Nigdy nie zostawiaj dzieci samych bo wpakują się w wojnę

85 6 2
                                    

The Passenger - Iggy Pop

--------------------------------------------------------------

Rzeczywiście Jack zobowiązał się do okazyjnego przetransportowania Margaret z jednego punktu do drugiego.

Za co była mu wdzięczna.

Możliwe, że zrobiła niezłe widowisko, ale dzięki niemu zyskała trójkę znajomych.

Tak.

Udało się.

Jednak nie jest aż taka okropna w kontaktach z ludźmi.

Po tym zdarzeniu wytworzyła się jakaś dziwna nitka porozumienia między nimi i przestali siebie ignorować. Nie dość, że teraz miała z kim pogadać to na dodatek Raf pomagał jej nadrobić zaległości z matmy i chemii.

Dzięki Bogu za ten jego ścisły umysł.

Wszystko byłoby dobrze.

Gdyby nie fakt, że Kanzen zniknął.

Minęły trzy tygodnie.

Trzy!

Zaczynała trochę panikować.

Ze względu na to, że z jej opiekuna była matka kura, to bez jego obecności czuła się niezbyt komfortowo. Zwłaszcza, że bardzo rzadko się rozstawali.

Oczywiście matka kura na swój osobliwy, dziki sposób.

Przynajmniej tak sobie wmawiała.

- Margo! - czyjś krzyk wybudził ją z myśli.

- Co? - sapnęła podnosząc głowę znad zeszytu do chemii.

- Pytałam co sądzisz o dniach profilów, a ty mnie zignorowałaś! - obruszyła się Miko.

- Sorki. - brunetka przeprosiła biorąc do buzi frytkę - chyba nie mam opinii, będę czekać aż reszta klasy coś wymyśli. - wzruszyła ramionami.

Nie to, że miała coś do gadania w tej sprawie gdy koledzy z klasy rzadko zwracali na nią uwagę.

Chyba się jej jeszcze bardziej bali po tym fiasku na parkingu.

- Serio? Tu trzeba działać! - Azjatka rozemocjonowała się do tego stopnia, że prawie wyrzuciła frytki stojące na stole w powietrze.

- Miko! Nie marnuj jedzenia! - opierdzielił ją Jack.

- Przecież i tak mamy zniżkę! - mruknęła lekceważąco maczając ziemniaka w ketchupie.

- Tak, bo JA tu pracuję!

I tak zaczęła się sprzeczka, którą Margaret zignorowała i wróciła do zadania z chemii, które tłumaczył jej Raf. Czeka ją test, a ona nie zamierza go zawalić z tym aniołem pod ręką.

- Czy tu wyjdzie 5, 5729019...? - zapytała zaczynając wątpić w swój wynik i tabelkę, którą narysowała wcześniej.

Równowaga...

- Yhm - uśmiechnął się okularnik - Tylko zapisz jeszcze jednostkę. - polecił.

- Och, ok. - zgodziła się dopisując literkę na końcu wyniku.

- Teraz jest idealnie. - pochwalił.

Wypięła dumnie pierś odsuwając się od swojego zeszytu i podziwiając świadectwo zdobytej przez siebie wiedzy.

Heh

- Ugh, nuda! - mlasnęła azjatka po czym zamknęła zeszyt, który przed chwilą był lubą i dumą Wood.

Nurse - Transformers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz