Rozdział 8

886 23 15
                                    


W ciszy dotarliśmy pod budynek, w którym mieszkałam.

Przez całą drogę nie odezwaliśmy się ani razy, ale o dziwo... nie było to niezręczne.

To była całkiem komfortowa cisza.

Zatrzymałam się i powiedziałam do chłopaka:

– No to jesteśmy. – zaczęłam. – Dzięki za wszystko. – dopowiedziałam.

Myślałam, że chłopak mnie puści i pójdzie w swoją stronę, tak więc, jakie było moje zdziwienie gdy brunet ruszył razem ze mną w stronę drzwi.

– Co ty robisz? – spytałam.

– Odprowadzam cię pod same drzwi. – powiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

Prychnęłam.

– Bo jeszcze pomyśle, że jesteś jakimś chorym stalkerem. – powiedziałam śmiejąc się lekko.

– Może jestem. – puścił mi oczko. – Chodź.

Tym razem już nic nie powiedziałam.

Ruszyłam w stronę drzwi, i wpisałam kod.

Weszłam na schody, bo winda nie działała, i ruszyłam w stronę swojego mieszkanka.

Chłopak jak piesek, grzecznie szedł obok mnie.

Zatrzymałam się  przed drzwiami, i powiedziałam:

– To już. – zaczęłam. – Teraz już możesz iść. – odwróciłam się aby otworzyć drzwi.

Chłopak nie poruszył się nawet o milimetr, dlatego przerwałam czynność, i odwróciłam się do Davida.

Spojrzałam na niego, a on kiwnął głową w stronę drzwi, dając mi znak abym kontynuowała otwieranie.

Gdy to zrobiłam, chłopak przepchnął się obok mnie, prawie mnie przy tym przewracając, i wszedł w głąb mieszkania.

– Jasne, zapraszam. – prychnęłam sarkastycznie.

– Masz małe mieszkanie. – skomentował brunet.

– Nie potrzebuje większego. – powiedziałam czując rosnącą irytacje.

– Gdzie są twoi rodzice? – spytał David.

Tak niewiele trzeba, aby przekroczyć granice. Trzeba być uważnym, i wybadać grunt, aby nie być świadkiem wybuchu. W zależności od granicy, oraz gruntu wybuch może być mocniejszy lub lżejszy.

David Noah Williams, nie sprawdził ,ani granicy, ani gruntu. Poszedł na żywioł.

Ma chłopak szczęście, że potrafię panować nad emocjami, bo mogłoby się to źle skończyć.

Poczułam jak moja klatka piersiowa nie przyjemnie się zaciska.

– A co to, za jakieś przesłuchanie? – powiedziałam z zadziwiającym, nawet dla mnie, spokojem.

– Czysta ciekawość. – odpowiedział chłopak, nie zdając sobie z niczego sprawy.

– A to nie tak, że... –zaczęłam. – Jak to tam było?
– zastanawiałam się głośno. – Ciekawość to pierwszy stopień do piekła? – bardziej zapytałam, niż stwierdziłam.

Brunet uśmiechnął się i zaśmiał się cicho.

– Dobra, już spokojnie, księżniczko. – powiedział chłopak.

Nic nie odpowiedziałam.

Chłopak też nie wydawał się zainteresowany robieniem za klauna. Chociaż może...

Swans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz