11

179 17 9
                                    

Kennedy

Obserwowałam mijające nas oświetlone miasto analizując w myślach swój wybuch gniewu. Jamie o nic nie pytał, za co byłam mu wdzięczna.

Po przeanalizowaniu całego popołudnia w kawiarni nasunęła mi się pewna myśl. Skąd bliźniak Alexa wiedział, że ja to ja?

- Jamie? - Skierowałam wzrok na skupionego na drodze kuzyna.

- Hm?

- Dobrze znasz brata Alexa? Jak on miał na imię... Matthew? - spytałam.

- Tak. Matthew chodził ze mną na zajęcia od początku roku. Kojarzę jego brata ze Smalls, ale osobiście go nie poznałem - wyjaśnił. - A co?

- Nie wiedziałam, że Alex ma bliźniaka. Pomyliłam ich w kawiarni. Ale ten Matthew... Wydawało mi się, że doskonale wiedział kim jestem. Czy to nie dziwne?

- Nie wiem, Ken. Na naszym kampusie raczej wszyscy się znają, albo osobiście albo z widzenia. - Jamie wzruszył ramionami.

Patrzyłam przez okno samochodu, gdzie spadające płatki śniegu tańczyły w delikatnych piruetach, dziwnie uspokajając burzę, która się we mnie rozpętała. Jamie z wprawą prowadził przez ulice, w końcu zatrzymując się przed sklepem Whole Foods z polecenia Niny. Weszliśmy do środka, zdeterminowani, by odznaczyć wszystko na jej starannie przygotowanej liście zakupów, ale jak zwykle kupiliśmy więcej.

Gdy już zebraliśmy nasze rzeczy, wróciliśmy do jego samochodu, a niewypowiedziane myśli wisiały w powietrzu. Nic dziwnego, skoro zastał mnie w formie dzikusa walczącego z ludźmi w kawiarni. Nie miałam na to żadnego usprawiedliwienia.

- Jakie masz plany na sylwestra? - Jamie nie spuszczał wzroku z drogi przed sobą.

- Więc tak, moje łóżko i duży worek hot cheetosów.

Dłonie Jamiego na kierownicy zesztywniały, gdy próbował znaleźć odpowiednie słowa.

- Wiesz, Ken. To zależy tylko od ciebie, dobrze? Ale myślę, że dobrze by ci zrobiło spędzenie tego czasu z rodziną i przyjaciółmi. - Jego głos był pełen troski. - Przemyśl to, okej? Poza tym, ja i Seb zajmujemy się fajerwerkami.

Niespodziewany śmiech wydobył się z moich ust.

- Wow, szkoła się zgodziła żebyście wysadzili ją w powietrze?

Jamie lekko ukuł mnie palcem w bok i oboje się zaśmialiśmy. Chyba oboje tego potrzebowaliśmy aby nieco rozładować emocje.

Przynieśliśmy zakupy do domu, a gdy zaczęliśmy je rozpakowywać, pytanie, które od jakiegoś czasu mnie gnębiło, znalazło drogę na moje wargi.

- A co u ciebie? Spotykasz się z kimś wyjątkowym? -  zapytałam, starannie umieszczając zakupy na swoich miejscach.

- Wyjątkowego? Hah. To duże słowo - odpowiedział, jego usta skręcając się w nerwowym uśmiechu. - Myślę, że potrzebuję przerwy od, wiesz... kobiet.

Wyczułam szansę na wyciągnięcie z niego informacji o tym, co wydarzyło się między nim a Jess. Byliśmy sami w kuchni, wzięłam głęboki oddech i postanowiłam działać ostrożnie.

- Kobiet. Rozumiem - odpowiedziałam, ale żadna bystra anekdota nie nasunęła mi się na myśl. - Jamie, mogę zapytać co się stało między tobą a Jess?

I tyle z mojego ostrożnego działania.

Jego spojrzenie oddaliło się, unikając mojego, i na chwilę powietrze stężało.

- Możesz zapytać - w końcu odpowiedział, jego ton był nieco obojętny.

- Ale powiesz mi, jeśli zapytam?

VendettaWhere stories live. Discover now