefem. Takie sytuacje nie wróżą nic dobrego. Sam nie chciałbym być w takiej sytuacji, bo to tylko powoduje kłopoty.

- Rozumiem –odparłem nadal zamyślony.

Z zadumy wyrwała mnie Sarah która stwierdziła, że Carter jest już wolny i mogę już wejść do jego gabinetu. Zanim jednak otworzyłem drzwi, to ponownie odwróciłem się do Andrei.

- Mógłbym cię prosić byś zrobiła nam kawę? – przewróciła oczami na moje pytanie, a ja nie mogłem nie roześmiać się na tą reakcję. Ta dziewczyna ma charakterek.

Zamknąłem za sobą drzwi gabinetu, a mój przyjaciel jakże entuzjastycznie westchnął na mój widok. Sam się prosi takim zachowaniem o znęcanie się nad nim.

- Wiedziałem, że lubisz się otaczać pięknymi kobietami. Na ogół jednak nie przepadasz, gdy rozpraszają cię w miejscu pracy. Wyjątkiem do tej pory była długonoga Sarah, bo nie jest w twoim typie, ale przysięgam, że ta ruda jest grzechu warta.

- Skończyłeś podrywać moje pracownice i możemy wreszcie przejść do interesów? – Warknął poirytowany.

Biedak. Aż tak go tam na dole uwiera, że zapomina o kulturze? Chyba muszę go trochę rozruszać.

- Co jesteś taki spięty? Niech zgadnę. Podoba ci się, ale ona wie o tym i bawi się z tobą w kotka i myszkę? - Zapytałem rozbawiony. - Zresztą wcale jej nie podrywałem. Sam widziałeś, że wczoraj to ona trzymała ręce na mojej klacie. Do niczego jej nie musiałem zachęcać!

- Skończ już te swoje żałosne wywody i wracajmy do interesów.

- Może to co teraz obserwuję to wcale nie jest irytacja, a zazdrość? – zapytałem zaciekawiony.

Igrając z playboyem [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz