JASON MIMO ZAPEWNIEŃ ABIGAIL NIE WIERZYŁ, że Y/N zniknęła. Uważał to za pomysł niedorzeczny i gdyby nie to, że darzył jakimkolwiek szacunkiem dziewczynę, już dawno by się jej pozbył. Żyłki wychodziły mu na czole, a włosy co jakiś czas zmieniały się ze szkarłatu w biel. Złoto migało w zieleni, a minuty biegły niesamowicie wolno, jakby to świat postanowił zwolnić akurat w tym momencie.— Stary słuchaj, znajdzie się, jak nie teraz to później. Nie rozumiem, dlaczego się tak przejmu-
Puppeteer ledwo co zdążył się uchronić przed atakiem mężczyzny. Oplótł swoimi nićmi zgniłe górne kończyny i odepchnął nimi Jasona. Abigail jedynie stała przed lokalem i przyglądała się tej scenie przez szybę, a papieros tlił się między jej palcami. Nie miała ochoty nawet się zaciągnąć, wiec jedynie rzuciła połowę używki na ziemie i zdeptała. Przekroczyła próg sklepu, a charakterystyczny dzwoneczek dał o sobie znać, ale nawet to nie powstrzymywało Jasona od ponownego ataku na drugiego mężczyznę.
— Nie żeby coś, ale zamiast się napierdalać, mógłbyś wziąć się w garść i spróbować ją znaleźć. — Zatrzymała się na moment, a kiedy tylko zielone tęczówki zwróciły na nią uwagę, kontynuowała — Mi też zależy na tym, żeby się znalazła, bo nawet ją lubiłam, ale tobie to już w ogóle powinno, czyż nie Meyer?
Białe włosy zatrzymały się w ruchu i na powrót zmieniły się w burgund. Mężczyzna odchylił głowę i westchnął. Puścił płaszcz Puppeteera i powłóczył wzrokiem do dziewczyny. Zamglone spojrzenie objęło sylwetkę, ale Abigail nawet się tym nie przejęła. W końcu, jeśli chodziło o Y/N Jason zmieniał się niemal w maniaka, który musiał kontrolować wszystko co robi i aż więcej.
— W takim razie gdzie mam zacząć?
— Mam? Czyli nie chcesz żebyśmy ci pomogli? Przecież my też się o nią martwimy!
— Mów za sieb-
Śniady mężczyzna nie zdążył jednak dokończyć zdania przez krzyk dziewczyny. Zmarszczył brwi i przewrócił złotymi oczami. Nudziła go już ta cała sytuacja oraz atmosfera, jaka panowała w pomieszczeniu, dlatego przy najbliższej sposobności zmył się pośród regałów, próbując przy tym wyprostować zagniecenia na płaszczu, które sprawił mu Jason.
— Spokój do cholery! Weźcie się w końcu w garść! Chodzi o Y/N, tak? Czy nie lepiej zacisnąć pięści i zacząć coś robić niż się kłócić? Naprawdę muszę się wiecznie powtarzać?
— Ta, lepiej posłuchaj Ab Jason. Może wyjdziesz na tym dobrze.
Lalkarz opadł na pobliskie krzesełko i oparł czoło o pobliski blat. Czuł pustkę, a tysiące myśli krążyły po umyśle, wbijając szpileczki w ukrytą w ciele pozytywkę. Wciąż nie chciał wierzyć, że jego laleczkę mogło spotkać coś złego, wręcz próbował to wyprzeć. W końcu tak było łatwiej, prawda? Westchnął i przejechał palcami po włosach, ich ułożona struktura zepsuła się, więc wyglądały teraz nieco śmiesznie, jednak nikt nie zdawał się tego nawet zauważyć.
— Najlepiej będzie, jeśli stąd wyjdziecie.
— Och? Jesteś pewien? — zapytała Abigail, a kiedy Jason pokiwał głową, przewróciła oczami i ruszyła ku wyjściu ze sklepu. Za nią w pośpiechu podleciał Puppeteer i nie żegnając się ze swoim przyjacielem, wyszedł. Meyer jedynie zamknął za nimi drzwi i udał się do części, w której mieszkał. W końcu oni żartowali, prawda? Y/N na pewno siedzi właśnie bezpieczna w domu i śmieje się do potęgi na myśl o tym, że ten się martwi. A może nawet jest przed sklepikiem? Jason zaciągnął się mocno i wypuścił powietrze przez usta.
— Gdyby tu była już bym ją wyczuł — szepnął do siebie. Zacisnął pięści i opadł na pościelone łóżko. Zapach ukochanej powoli się rozmywał, a czas leciał nieubłaganie. Burgund rozlał się po czerni materiału. Złote oczy wpatrywały się w biały sufit, tylko po to, by nie owinąć spojrzeniem zdjęć, które Y/N powiesiła pewnego dnia na pobliskiej ścianie. Delikatny uśmiech pojawił się na wargach mężczyzny, kiedy myśl o dziewczynie tylko się pojawiła.
— To niemożliwe, żebyś mnie zostawiła. — Wyciągnął dłoń przed siebie i przyjrzał się srebrnemu sygnetowi, który zdobił jego wskazujący palec. Wyrzeźbione na nim inicjały powoli zachodziły się brudem, jednak w tym momencie nie miał głowy do tego, by wyczyścić biżuterię. — Jednak jeśli to zrobiłaś... To wiedz, że zamienię twe życie w istne piekło.
Wyciągnął z jednej kieszeni marynarki paczkę papierosów, a z drugiej zapalniczkę. Zmarszczył brwi, gdy ujrzał na niej zaschniętą krew, jednak zaraz przewrócił oczami. Na szczęście działała i dzięki temu, mógł cieszyć się dymem unoszącym się po pokoju. Poprzednia nieudana ofiara zdecydowanie używała zapalniczki rzadko, bo nie znajdowała się na niej nawet jedna ryska, a jedynie wygrawerowana literka A.
nie wiem czy wyszło,
ale z pewnością bardzo polubię
ukrywanie tutaj jakiś smaczków
z innych ff<3
YOU ARE READING
𝐂𝐑𝐔𝐄𝐋 ; creepypasta
Fanfiction❝𝐢 𝐡𝐨𝐩𝐞 𝐲𝐨𝐮 𝐝𝐨𝐧'𝐭 𝐦𝐢𝐧𝐝 𝐭𝐡𝐚𝐭 𝐢'𝐦 𝐰𝐚𝐬𝐭𝐢𝐧𝐠 𝐲𝐨𝐮𝐫 𝐭𝐢𝐦𝐞. ❞ TOM 0 SERII → SSICK ↳ ❝ Wy mordercy, co ze ściekającą skórą z twarzy musicie się mierzyć. Wy, którzy co dzień odrąbują głowy innych w zamian za pochwały. G...