Rozdział 13

100 56 0
                                    

Sonia

Po trzech dniach wychodzimy z Marcusem z jego pokoju. Brat obiecał mi oprowadzić mnie po domu głównym watahy i przedstawić mnie innym. Okazuję się, że dom jest ogromy ma aż cztery piętra, parter to ogólna część wspólna w skład której wchodzi kuchnia połączona z jadalnią, pokój dzienny z kanapami i projektorem do oglądania telewizji, pokój zabaw który tak nawiasem podoba mi się najbardziej bo znajduję się w nim między innymi bilard, stół z piłkarzykami, lotki i zestaw do karaoke. Składzik na środki czystości, mopy wiadra i ścierki. Pierwsze piętro zajmują Omegi, bo to one zajmują się domem więc aby miały blisko do kuchni i pomieszczeń gospodarczych. Początkowo wydawało mi się to bardzo dyskryminujące, jednak Olga wilkołaczyca Omega wytłumaczyła mi, że to z wygody. W końcu wstają najwcześniej ze wszystkich i aby nikogo nie budzić i mieć blisko tak im pasuje. Drugie piętro zajmują Delty i Gammy. Trzecie Alfy niespokrewnione z Alfą stada i Bety. Czwarte piętro należy do Alfy Stada i jego najbliższej rodziny. Na to piętro nikt nie może wejść bez pozwolenia. Stephan bardzo ceni swoją prywatność i spokój. Przyjmuję tylko w wyznaczonych godzinach w swoim gabinecie. Trochę to dla mnie dziwne bo jako Alfa powinien być cały czas dla swojego stada dostępny, no ale ja się tam znam. Stado liczy około stu pięćdziesięciu wilkołaków co świadczy o tym, że są średniej wielkości watahą. Poznałam całkiem sporo członków i muszę przyznać, że są to fantastyczni ludzie. Obiecałam Marcusowi, że zanim wyjadę do szkoły i w nową trasę dam im niewielki koncert. Był zdziwiony moją propozycją bo jak stwierdził nie wiedział czy ludzie będą chcieli wydawać kasę na bilety. Przysięgam jak tylko wspomniał o kasie dostał ode mnie w łeb. Jak sobie to przypominam to aż chce mi się śmiać.

Jemy obiad w jadalni, są to prawie wszyscy członkowie stada. U szczytu stołu siedzi Stephan i moja mama, my z Marcusem po ich prawej stronie. Dzieciaki wypytują mnie o najbliższe koncerty i wtedy wpadam na genialny pomysł.
- Słuchajcie, zostały mi niecałe trzy tygodnie wakacji więc może w ostatnią sobotę mojego pobytu zagram koncert tutaj dla Was. Tylko musielibyście zachować to dla siebie, nie chciałabym abyście dodawali z tego wydarzenia relacje na Instagrama czy Facebooka. Wolałabym aby mój manager o tym nie wiedział w końcu to mój czas wolny.
Dzieciaki piszczą zachwycone, starsi patrzą po sobie i się lekko uśmiechają, Mama patrzy na mnie z dumą w oczach. A mój przyrodni brat nagle wypala.
- Wiesz fajny pomysł, tylko nie wiem czy ktoś będzie chciał nagle wydawać fortunę na bilet. Wybacz ale widziałem ile kosztuje wstęp na Twój koncert.
Mina mi rzednie. On tak na serio?! Myśli, że brała bym od nich pieniądze? Miny pozostałych posępnieją, dzieciom zbiera się na płacz. Odwracam się do tego przygłupa i niewiele myśląc podnoszę rękę i walę go w tył głowy, mało nie dławi się jedzeniem które sobie wsadził do ust, i drę się na niego.
- Czyś Ty się z amebą na mózg zamienił?! Jakie kurwa pieniądze?!
- Język młoda damo! - Upomina mnie Mama.
- Przepraszam - Odpowiadam pospiesznie. - On mnie sprowokował! W życiu nie wzięłabym od Was pieniędzy, ten występ będzie kameralny i jako forma podziękowania za tak serdeczne przyjęcie mnie wśród Was. Nie słuchajcie tego debila, bo przysięgam nie wie co mówi.
W jadalni nastaje cisza, wszyscy zamarli. Stephan kryje rozbawienie ale widzę, że ledwo daję radę. Nagle Marcus odzyskuję rezon i warczy na mnie. On na mnie warczy!
- Czy Ty mnie uderzyłaś? Mnie? Jestem Alfą do cholery!
- Po pierwsze nie warcz na mnie, bo Ci poprawie drugi raz! Po drugie za głupotę się płaci więc tak dostałeś w łeb! Po trzecie w dupie mam kim jesteś, i każdy z Was tak samo! - Pokazuje na wszystkich palcem aby zrozumieli, że mam ich na myśli. - Dla mnie wszyscy jesteście równi! Powtarzam RÓWNI!!! Nie interesuje mnie czy będę rozmawiać z Alfą czy Omegą dla mnie każdy jest taki sam. Nawet Stephan nie ma co liczyć na lepsze traktowanie. Jesteś partnerem mojej Mamy, ale nie będę Cię traktować z tego powodu lepiej niż innych. Mam nadzieję, że wyraziłam się jasno i powtarzać nie będę musiała, i obejdzie się bez walenia po głowie. - Dodaje dobitnie, na co wszyscy jak jeden mąż wstają i biją mi brawo. No co jak co, ale tego się nie spodziewałam. Stephan też mnie zaskakuje mówiąc.
- No Soniu trzeba przyznać, że masz zadatki na świetną Lunę. Masz posłuch w stadzie a to się bardzo ceni. Kto wie może Selen wybrała gdzieś dla Ciebie partnera. - Mówiąc to uśmiecha się szeroko i puszcza mi oczko.
Przysięgam, czasem wydaje mi się, że wylądowałam w domu wariatów a nie watahy. Chociaż to na "W" i to więc kto wie.
- Jeśli jakiś wilkołak jest jej przeznaczonym to niech ma się na baczności, bo siłę jak na człowieka to ma zajebistą. - Marcus dodaje ze śmiechem, na co wszyscy zaczynają się śmiać razem z Nim.

Partnerka AlfyWo Geschichten leben. Entdecke jetzt