christmas vibe ft. your fav angel and demon

7 0 4
                                    

christmas fluff który pisałem jakoś w grudniu sksk timeline nie istnieje btw




— Święta? Święta Bożego Narodzenia? — upewniła się Meg, karmiąc Sophie. Castiel przytaknął — Przecież to katolickie święto.

— No tak.

Zmarszczyła brwi.

— Nie wiem czy zauważyłeś, Clarence, ale czy ja ci wyglądam na religijną osobę?

Cas przewrócił oczami. Pomyśleć, że jeszcze rok temu nie miał tego nawyku.

— Osoby niewierzące też je obchodzą, Meg — odparł, podając Nathan'owi zabawkę o którą niemo prosił.

— A pamiętasz czym jestem?

Podniósł wzrok. Meg mrugnęła, a jej oczy zaszły czernią. Przez ostatnie półtora roku żadne z nich nie używało swoich zdolności, starali się nie wychylać, żyć jak zwykli ludzie. Zwłaszcza kiedy urodziły się bliźniaki.

Nauczył się w końcu nie napinać za każdym razem jak oczy Meg ciemniały, jednak zawsze wywoływały u niego stare uczucia i przyzwyczajenia. Westchnął.

— Głównie w tym święcie chodzi o zbliżenie się z rodziną — dodał. Meg ponownie mrugnęła i jej oczy wróciły do swojego oryginalnego koloru. Nakarmiła Sophie, zakryła swoją lewą pierś, podniosła dziewczynkę i poklepała po plecach żeby jej się odbiło po czym ułożyła ją w zgięciu jej prawego ramienia, zaczynając ją lekko kołysać.

— Nie musimy go obchodzić, ale skoro Sophie i Nathan są dziećmi bożymi-

— Nazwij jeszcze raz nasze dzieci "dziećmi bożymi", a cię uderzę — zagroziła.

Castiel zaśmiał się lekko. Zaśmiał się na coś co jeszcze rok temu by go zdenerwowało. Priorytety się zmieniają.

— Bawi cię coś, Clarence?

Uśmiechnął się pod nosem, wstał, wziął Nathana na ręce, usiadł na kanapie obok Meg i posadził sobie swojego syna na kolanach. Nate nie zauważył żadnej różnicy, wciąż pochłonięty swoją zabawką. Cas przeniósł swoją uwagę na Meg.

Meg z włosami w nieładzie, ubraną w jego koszulkę, unoszącą jedną brew, przytulającą do siebie ich córkę, kąciki ust szły jej delikatnie do góry. Wyglądała pięknie. Anielsko.

Czyż to nie ironia? Anioł mówiący tak o demonicy.

Kto by pomyślał.

— Wyglądasz pięknie — powiedział na głos, nie mogąc się powstrzymać.

Przewróciła oczami, uśmiechając się szerzej.

— Już mi tak nie słodź, Cas — odparła.

Uśmiechnął się do niej słodko.

— Chodź tu, ty mój jednorożcu.

Złapała go za kark, przyciągnęła go do siebie i pocałowała.

— Wesołych Świąt, Clarence  — szepnęła mu w usta, chociaż była połowa grudnia.

— Wesołych Świąt, Meg.

Nie przeszkadzało mu to. Jeśli miał być z nią i bliźniakami to równie dobrze mógł mieć Gwiazdkę w połowie grudnia.


kocham ich
nawet nie wiecie jak mocno
canon ich tak źle potrakował it's not fair

My Unicorn | megstiel Where stories live. Discover now