Rozdział 27 - Mason

1.5K 96 6
                                    

Zaprosiłem kumpla do gabinetu, a że byłem w wyśmienitym nastroju, to patrzył na mnie jak na dziwadło. Mógł się odzwyczaić od takiego widoku, bo ostatnio byłem jak zbity pies.

- Czyli jak dobrze rozumiem udało ci się pozbyć niedoli i zdobyłeś tę dziewczynę?

- Nareszcie! - jęknąłem. - Co prawda długo to trwało, ale było warto.

- Nie narzekaj. I tak mało cierpiałeś, jak na ten twój niewyparzony język.

- Nadrabiam urokiem osobistym - odparłem zadowolony z siebie, chociaż coś w zachowaniu kumpla sprawiało, że czułem się nieprzyjemnie.

Miałem wrażenie, że chociaż kibicował mi, żebym wreszcie dogadał się z Luną, to jednak nie do końca cieszy się z obrotu spraw. Zachowywał się jak nie on. Logan zawsze był tym, który mówi to co myśli, a że zazwyczaj miał mądre przemyślenia, to na ogół po porady wybierałem się do niego. Teraz dusił coś w sobie. 

- Czemu zachowujesz się, jakbyś miał dzisiaj kij w dupie? - zapytałem zaintrygowany.

Ja się cieszę, to dlaczego on nie robi tego samego? Zapewne wreszcie przestanę mu narzekać o poranku, bo teraz będę miał lepsze rzeczy do roboty z rana... Więc o co mu chodzi?

- Mama Sary zmarła dziś rano - wreszcie wydusił z siebie, to co go dręczyło.

- Ooo... - zatkało mnie. - W takim razie, co tutaj robisz? 

- Nie wiem co robić. Ona nie chce mnie widzieć - był przybity i zrezygnowany. Nagle cała maska dobrego humoru, z jakim wszedł do mojego biura, prysła niczym bańka mydlana. 

- Byłeś już u niej?

- Nie, ale wiem jaka będzie odpowiedź. Wyśle mnie do diabła. 

Oparł ręce na kolanach, a twarz schował w dłoniach. Był tak zdruzgotany, że aż chciałem się z nim wybrać do dziewczyny jako adwokat. Niestety, jak słusznie zauważył, mam niewyparzoną gębę i raczej nie sprawdziłbym się w tej roli. 

- Będziesz tego potem żałował. Wolisz żeby inny ją teraz pocieszał?

Skrzywił się, jakby rzeczywiście to była jedna z opcji. Dało się zauważyć, że nie uśmiecha mu się ten scenariusz.

- Naprawdę musisz być aż tak brutalnie szczery?

- Jeśli przychodzisz do mnie z nadzieją, że cię okłamię, to musisz mnie wcześniej uprzedzić. Nie rozumiem twojego zachowania. Przychodzisz do mnie, a chcesz być z nią. Wybacz mi, ale ja nie zamierzam wypełniać potrzeb twego serca. Jak zdążyłeś zauważyć jestem w szczęśliwym związku. - Wskazałem mu na drzwi, za którymi siedziała Luna. 

- Tylko to jest problemem? - zapytał zaciekawiony i mimo podłego humoru, najwidoczniej udało mi się go rozbawić. 

- Zachowujesz się jakbyś naprawdę był zawiedziony. Ten pociąg już odjechał. Lepiej się śpiesz zanim sam zostaniesz na peronie, gdy odjedzie twoja lokomotywa.

- Słucham? - zapytał zdezorientowany przez moje barwne metafory.

- Jedź do niej idioto! - najwidoczniej niektórych tłumokom trzeba mówić otwarcie.

Ja też taki byłem? To chyba miłość czyni z nas idiotów. Dziwne uczucie, gdy rolę się odwracają i to on przychodzi do mnie po poradę, a nie odwrotnie. Moja niedola się zakończyła, a ten biedak dalej cierpi. Swoją drogą wybrał sobie chyba najbardziej pamiętliwą ze wszystkich kobiet na całej ziemi. Już dawno temu stracił dla niej głowę, ale uparcie utrzymuje, że trzyma się od niej z dala dla jej dobra. Ja mu wierzę, ale Sarah nie do końca. Niestety obydwoje są tak samo uparci i cierpią przez własną głupotę. Dobrze, że moja głupota została mi szybko przebaczona, bo ja nie mam tyle cierpliwości, co Logan. Kumpel ociągał się ile mógł, ale w końcu dał się przekonać, by zaryzykował i pojechał do dziewczyny. Przed wyjściem spojrzał jeszcze na Lunę zszokowany.

- Co mu zrobiłaś, że jest taki rozanielony?

- To zasługa jej magicznej... - chciałem odpowiedzieć za nią, ale brutalnie mi przerwała. 

- Jeśli skończysz to zdanie, to przysięgam, że więcej jej nie zobaczysz! - krzyknęła piskliwie, co rozbawiło zarówno mnie, jak i Logana.

- Osobowości. Miałem na myśli osobowość. Kochanie chyba zaraziłaś się ode mnie brudnym umysłem. 

- Przestaniesz się wreszcie zachowywać, jak... jak...- brakło jej słowa.

- Jak zakochany idiota? - zapytałem, podsuwając jej pomysł na ripostę.

- To twoje słowa. - odparła i wtedy zrozumiałem, że tego idiotę mogłem sobie darować.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie! 🤗 Rozdział niestety króciutki, ale muszę publikować chociaż takie, bo chcę pchać fabułę dalej. Niestety ostatnio miałam opóźnienia w działaniu i długo mnie tutaj nie było. 

Wiele też się pozmieniało w międzyczasie. Wydawnictwo, z którym współpracowałam przy wydaniu jednej z moich książek zakończyło swoją działalność. 😔 W związku z tym prawa autorskie wróciły do mnie. Z jednej strony ta wiadomość mnie zasmuciła, z drugiej jednak musiałam szukać plusów...

Po zakończeniu tej książki najprawdopodobniej będę chciała rozpocząć kontynuację: Jak uciekłam z friendzone i opowiedzieć Wam historię Liama i Rose. 🥰 Wiem, że długo czekacie na to opowiadanie, wiec ma ono pierwszeństwo przed innymi. 

Dziękuję, że ze mną jesteście i czytacie moje opowiadania. Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego! ❤



Igrając z playboyem [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz