Rozdział 1

29.3K 560 314
                                    

Przestałam doszukiwać się potworów pod swoim łóżkiem, w szafie, czy w górze nieposkładanych ubrań leżących niedbale na krześle. Zrozumiałam, że największe z nich, z którymi kiedykolwiek przyjdzie mi się zmierzyć to te, które kryły się w mojej własnej głowie. W niczym nie przypominały potworów z ,,Potwory i spółka". Były to demony, których nie widać gołym okiem, ale cały czas boleśnie przypominały o swojej obecności. Są głuche na wszelkie prośby i błagania. Demony, które wiedzą jak pływać, więc jakiekolwiek próby utopienia ich to zwykła strata czasu. Za ironię uważałam fakt, że to właśnie one były przy mnie niezależnie od pory dnia. Nie uciekały, gdy sprawy robiły się zbyt trudne i skomplikowane. Wręcz przeciwnie. Z ludźmi było inaczej.

Na słuchawkach leciała jedna z piosenek zespołu Nirvana, zbliżając się do najlepszej części utworu. Czarnym długopisem w podniszczonym zeszycie bazgrałam na marginesie coś na kształt kota, ale po dłuższym przyjrzeniu się bazgrołom stwierdziłam, że bliżej im do świni. Zaczęłam skreślać zaczęty szkic, gdy ktoś siedzący za mną szturchnął mnie swoim podręcznikiem w ramię, tym samym wyrywając z zamyślenia i zmuszenia do bolesnego powrotu na ziemię.

Za każdym razem odwlekałam ten moment, mając nadzieję, że on nigdy nie nastąpi. Wyobraźnia była niczym narkotyk. Pozwalała mi chociaż przez krótką chwilę poczuć coś więcej. O wiele łatwiej było mi się odnaleźć w fikcyjnym świecie, niż w szarej rzeczywistości, która czyhała na mnie każdego dnia. Dlatego też z przyjemnością zatracałam się w książkach i serialach. Jednak każda wzniosłość niesie ze sobą upadek. A ten porównywałabym do upadku z wysokiej wysokości na asfalt lub zderzenie z niesamowicie twardym i wytrzymałym murem.

Chociaż normalnie zignorowałabym ten przejaw arogancji, tak jak robiłam to zazwyczaj, to tym razem odwróciłam się gotowa rzucić kilka uwag i spostrzeżeń na temat bezczelnego zachowania osoby siedzącej w ławce za mną.

Nie lubiłam, gdy ktoś drażnił mnie, gdy zamykałam się w swoim własnym świecie. Chociaż moja własna głowa i myśli często stanowiły dla mnie przekleństwo i mogłabym im wiele zarzucić, równocześnie były bezpieczną przystanią. Były dostępne tylko dla mnie.

Jednak cała odwaga wyparowała ze mnie i rozniosła się po powietrzu, gdy zamiast zobaczyć na twarzy chłopaka cwanego uśmiechu, ujrzałam raczej napięte mięśnie i usta zaciśnięte w wąską linię. Przypomniałam sobie, że nie byłam sama, a ta świadomość zaczęła mnie przygniatać. Dosłownie czułam się jakby kilogramy kamieni spadały z kamieniołomu prosto na mnie. Nic nie mogłam poradzić na nierówny oddech i szybsze bicie serca.

Blondyn wymamrotał coś cicho i niezrozumiale udając, że drapie się po nosie. Wyciągnęłam z ucha słuchawki, na dobre wracając do sali pełnej uczniów. Ze znaczną większością nie łączyło mnie zupełnie nic, poza kilkoma wspólnymi zajęciami. Znałam imiona tylko poszczególnych osób, które gdzieś zapadły mi w pamięć.

Policzki mi zapłonęły, gdy zorientowałam się, że wszystkie pary oczu skierowane były właśnie na mnie. Bycie w centrum uwagi nigdy nie należało do rzeczy, których pragnęłam i sama myśl o tym przyprawiała mi dreszczy. Nawet osoby siedzące w ławkach przede mną, wykręciły tułowia tak, aby lepiej widzieć. Ta nagła świadomość sprawiała, że miałam ochotę zapaść się głęboko pod ziemię i jeszcze głębiej, zamknąć oczy i już nigdy więcej nie wystawiać się na światło dzienne. Towarzystwo trupów było całkiem niezłą alternatywą. Nie musiałabym się martwić tym, co mówię, ani co o mnie pomyślą.

Ceniłam sobie spokój, ale wolałam aby każda osoba znajdująca się w pobliżu zaczęła krzyczeć, od trwania w tej niezręcznej ciszy i ciężkiej atmosferze, którą można było pokroić nożem. Nawet drzewa za oknem, wcześniej poruszane przez wiatr zdawały się całkowicie zastygnąć, przystosowując się do sytuacji. Nie mogłam liczyć nawet na najcichszy szept dobiegający gdzieś zza moich pleców. Nikt nie przesuwał długopisem po kartce, nie poprawiał się na krześle, ani nerwowo nie machał nogą.

The moon looks beautiful tonight | ZOSTANIE WYDANEWhere stories live. Discover now