Zgubiliśmy go

115 16 90
                                    

- Tam go nie ma - powiedział mój brat.

Szliśmy przez las rozglądając się uważnie. W rękach mięliśmy bronie.

- Nie wierzę, że to my musimy się go pozbyć - powiedział USA siadając zezrezygnowaniem na runie i zakładajac ręce za głowę. - To sprawy Europy a nie Ameryki.

- Nigdy nie miałem do czynienia z Rzeszą - powiedziałem że złością. - A jednak przezemnie on uciekł. Nigdy sobie nie wybaczę...

- Ej, brat. Wszyscy wiemy, że to nie twoja wina. To był spisek o którym nikt nie wiedział, bo "ich" już nie ma. Mieszkają w Trzecim Świecie, czyli tam gdzie nikt nie ma wstępu i odwrotnie.

- Ale mogłem się domyślić, że Związek Radziecki chce odwrócić moja uwagę - zacisnąłem zęby.

Jak mogłem do tego dopuścić? To moja wina. Dałem się wrobić w podstęp. Nie dopilnowałem obu światów.

Chwila. Obu. Czyli, że... Jeśli teraz zajmuję się Trzecim światem... To co z LUDZKIM?!

- USA! Muszę wracać!

Mój brat wstał z runa i otrzepał sobie tyłek.

- Brat, teraz jesteśmy już o krok od znalezienia go.

- Ale nikt nie pilnuje ludzkiego świata!

USA zagapił się na mnie w zamyśleniu.

- Najpierw zjadziemy szybko Rzeszę. Myślę, że mogliśmy coś pominąć - USA zmrużyl oczy rozglądając się uważnie. - Może nas teraz obserwować i wyjechać z jakimś mrocznym tekstem...

- Lub poprostu go pominęliśmy. Dobra chodź - zawróciłem.

- Ale czekaj! - USA dogonił mnie. - Czyli myślisz, że przez cały czas był...

- Ja nie myślę. Ja to wiem. On musi tam być.

- Myslisz, że zrobił coś Niemcom?

Nie wytrzymam. Niemcy. Hm. On unika ojca. Pewnie nawet nie wie, że on tam jest. Niby taki inteligentny, a jednak taki głupi.

- Wiem co sobie teraz myślisz - USA wyprzedził mnie i szedł przedemną przodem do mnie. Odwróciłem od niego wzrok.

Po chwili odwrócil się i szedł normalnie.

On jest irytujący. Kocham go. W końcu to bliska rodzina. Ale jest irytujący. W sumie jak wszyscy. Oprócz [T/I]...

Ciekawe co ona teraz robi... Oby za mną nie poszła. Zacząłem się o nią martwić do puki nie przypomniałem sobie, że pilnują go Australia i Nowa Zelandia.

Odetchnąłem z ulgą.

Od mojego wyznania miłości minął ledwo dzień.

- USA... Powiedziałem jej to...

Brat spojrzał na mnie.

- Uuuuu...

- Przestań.

- No dobra. Cieszę się twoim szczęściem. Jak ci się to udało?

Nie chciałem mu opowiadać o okolicznościach wyznania. To na zawsze pozostanie tylko pomiędzy mną a [T/I]. A przynajmniej tak myślę. Jeśli nie powiedziała Nowej Zelandii i Australii to czuję wielką ulgę.

- Poprostu jej to powiedziałem - odpowiedziałem w końcu.

- Nie wierzę. Mój starszy, poważny braciszek powiedział mojej obywatelce, że ją kocha. Jakie słodkie. I widzisz? Amerykanie są najlepsi.

- Ona mi mówila,że jest z Polski.

- Kiedy?

- Kiedy ciebie nie było - usmiechnalem się do siebie.

W końcu doszliśmy do jednego domu. Domu Niemiec.

- Myślisz, że on tam jest? - spytał USA.

- Kto? Niemcy jest zapewne u Polaka, a Rzesza... Możliwe. Wiele na to wskazuje.

- Brat, nic na to nie wskazuje.

- Moja intuicja na to wskazuje - zgromiłem wzrokiem mojego brata, a on przewrócil oczami. 

Trzepnałem go w tył głowy, aż się wywalił. 

 Stanąłem obok okna i zajrzałem do środka.

- Wchodź - ponaglił mnie USA.

- Nie, czekaj.

Po chwili coś śmignęło korytarzem.
Wzdygnąłem się, a USA wyrwał się zduszone kaszlnięcie.

- Widziałeś to? - szepnąłem do brata. - Mówiłem, że tu jest.

- Tak widziałem. Skąd wiesz czy to on.

Spojrzałem na USA beznamiętnie.

- Dobra, jesteś gotowy?

- Sure.

- Wbijamy na trzy, dwa, jeden...

Nagle usłyszeliśmy strzał.

________

Po raz drugi narratorem jest nie Reader a Kanada🇨🇦🍁

Będę trzymać was w niepewności >:)
Jednak jest jeden plus. Zobaczycie w następnym rozdziale.

JAK KOCHA ZABÓJCA? | 𝐶𝑎𝑛𝑎𝑑𝑎 𝑥 𝐹𝑒𝑚𝑎𝑙𝑒 𝑅𝑒𝑎𝑑𝑒𝑟 [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now