#1

395 14 12
                                    

•Perspektywa Caspera•

Nicholas Scavn to wysoko urodzony, bogaty dzieciak. Chyba każdy z tego miasta marzy o poznaniu go. Jego ojciec jest szefem jakiegoś wielkiego przedsiębiorstwa, jak i profesorem na najpopularniejszym uniwersytecie na całym świecie. Matka, za to, to najlepiej płatna prawniczka w całym kraju. Nick żyje w ogromnej posiadłości, w której nikt z domowników nie musi nawet kiwnąć palcem, bo wszystko za nich robią zatrudnieni pracownicy. Jest tam cała załoga ekipy sprzątającej, kucharze, najlepsi nauczyciele, czy opiekunowie młodego panicza. Jego starych nigdy z nim nie ma, bo zawsze są na jakimś wyjeździe służbowym. Od dzieciaka uczył się w domu, bo jego rodzice woleli zatrudniać nauczycieli za tysiące złotych zamiast posłać go do zwykłej szkoły. Zapewne chcieli z niego zrobić kolejnego młodego milorda, do którego każdy miał się pokłaniać. Całe miasto twierdzi, że Scavn nigdy nie miał przyjaciół czy jakichkolwiek kontaktów- w końcu jak miał je zdobyć siedząc ciągle w domu, nie wychodząc nawet do szkoły czy na zakupy. Jest widziany na zewnątrz raz czy dwa do roku, a wiadomo to stąd, że bywa zazwyczaj w drogich teatrach, w których roi się od dziennikarzy. Dookoła siebie oczywiście ma wtedy mnóstwo ochroniarzy, którzy mają bronić go przed całym światem.

Jego życie jest dosłownym przeciwieństwem mojego. Mieszkam w dziurze na przedmieściu, a w portfelu zazwyczaj mam około pięćdziesięciu centów. Pomimo tego, że mam na imię Casper Brooks, wołają na mnie malarzyk czy złamas, bo na życie staram się zarabiać marną sztuką, a w portfelu wciąż mam grosze. Nie jem w drogich restauracjach ani nie piję drogich alkoholi. Nie mam nowego samochodu, a jedynie stary motor kupiony na kredyt, który poniekąd został spłacony. Do pracy zazwyczaj dojeżdżam autobusem, bo szkoda mi kasy na paliwo. Już i tak z nią cienko, a rozrzucanie jej na benzynę tylko by to wszystko pogorszyło. Starałem się o pracę w posiadłości Scavnów jako zwykły sprzątacz, ale nie przyjęli mnie ze względu na to, że jestem nisko urodzony, a moi rodzice są dosłownie nikim. Matka pracowała jako kucharka, ale od jej wypadku prędzej można powiedzieć, że pracuje w grobie. Ojciec był rolnikiem, ale wywalił mnie z domu jakieś 4 lata temu i nawet nie wiem, czy żyje. On pewnie też nie wie, czy teraz leżę pod ziemią czy pod kocem. Ale może to dobrze. Nie chciałbym z nim utrzymywać kontaktu.

Codziennie o 8:00 muszę chodzić do roboty w teatrze, by zrobić na kawalek chleba. Maluję tam plakaty do nadchodzących filmów i przedstawień. Czasami też muszę wleźć na dach, aby umyć rynny czy naprawić wentylację. Ale nie narzekam. W końcu mi płacą. Mam nawet swoją własną pracownie na zapleczu. Moi współpracownicy też nie są do bani. Czasami mi pomagają, a czasem próbują mnie zamordować dokładając mi zbędnej roboty. Szef też nie jest dla mnie zły. Daje mi przerwy i nie każe mi robić wyłuzdanych zadań. Obok teatru jest jadłodajnia, do której zawsze chodzimy z moimi współpracownikami.

Moje życie miłosne też nie jest najlepsze. Miałem parę dziewczyn czy chłopaków, którzy raczej zamiast sympatii chcieli mnie wykończyć pieniężnie i umysłowo. Ale nie dziwię im się. Nie mógłbym im zapewnić spełnienia miłosnego czy pieniężnego, więc lepszym wyjściem dla nich było zwykle wykorzystanie i porzucenie mnie.

Z resztą, nawet gdyby chcieli czegokolwiek ode mnie wymagać, to ciężko by im było. Ledwo skończyłem podstawówkę i liceum sportowe, a z doświadczenia ,,wyższego" miałem parę kursów bokserskich, więc nie miałem niczego do zaoferowania.

Pomimo tego wszystkiego, życie nie jest złe. Mam sporo znajomych, a wszystko leci nawet okej. Mam pracę, dom, motor, jedzenie. Życie jak w Madrycie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

To na tyle z pierwszej części. Sorka za aż tyle opisów, ale chciałam żeby był jakiś obraz życia tych dwóch panów(głównie Caspera) i kontrastu między nimi. W następnych częściach powinno się już coś więcej wydarzyć.
Dzięki za czytanie, buziaczki,
Th3SkyIsDark.

623 słowa

Kontrast •BoyxBoy•Where stories live. Discover now