16: my comfort person

1.3K 153 152
                                    

Felix siedział nieruchomo na ogromnym łóżku w pokoju Changbina. Był taki odkąd wyszedł z wanny. Patrzył się w jakiś punkt przed sobą, a jego blade wargi drżały bez przerwy, ale nie wypowiadały ani słowa.

Changbin usiadł za nim i przyłożył biały puszysty ręcznik do jego mokrych włosów. I tak jak zawsze uważał Felixa za wystarczająco dorosłego i odpowiedzialnego, tak teraz miał wrażenie, jakby miał do czynienia z dzieckiem. Choć czuł się nawet bardziej niż niezręcznie, pomógł wyjść mu z wanny, otarł jego ciało z kropelek wody i wsunął na niego swoje dresy i koszulkę, które zgodnie z przypuszczeniami wisiały na nim jak worek. Robiąc to wszystko, patrzył jednak tylko i wyłącznie na jego twarz, bojąc się spuścić wzrok na jego ciało. Nie chodziło już nawet o to, że Felix był nagi. Po prostu Changbin cierpiał widząc, te wszystkie ślady na jego ciele. Choć bardzo się przed tym bronił, umysł sam podsyłał mu pomysły na to, co takiego musiał wyprawiać Chan, by doprowadzić chłopaka do takiego stanu.

Mimo to, nie odczuwał żadnej przyjemności z faktu, że w końcu miał Felixa tylko dla siebie. Bo Felix wcale nie wyglądał na szczęśliwego. Wydawało się, jakby lada chwila miał wybuchnąć płaczem. Widząc go w takim stanie, Changbin miał ochotę zapakować go do samochodu swojego ojca i odwieźć do tego samego Chana, który go tak urządził, o ile to przywołało by znowu uśmiech na smutnej buzi chłopca. Naprawdę był w stanie poświęcić wszystko, by Felix był szczęśliwy.

"Co ty mu zrobiłeś?", myślał Changbin, zaciskając zęby.. "Ja nigdy nie doprowadziłbym go do takiego stanu."

Wycierał ostrożnie jego włosy, uważając, by przypadkiem nie zaplątać ich w ręcznik i nie pociągnąć zbyt mocno. Przypatrywał się malince na karku Felixa i zjechał na nią materiałem. Miał ochotę ją zetrzeć, ale wiedział, jakie to było głupie. Westchnął i wstał, a potem podszedł do biurka i powiesił mokry ręcznik na oparciu krzesła.

Usiadł z powrotem na łóżku, tym razem naprzeciwko Felixa. Wyciągnął dłoń, by dotknąć jego twarzy, ale po chwili wahania ją opuścił. Felix z pewnością miał dość dotyku i naruszania jego przestrzeni osobistej.

— Felix? — odezwał się, patrząc na piegowatą twarz chłopaka.

Nie wyrażała nic. Jego oczy były puste i dłużej już nie płakały. Zapewne nie miały czym, bo ileż można było płakać? Martwił się i nie wiedział, co zrobić, by Felix znowu się uśmiechnął.

— Chcesz porozmawiać? — zapytał cicho.

Felix w końcu przeniósł wzrok na jego twarz i spojrzał mu prosto w oczy. Pokręcił smutno głową.

— A jak... Jak się czujesz? — szepnął, chcąc upewnić się, że mimo wszystko był cały i zdrowy.

Nie miał pojęcia, co czuł i czy coś go bolało. Mógł tylko przypuszczać pewne rzeczy na podstawie tego, co sam widział.

Felix wzruszył ramionami.

Changbin westchnął.

— Powiedz, co mogę dla ciebie zrobić, co? Co mogę zrobić, żebyś poczuł się lepiej? — wyjąkał nerwowo.

Ta cała sytuacja była dla niego niesamowicie stresująca. Nie miał pojęcia, co zrobić, żeby Felix był tym samym Felixem, co każdego ranka, gdy czekał, aż Changbin wypali swojego zielonego Chesterfielda pod szkołą. Był w stanie uchylić mu nieba, byle Felix się do niego uśmiechnął. Tymczasem, to co usłyszał, zupełnie wytrąciło go z równowagi.

— Pocałujesz mnie, Changbin-ah? — poprosił cicho Felix i były to pierwsze słowa, jakie opuściły jego usta odkąd wyszli z łazienki.

Changbin otworzył szerzej oczy, a potem usta. Zamrugał kilka razy kompletnie zdezorientowany. Myślał, że się przesłyszał. Przetwarzał wypowiedź Felixa w głowie jeszcze wiele razy, zanim wydusił:

between perfect and real - minsungWhere stories live. Discover now