A co gdyby tak historia się powtórzyła? Budynek w płomieniach i anioł - Czy to skończy się dobrze? Demon nie radzacy sobie z "druga" utrata swojego aniołka
Z każda chwila z Aziraphela uchodziło życie a razem z nim Crowley tracił zmysły przez bezradność , niebieskie szklane oczy wpatrywały się w cierpieniem w demona próbujac uświadomić rudo włosemu w jakiej sytuacji się właśnie znajduja. W powietrzu unosił się czarny duszacy dym przez którego dwójka miała utrudnione pole widzenia , lecz nie to przykuło uwagę demona najbardziej - był to znajomy zapach unoszący się tym razem ze resztki skrzydeł Aziraphela. Ból który odczuwali był nie do opisania...demon panikował wykrzykujac przekleństwa które pchały mu się na język i osłaniając własnym ciałem i czarnymi skrzydłami nieprzytomna istotę. Crowley dusił się łzami - było to do niego nie podobne bo sam zawsze uważał że słabość okazują tylko ofiary losu a on przecież nie należy do jednej z nich - prawda?... Po chwili można było usłyszeć słowa które zadziwiły by każdego , demon zaczał się modlić..nie to nie była modlitwa , wygladało to koszmarnie Crowley wykrzykiwał prośby do samego Boga z nadzieja że chociaż raz odpowie i udzieli pomocy swojemu poddanemu C:Boże kurwa...błagam zrób coś! Nie pozwól mu umrzeć! Ten idiota ci ufał na słowo z nadzieja że ten twój cholerny plan wypali i się spełni a ty co?! Pewnie nawet nie słuchasz...Japierdole weź mnie a nie jego on sobie na to nie zasłużył!- demon zauważał że stan jego anioła się pogarsza z każda kolejna minuta (Cisza) Crowley nie uzyskał żadnej odpowiedzi - dłonie zaczeły mu coraz bardziej drgać , nie był w stanie nawet przeklnać na stwórce a co dopiero ułożyć zdanie zwróconie w strone jego aniołka C: To koniec...ja-ja tak bardzo cię przepraszam aniele , to nie tak miało wygladać...przecież to już czas na nasze rutynowe spotkanie i popijanie wisky z lodem tak jak lubisz haha - ciało demona drgało z przerażeniem w głosie A: .... - anioł leżał nieprzytomny w ramionach przyjaciela C: Aniołku...- szczupła twarz rudo włosego lśniła od łez
Aziraphale umarł
Oops! Bu görüntü içerik kurallarımıza uymuyor. Yayımlamaya devam etmek için görüntüyü kaldırmayı ya da başka bir görüntü yüklemeyi deneyin.
Crowley ucichł - płonąca biblioteka waliła się w gruzach , lecz demon nie zwracał na to uwagi , czół niekończący się gniew wraz który przepływał jego całe ciało. Zaczęło się - Crowley wstał o własnych siłach z podłogi odkrywając tym całe ciało anioła które całkowicie zostało zniszczone przez płomienie. Demon w ciszy wyszedł z budynku , nie zwracając uwagi na zwłoki wszedł do swego auta i udał się do swego mieszkania , łapiac za chłodna klamke na jego twarzy ukazał się lekki uśmiech , lecz łzy nie przestały lecieć. Zdecydowanym krokiem przemierzał długi korytarz omijając tym jego słynny pokój z ukochanymi roślinami - ku ich zdziwieniu ich pan nawet na nie nie spojrzał , uśmiech węża powiększył się gdy doszedł do swej sypialni w której znajdował się sejf? - demon z hukiem upadł na kolana otwierając przy tym metalowe pudło. Crowley wyciągnął drgająca dłoń łapiac bez wahania za znajomy termos...Nim się obejrzeliśmy naczynie agresywnie zostało otworzone i cała jego zawartość została wylana na rude włosy Crowleya - z desperacji i tęsknoty za jego ukochanym , demon popełnił szybkie , lecz bolesne samobójstwo