Obiecałem dziewczyną, że przyjdą do mnie, więc nie będzie tak źle. Pouczyć się, a później będzie mała imprezka.
Poszedłem pod gabinet ojca i zapukałem w drzwi. Powiedział ciche ,,Proszę" i wszedłem do środka.
- Co się stało synu?- zapytał ojciec.
- Chciałem zapytać, czy mogły by do mnie przyjść dwie koleżanki- wypuściłem cicho powietrze z ust.
- Jakie koleżanki?- dociekał.
- Via Adams i jej przyjaciółka, no i jest też moją koleżanką- odpowiedziałem dumnie.
- Pouczyć się, tak?- ściągnął okulary.
- Tak i po nauce zostałby na chwilę- dopowiedziałem.
- Chciałbym później zobaczyć efekt tej nauki- westchnął.
- Postaram się, ale pewnie nie tylko ja, ale też dziewczyny próbując mnie nauczyć- zmieszałem się.
- Dobrze mogą przyjść- zgodził się ojciec.
- Dziękuję- odpowiedziałem zadowolony.
- Ale za kolejną jedynkę na imprezę żadną nie pójdziesz- powiedział, oznajmiając że nie mam nic do gadania.
- Oczywiście- wyszedłem i zamknąłem za sobą drzwi.
Odetchnąłem z ulgą, gdy znalazłem się w swoim pokoju. Wyciągnąłem telefon, by napisać sms do Adams, ale się powstrzymałem. Stwierdziłem, że powiem im jutro. Wtedy zadzwonił telefon. Odebrałem i usłyszałem irytujący głos mojego przyjaciela:
- Charles ty żyjesz!- wydarł się do słuchawki Caleb.
- Tak, żyję- wywróciłem oczami.
- Jak tam w nowej szkole?- zapytał mój drugi przyjaciel Arthur.
- Normalnie, czyli nudno- odparłem niechętnie.
- A są tam jakieś laski?- zapytał mój trzeci przyjaciel Sam.
- Ile was tam jeszcze jest?- zapytałem z irytacją.
- Tylko troje, ale odpowiedz na pytanie- oznajmił Caleb.
- Każda dziewczyna w szkole piszczy na mój widok, ale są dwie NORMALNE- podkreśliłem ostatnie słowo.
- Kto to taki?- dociekał Arthur.
- Via Adams i Lana- kąciki moich ust drgnęły delikatnie.
- Ta Via Adams?!- krzyknął Sam.
- Tak ta- potwierdziłem.
- Hm, czyżbyś to nie ty narzekał na nią jakiś tydzień temu?- zaśmiał się Caleb.
- Być może- przypomniałem sobie.- Nie spędziłem z nią dużej ilości czasu, a skoro ma być moją jedyną znajomą przez ostatnie dni lub tygodnie, to wolę ją bliżej poznać.
- Rozumiemy- westchnął aktorsko Arthur.
- Zluzujcie- powiedziałem lekko zdenerwowany.
Rozmawiałem z przyjaciółmi jeszcze chwilę, ale musiałem odrobić zadanie, więc się z nimi pożegnałem i usiadłem nad lekcjami.
Po godzinnej męczarni z matematyką, miałem czas dla siebie. Jako, że byłem bałaganiarzem postanowiłem z nudów posprzątać. Założyłem słuchawki i włączyłem swoją playlistę.
Cały czas miałem w głowie słowa, które powiedziała podczas przerwy Via.
Nie chcę, żeby na mnie doniosła.
Ja też nie miałem w domu kolorowo pod tym względem, ale nie wiedziałem, że ona ma aż tak. Współczułem jej, ale tylko odrobinę, bo przecież się nie lubimy. Z jednej strony bardzo chciałem poznać tą dziewczynę, a z drugiej nie potrzebna mi była ta wiedza. Dziewczyna cały czas siedziała w mojej głowie i nie dawała o sobie zapomnieć. Miałem nadzieję, że nie będzie dla mnie kimś więcej. Przywiązałem się do jednej osoby za bardzo, a ona później odeszła. Dla innego. Tak po prostu nas zostawiła. Moja własna matka.
W oczach miałem łzy. Starłem je szybko dłonią. Potrafiłem sobie już poradzić bez niej. Nie była mi potrzebna. No może trochę była. Jej już nie ma i nic tego nie zmieni.
*
Dotarliśmy pod dom Adamsów punktualnie. Dziś wstałem stosunkowo wcześnie, jak na mnie. Miałem wszystkie zadania i wszystko spakowane. To nie byłem ja.Chwilę później drzwi samochodu się otworzyły i wsiadła do nich Via. Przywitała się z kierowcą i ze mną. Miała na sobie niebieskie jeansy i granatową koszule. Podobała mi się w takim eleganckim wydaniu. Pachniała truskawkami i malinami. Włosy miała spięte klamrą a na nogach vansy. Zapięła pasy i ruszyliśmy do szkoły.
Dziewczyna pisała z kimś na telefonie i co chwilę się uśmiechała. Nie mogłem się skupić. Włączyłem Instagrama przeglądając zdjęcia z urodzin mojej kuzynki. Nie interesowały mnie, ale chciałem się czymkolwiek zająć. Nie wytrzymałem w tej ciszy dlatego zapytałem:
- Co tam?
Musiałem zaskoczyć ją tym pytaniem. Nie patrzyła już w telefon tylko przed siebie.
- Jak na spotkanie z moją matką, to dobrze- powiedziała cicho i zaczęła się bawić palcami.
- Aż taka straszna jest?- zapytałem, ale nie widziałem, czy dobrze robię.
- Dla innych nie, dla mnie tak- patrzyła w widok za szybą.
- Wydawała się być miła- odparłem.
- Zawsze idealna rodzina Adamsów- powiedziała łamiącym się głosem dziewczyna.
- Hej, wszystko dobrze. Jestem tu- gładziłem jej ramię.– Ślicznotko, już dobrze– mówiłem, a po jej policzkach spływały łzy.
- Ona zawsze sprawia, że płacze- wymamrotała.- A zresztą po co ci to mówię?- powiedziała sama do siebie.
- Rozumiem cię po części- oznajmiłem.- Też muszę być idealny, żeby nie przynieść wstydu rodzinie- dodałem smutno.
Dziewczyna już nic nie odpowiedziała. Otarła łzy z policzków i poprawiła makijaż. Gdy wysiedliśmy pod szkołą, od razu podbiegła do nas Lana.
- Cześć wam! O Boże Via, czy ty płakałaś?- zapytała od razu, gdy zobaczyła czerwone oczy przyjaciółki.
- Tak, ale już jest dobrze- uśmiechnęła się lekko.
- Okej. Ty- wskazała palcem na mnie- załatwiłeś coś?- obie popatrzyły na mnie.
- Nie- zrobiłem smutna minę.
Lana głośno westchnęła, a Via spuściła wzrok i patrzyła na swoje vansy.
- Żartuję- zaśmiałem się.- Możecie do mnie przyjść w piątek- oznajmiłem.
Lana zaklaskała w dłonie i szeroko się uśmiechnęła, a w oczach drugiej dziewczyny zobaczyłem radość, którą potwierdziła delikatnym uśmiechem. Ruszyliśmy w stronę szkoły na lekcję.
YOU ARE READING
Unearthly
RomanceVia, jest młodą dziewczyną z bogatego domu. Dla rodziców musi być zawsze najlepsza w szkole, lecz jednak nie wiadomo jak by się starała zawsze będzie tą gorszą z sióstr. Charles, jest synem jednego z najbardziej znanych prawników w Londynie. Nie ucz...