Rozdział 27. Po prostu więcej czasu (cześć 2.).

7 5 0
                                    

●●●

Marta zastanawiała się nad powodem nie udanej próby. O siedemnastej zwołała dziewczyny. Uznała, że potrzebują mocy z transformacji.

— I jak wam wczoraj poszło? — zapytała Alex.

— Kiepsko, zaklęcie nie zadziałało — odpowiedziała Laura ze smutkiem. — I zastanawiam się czy w ogóle nam się uda.

— Praktyka czyni mistrza — wtrąciła się Marta rezolutnie. — Poza tym wczoraj o tym pomyślałam trochę. Może powinnyśmy poprosić dziewczyny, które zdobyły już transformacje.

— Dlaczego? – zapytały jednocześnie.

— Chodzi o różnice poziomów mocy — odpowiedziała Marta niepewnie. — Jeśli osoby o różnych poziomach mocy używają wspólnego zaklęcia, może one nie wyjść.

Laura rozmyślała w milczeniu nad słowami koleżanki, kiedy z oddali przybyły Pająkela i Ania.

— Możliwe, że tak — pokiwała głową. — Możesz mieć rację. Czytałam coś o tym ostatnio.

— Ja też — wtrąciła się Alex. — Przez coś takiego wybuchł ostatnio pożar w centrum handlowym.

— Cześć, dziewczyny — powiedziała Pająkela z uśmiechem. Ania pokiwała głową.

— Fajnie, że przyszłyście — ucieszyła się Marta. — Potrzebujemy waszej pomocy/

— W czym? — zapytała Pali zakładając ramiona na piersi.

Dziewczyny streściły o co chodzi.

— Dobrze, nie mam z tym problemu — stwierdziła Pali.

— Ja też pomogę — dorzuciła cicho Ania. — Mam tylko nadzieję, że nic nie sknocę.

— Nie martw się — rudowłosa położyła dłoń na ramieniu koleżanki.

— Tak, razem damy radę — pokrzepiła ją Alex. — A jak nie, to poszukamy innego sposobu.

— Dobra, przygotujmy wszystko — zarządziła Marta.

Z torby na ramieniu wyciągnęła cztery kolorowe świeczki.

— Wie ktoś jakie tutaj są kierunki? — zapytała Marta.

— Tak, pomogę — powiedziała Ania z delikatnym uśmiechem.

Czarnowłosa postępowała zgodnie ze wskazówkami do zaklęcia. Ustawiła świeczki – dzięki Ani wiedziała – zgodnie z odpowiadającym im kierunkom: Czerwona odpowiadała południu; zielona zachodowi; żółta należała do wschodu: czarną ustawiono na wschodzie. Marta zapalała je od wschodu do zachodu.

— Gotowie — oświadczyła Marta.

Dziewczyny ustawiły się na miejscach.

— Czekajcie, a co jeśli ktoś wyczuje naszą magię? — zapytała zaniepokojona Ania. — Nie chcę aby mnie wyrzucono.

— Z tym tez nie ma problemu — oświadczyła Marta i na drzewie powiesiła niebieski kryształ. Wokół dziewcząt natychmiast zapanowała cisza. — Zakupiłam go jakiś czas temu. To kryształm maskujący. Nikt nas nie wyczuje.

Ania powoli i z wahaniem pokiwała głową. Denerwowała się z lekka.

— To do roboty — zachęciła czarnowłosa i wraz z Laurą wycofały się i oparły o drzewo.

— Marta, zapomniałaś o kartce — powiedziała Laura wyciągając białą kartkę i ostrożnie położyła na środku kręgu. — Ok. Teraz zaczynajcie.

Czarodziejskie przygody księga 1. Adeptki Magii. (ZAKOŃCZONE).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz