ROZDZIAŁ DRUGI

38.7K 1.4K 672
                                    

abnormitet (j. szwedzki) – nienormalność

Nienawidzę być zaskakiwana. Zawsze, gdy dzieje się coś, czego wcześniej nie przewidziałam, automatycznie włącza się we mnie tryb obronny, a myśli bombardują w głowie jedna za drugą, nie pozwalając mi się skupić nawet na krótką chwilę.

Za każdym razem staram się przygotowywać do zajęć. Tym razem jednak nie przewidziałam, że już na pierwszym wykładzie będę musiała napisać cholerną wejściówkę. I choć w ubiegłych latach miałam już wstępne wprowadzenie do klasyfikacji DSM-5, było to tak dawno temu, że przekazując zapisaną kartkę osobie siedzącej przede mną, nie jestem pewna, czy wymieniłam wszystkie rodzaje zaburzeń lękowych, a rodzący się we niepokój tylko tę wątpliwość pogłębia.

Evan nie odezwał się do mnie ani słowem, odkąd oboje skupiliśmy się na udzielaniu odpowiedzi, ale przelotne spojrzenie, którym obdarowuje mnie przed wlepieniem wzroku w ekran swojego komputera, uświadamia mi, że jest tak samo zmieszany jak ja i zapewne cała reszta obecnych na sali osób.

Kiedy do profesora Eastona docierają wszystkie nasze wypociny, układa kartki w równym stosiku na biurku, po czym przechodzi z powrotem do mównicy. Opiera się o nią łokciem i zerka na projektor, pozostawiając nam widok na profil swojej idealnie symetrycznej twarzy. Mięśnie jego szczęki są tak bardzo napięte, że gdy po chwili z jego ust zaczynają wydobywać się słowa, zastanawiam się, jak to w ogóle możliwe, że przy mówieniu nie łamie sobie zębów.

– Od dzisiaj, na każdych kolejnych zajęciach napiszecie wejściówkę z materiału, który obejmuje sylabus przedmiotu dostępny na stronie internetowej wydziału. Pytania mogą, ale nie muszą nawiązywać do tego, co będę omawiał na wykładzie. Pojawią się również zagadnienia z wiedzy ogólnej, którą powinniście już posiadać.

Gdy slajd przeskakuje, a na projektorze wyświetlają się wypunktowane warunki zaliczenia przedmiotu, oczy prawie wychodzą mi z orbit.

– Zacznijmy jednak od początku. Nieobecności na wykładach. Toleruję wyłącznie te usprawiedliwione.

Evan uderza końcówką swojego długopisu o drewniany blat z taką częstotliwością, że jeszcze chwila i wydrąży w nim dziurę. Chłopak siedzący obok niego klnie pod nosem, a brunetka zajmująca miejsce koło mnie chyba w końcu uznaje, że pora zacząć notować i sięga do swojego plecaka po zeszyt.

– Panie profesorze – zaczyna bezmyślnie jakaś dziewczyna siedząca kilka rzędów przed nami. – Przecież wykłady na naszej uczelni są obowiązkowe wyłącznie na pierwszym roku studiów.

– I co w związku z tym? – pyta Easton, a arogancki wyraz jego twarzy i przerażający cień w oczach zdradza, że na co dzień nie przepada za dostosowywaniem się do istniejących zasad. W każdym aspekcie życia sam jest ich kreatorem.

– Nic... Po prostu... – Blondynka nie dokańcza swojej wypowiedzi.

Profesor wzrusza lekko ramionami, jakby był rozczarowany, że zapewniająca mu rozrywkę dyskusja już się zakończyła.

– Dobrze, w takim razie przejdźmy dalej – kontynuuje. – Pracujemy na podręczniku Seligmana. Każdy z was ma mieć swój własny egzemplarz w wersji papierowej lub elektronicznej. Wejściówki, o których przed chwilą wspominałem, zawsze będą składać się wyłącznie z jednego pytania. Na moich zajęciach nie ma czegoś takiego, jak próg zaliczenia. Odpowiedzi oceniam na podstawie ich poprawności oraz stopnia rozwinięcia wypowiedzi. Być może jestem skurwysynem, ale zawsze doceniam tych, którzy na to zasługują, więc akurat w tej kwestii nie musicie się mnie obawiać.

Jakoś ciężko mi w to uwierzyć. Ten facet wzbudza we mnie same negatywne odczucia. Właśnie nazwał się „skurwysynem" przed grupą stu pięćdziesięciu osób, które po zakończeniu dzisiejszych zajęć zamiast nienawiścią, powinny darzyć go szacunkiem. I choć swoim zachowaniem sugeruje, że jest niezrównoważony, a umówmy się, nie ma nic gorszego niż nieprzewidywalny prowadzący, to moim zdaniem z premedytacją odgrywa budzący grozę teatr. Nie wiem tylko jeszcze, jaki ma w tym cel.

The Science of Temptation. Dylogia Science #1 | WYDANEWhere stories live. Discover now