Rozdział 35

4.5K 342 417
                                    

— Nie ruszaj się.

Znieruchomiała ze strachu, czując, jak jej serce zaczęło bić, jak szalone. Przerażona, upuściła na ziemię torbę z zakupami.

— Nie rób gwałtownych ruchów i nie krzycz. — głos był zimny i surowy, ale Lilly z powodu silnych emocji oraz chwilowego zamroczenia, nie była w stanie go rozpoznać.

Nagle do jej nozdrzy dotarł znajomy zapach męskich perfum. Po chwili zorientowała się, że dotyk mężczyzny nie był bolesny, lecz... delikatny.

— Lilly. To ja. — usłyszała, ale te słowa w ogóle do niej nie docierały.

Pisk w jej uszach spowodowany obezwładniającym strachem, zagłuszał wszelkie dźwięki. Nie potrafiła się skupić. Rozszalałe myśli rozbiegały się we wszystkie strony.

— Lilly! Ocknij się, do cholery! — poczuła, jak mężczyzna odwrócił ją twarzą do siebie i łapiąc za ramiona, lekko nią potrząsnął.

Otworzyła szerzej oczy i kilka razy zamrugała.

Jego głos zaczął szumieć jej w głowie. Czuła się tak, jakby była w chwilowym transie. Dopiero po chwili, wróciła do siebie i spojrzała na twarz mężczyzny. Obraz przestał się rozmazywać. Zaczęła widzieć dużo wyraźniej.

Carter.

Przełknęła ślinę. Cała adrenalina i strach nagle zaczęły z niej uchodzić, lecz nogi nadal pozostały, jakby były, jak z waty.

— Lilly, słyszysz mnie?! — krzyczał zdenerwowany Carter.

Kiedy się ocknęła, przytaknęła niepewnie głową.

— Musimy, jak najszybciej dostać się do samochodu! — oznajmił podniesionym tonem.

Wciąż mając oczy otwarte dookoła głowy, kontrolował, gdzie obecnie znajdował się Michael. Mężczyzna, jak gdyby nigdy nic, stał przy budce z popcornem i rozmawiał z kumplem.

— Zaparkowałem po drugiej stronie ulicy. Trzymaj się mnie i nie odwracaj się za siebie, dobrze? — wyraźnie wypowiadając każde słowo tak, by Lilly dobrze go zrozumiała, spojrzał jej głęboko w oczy.

Dziewczyna nadal nie mogła nic z siebie wykrztusić. Patrzyła na niego, nawet nie drgając. Po upływie kilku sekund, ponownie potaknęła lekko głową i zrobiła krok przed siebie. Gdy spojrzała pod nogi i zorientowała się, że jej zakupy się wysypały, niemal natychmiast się zatrzymała.

— Moja pozytywka... — powiedziała cicho, trzęsącym się głosem.

— Ja się tym zajmę. Nie odwracaj się! — rozkazał bez namysłu.

W ciągu kilku sekund spakował wszystkie zakupy z powrotem do torby i pociągnął Lilly w kierunku samochodu. Kiedy upewnił się, że tak, jak i on wsiadła już do samochodu i zamknęła za sobą drzwi, pospiesznie uruchomił silnik i z impetem ruszył.

Brunetka obserwując w bocznym lusterku, jak znajome budynki zaczęły się za nimi oddalać, poczuła ogromną ulgę. Wypuściła głośno powietrze z płuc. Mocno przycisnęła drżącą dłoń do klatki piersiowej. Jej serce biło, jak oszalałe. Carter zerkał na nią kątem oka, starając się, jak najszybciej wyjechać z miasta. W końcu, zacisnął palce na kierownicy i nie wytrzymując dłużej, pełen złości, wrzasnął na całe gardło:

— Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś?! Wyraźnie ci powiedziałem, że jak coś się będzie działo, masz się ze mną od razu skontaktować! To był mój warunek, do chuja! Tylko dlatego zgodziłem się na te twoje fanaberie i cię tu przywiozłem! — w przypływie gniewu uderzył pięścią o kierownicę.

Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [KOREKTA] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz