30

40 3 1
                                    

Właśnie wybił dzwonek powiadamiający o zakończeniu mojej ostatniej lekcji. Szybko spakowałam swoje zeszyty i ruszyłam do szatni. Spytałam czy podwieźć Hinatę, ale umówiła się z Naruto. Pokiwałam głową i ruszyłam w stronę parkingu żegnając się z przyjaciółką. Odpaliłam silnik samochodu i ruszyłam w stronę domu Sasuke. Gdy dojechałam na miejsce zatrzymałam się kawałek od bramy aby nie zastawić wjazdu dla ojca chłopaka. Zapukałam i po chwili otworzył mi brunet. Weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła.
-Nikogo nie ma. - oznajmił Sasuke.
  Pokiwałam głowa i ruszyłam za brunetem do kuchni. Nalewał właśnie wody do czajnika. Wybrał mój ulubiony kubek i nasypał do niego herbaty. Poczekaliśmy aż woda się zagotuje i ruszyliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie na wprost telewizora i zaczęliśmy oglądać serial na netflixie. Wtuliłam się w tors chłopaka. Uścisnął mnie mocniej i pocałował w czoło. Uwielbiałam kiedy to robił. Siedzieliśmy sobie w najlepsze ciesząc się swoim towarzystwem. Po jednym odcinku Sasuke poszedł do toalety. Usłyszałam pukanie do drzwi wiec ruszyłam w tamta stronę zastanawiając się kto to może być. Przez chwile myślałam, że może to Shisui bądź jakiś inny znajomy Itachi'ego. Otworzyłam drzwi i ujrzałam piękna dziewczynę która trzymała na rękach kilkumiesięczne dziecko. Osłupiałam.
-Cześć zastałam może Sasuke?
  Po tym pytaniu cały świat zawirował. Zaczęłam czuć jak wszystko w moim żołądku zaczyna robić fikołki. Sasuke ma dziecko? To jest jego była? Na 100% musiała to być jego była dziewczyna. Jest w moim wieku i w dodatku taka piękna. W porównaniu do niej jestem brzydkim kaczątkiem.
  Po chwili za jej plecami wyrósł Itachi z przerażeniem na twarzy. Czyli to co myślałam musiało być prawdą. Dziewczyna minęła mnie i weszła do środka, a zaraz za nią Itachi i dopiero teraz zauważyłam Shisui'ego.
-Tutaj jesteś! - krzyknęła obca dziewczyna.
  Spojrzałam w tamta stronę i zobaczyłam Sasuke. Jego twarz patrzyła z przerażeniem w moją stronę. Moje oczy zrobiły się szklane i popłynęły pierwszy łzy. Nie potrafiłam ich powstrzymać. Widziałam, że Sasuke idzie w moją stronę, ale nie rozumiałam słów wychodzących z jego buzi. Za dużo się działo na raz. Krzyki tej dziewczyny i przekrzykujących się facetów. Szybko ubrałam buty i pobiegłam do samochodu. Kiedy odpaliłam silnik widziałam jak Shisui biegnie w moim kierunku. Nie chciałam z nim rozmawiać. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Musiałam się uspokoić. Dojechałam w 20 minut do domu. Idzie pod rekord i cudem się nie zabiłam po drodze. Wpadłam do domu i pobiegłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i wylewałam łzy w poduszkę. Poczułam czyjaś rękę na plecach. Dobrze wiedziałam, że to Sasori.
-Saki co się stało?
-Ss...Sasuke.
  Jedyne co udało mi się wydusić z siebie. Odwróciłam się do brata i widziałam jak cały się spiął. Jego dłonie zacisnęły się w pieści.
-Zabije go.
  Złapałam do za koszulkę i pociągnęłam do siebie. Sasori się odwrócił. Kiwałam głową na nie dalej się dusząc. Do pokoju wpadł zadyszany Shisui.
-To nie jest tak jak myślisz Sakura.
-To niby jak? - wrzasnął mój brat zamykając mnie w uścisku.
-Najpierw dajcie mi powiedzieć do końca, a potem możecie zrobić co chcecie.
  Powycierałam łzy i zagniatałam poduszkę w swoich rękach. Sasori natomiast siedział wyprostowany gotowy w każdej chwili wstać i ulotnić się z tego miejsca aby znaleźć Sasuke.
-Dziewczyna którą spotkałaś nazywa się Kimiko. Tak jest to była dziewczyna Sasuke, ale na pewno nie wiesz tego czy to jest jego dziecko.
-Dziecko?! - wydarł się mój brat.
-Kimiko nie była święta. Miała problemy. Sasuke pomógł wyjść jej z nałogu, ale wiele razy go zdradziła. Więc wątpię aby to było jego dziecko. Pewnie skończyło jej się źródło dochodu i teraz szuka jakiegoś palanta co by zaopiekował się ją i jej dzieckiem.
-A co jeśli to na prawdę jego dziecko? - ledwo wydusiłam z siebie to zdanie. Spuściłam głowę nie mogłam patrzeć w stronę Uchihy.
-Sakura bardzo w to wątpię. - westchnął brunet wstając z krzesła. Spojrzałam się w jego kierunku, a raczej utkwiłam wzrok w krześle na którym jeszcze przed chwilą siedział. - Ale jeśli tak się stanie nie będę cię przed niczym powstrzymywać.
  Wyszedł z pokoju, a mój brat razem z nim. Siedzieli jeszcze godzinę na dole i o czymś intensywnie rozmawiali. Mogłam się domyśleć, że chodzi o bruneta. Sasuke wydzwaniał do mnie, ale nie byłam gotowa na rozmowę. Nie potrafiłam sobie tego wszystkiego ułożyć w głowie. Po prostu potrzebowałam czasu. Słyszałam jak Shisui wyszedł z domu. Po chwili ktoś zapukał do moich drzwi.
-To ja mogę wejść?
  Patrzyłam na drzwi i widziałam jak Sasori zbliża się w moją stronę. Od razu zalałam się nową falą łez, a dopiero zdążyłam doprowadzić się do porządku.
-Sakura nie płacz. Wszystko się jakoś ułoży. Nie płacz proszę. - zaczął wycierać moje łzy, a ja starałam się powstrzymać, ale nie mogłam. Tylko jak widziałam mojego brata wszystkie hamulce mi puszczały. Przytulił mnie, a ja płakałam w jego koszulkę. Wiedziałam, że czeka aż się uspokoję.
-To nie jest najlepszy czas na rozmowę.
  Spojrzałam w górę i zobaczyłam jak brat odkłada mój telefon na łóżko i jego chłodne spojrzenie padło na mnie. Szybko się zmieniło. Uścisnął mnie mocniej.
- Błagam nigdy więcej nie prowadź samochodu w takim stanie. Nie chce Cię stracić Saki.
  No tak jechałam jak szalona. Shisui w połowie drogi mnie dogonił, ale miałam to gdzieś.
-Przepraszam.
  Sasori spojrzał się na mnie. Jego szczęka była mocno zaciśnięta. Musiał kipieć z wściekłości, ale jakimś cudem jeszcze siedział tutaj ze mną. Wstał i powiedział, że zaraz wróci.

~~~

Kiedy wyszedłem z łazienki i zobaczyłem w korytarzu Kimiko z dzieckiem, a zaraz za nią płacząca Sakurę. Zamarłem. Wiedziałem, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. W jednej chwili świat mi się zawalił. Obiecałem sobie, że Sakura już nigdy więcej nie będzie płakać, a teraz ona wylewa łzy przez mnie. Totalnie ominąłem Kimiko i szedłem w strony Sakury. Chciałem jej wszystko wyjaśnić, ale ona mnie nie słuchała założyła buty i wybiegła z domu. Shisui pobiegł zaraz za nią, a ja musiałem zostać i zmierzyć się z tą wredna kłamliwą suką. Posłałem jej lodowate spojrzenie i poprowadziłem do salonu. Musieliśmy odbyć tą rozmowę. Jestem przekonany, że to nie moje dziecko.
  Po godzinnej wyczerpującej rozmowie zgodziłem się na zrobienie testów na ojcostwo i wyprosiłem ją z domu. Nie widziałem sensu żeby dalej tutaj była. Poszedłem do swojego pokoju i wydzwaniałem do Sakury. Nawet nie wiem za którym razem udało mi się dodzwonić. Przez chwile się cieszyłem, że udało się, ale jak tylko usłyszałem płacząca Sakurę w tle. Moje serce rozpadało się na milion kawałków. Nie wiedziałem co mam teraz robić. Chciałem być przy niej i wszystko jej wytłumaczyć, ale Shisui i Itachi kategorycznie mówili mi nie. Musiałem dać jej czas i sobie też. Każdy z nas musiał ochłonąć, ale wydawało mi się, że tracę rozum ponieważ nie mogłem być teraz obok niej. Bolało jak cholera. Poszedłem na siłownie. Musiałem odreagować. Spędziłem prawie trzy godziny i kiedy wróciłem runąłem jak długi na łóżko, ale nie mogłem zasnąć. Cały czas myślałem o Sakurze.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 18 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

SasuSaku - Teen LoveWhere stories live. Discover now