2. Charles

3.3K 60 6
                                    

Obiecałem dziewczyną, że przyjdą do mnie, więc nie będzie tak źle. Pouczyć się, a później będzie mała imprezka.

Poszedłem pod gabinet ojca i zapukałem w drzwi. Powiedział ciche ,,Proszę" i wszedłem do środka.

- Co się stało synu?- zapytał ojciec.

- Chciałem zapytać, czy mogły by do mnie przyjść dwie koleżanki- wypuściłem cicho powietrze z ust.

- Jakie koleżanki?- dociekał.

- Via Adams i jej przyjaciółka, no i jest też moją koleżanką- odpowiedziałem dumnie.

- Pouczyć się, tak?- ściągnął okulary.

- Tak i po nauce zostałby na chwilę- dopowiedziałem.

- Chciałbym później zobaczyć efekt tej nauki- westchnął.

- Postaram się, ale pewnie nie tylko ja, ale też dziewczyny próbując mnie nauczyć- zmieszałem się.

- Dobrze mogą przyjść- zgodził się ojciec.

- Dziękuję- odpowiedziałem zadowolony.

- Ale za kolejną jedynkę na imprezę żadną nie pójdziesz- powiedział, oznajmiając że nie mam nic do gadania.

- Oczywiście- wyszedłem i zamknąłem za sobą drzwi.

Odetchnąłem z ulgą, gdy znalazłem się w swoim pokoju. Wyciągnąłem telefon, by napisać sms do Adams, ale się powstrzymałem. Stwierdziłem, że powiem im jutro. Wtedy zadzwonił telefon. Odebrałem i usłyszałem irytujący głos mojego przyjaciela:

- Charles ty żyjesz!- wydarł się do słuchawki Caleb.

- Tak, żyję- wywróciłem oczami.

- Jak tam w nowej szkole?- zapytał mój drugi przyjaciel Arthur.

- Normalnie, czyli nudno- odparłem niechętnie.

- A są tam jakieś laski?- zapytał mój trzeci przyjaciel Sam.

- Ile was tam jeszcze jest?- zapytałem z irytacją.

- Tylko troje, ale odpowiedz na pytanie- oznajmił Caleb.

- Każda dziewczyna w szkole piszczy na mój widok, ale są dwie NORMALNE- podkreśliłem ostatnie słowo.

- Kto to taki?- dociekał Arthur.

- Via Adams i Lana- kąciki moich ust drgnęły delikatnie.

- Ta Via Adams?!- krzyknął Sam.

- Tak ta- potwierdziłem.

- Hm, czyżbyś to nie ty narzekał na nią jakiś tydzień temu?- zaśmiał się Caleb.

- Być może- przypomniałem sobie.- Nie spędziłem z nią dużej ilości czasu, a skoro ma być moją jedyną znajomą przez ostatnie dni lub tygodnie, to wolę ją bliżej poznać.

- Rozumiemy- westchnął aktorsko Arthur.

- Zluzujcie- powiedziałem lekko zdenerwowany.

Rozmawiałem z przyjaciółmi jeszcze chwilę, ale musiałem odrobić zadanie, więc się z nimi pożegnałem i usiadłem nad lekcjami.

Po godzinnej męczarni z matematyką, miałem czas dla siebie. Jako, że byłem bałaganiarzem postanowiłem z nudów posprzątać. Założyłem słuchawki i włączyłem swoją playlistę.

Cały czas miałem w głowie słowa, które powiedziała podczas przerwy Via.

Nie chcę, żeby na mnie doniosła.

Ja też nie miałem w domu kolorowo pod tym względem, ale nie wiedziałem, że ona ma aż tak. Współczułem jej, ale tylko odrobinę, bo przecież się nie lubimy. Z jednej strony bardzo chciałem poznać tą dziewczynę, a z drugiej nie potrzebna mi była ta wiedza. Dziewczyna cały czas siedziała w mojej głowie i nie dawała o sobie zapomnieć. Miałem nadzieję, że nie będzie dla mnie kimś więcej. Przywiązałem się do jednej osoby za bardzo, a ona później odeszła. Dla innego. Tak po prostu nas zostawiła. Moja własna matka.

W oczach miałem łzy. Starłem je szybko dłonią. Potrafiłem sobie już poradzić bez niej. Nie była mi potrzebna. No może trochę była. Jej już nie ma i nic tego nie zmieni.

*
Dotarliśmy pod dom Adamsów punktualnie. Dziś wstałem stosunkowo wcześnie, jak na mnie. Miałem wszystkie zadania i wszystko spakowane. To nie byłem ja.

Chwilę później drzwi samochodu się otworzyły i wsiadła do nich Via. Przywitała się z kierowcą i ze mną. Miała na sobie niebieskie jeansy i granatową koszule. Podobała mi się w takim eleganckim wydaniu. Pachniała truskawkami i malinami. Włosy miała spięte klamrą a na nogach vansy. Zapięła pasy i ruszyliśmy do szkoły.

Dziewczyna pisała z kimś na telefonie i co chwilę się uśmiechała. Nie mogłem się skupić. Włączyłem Instagrama przeglądając zdjęcia z urodzin mojej kuzynki. Nie interesowały mnie, ale chciałem się czymkolwiek zająć. Nie wytrzymałem w tej ciszy dlatego zapytałem:

- Co tam?

Musiałem zaskoczyć ją tym pytaniem. Nie patrzyła już w telefon tylko przed siebie.

- Jak na spotkanie z moją matką, to dobrze- powiedziała cicho i zaczęła się bawić palcami.

- Aż taka straszna jest?- zapytałem, ale nie widziałem, czy dobrze robię.

- Dla innych nie, dla mnie tak- patrzyła w widok za szybą.

- Wydawała się być miła- odparłem.

- Zawsze idealna rodzina Adamsów- powiedziała łamiącym się głosem dziewczyna.

- Hej, wszystko dobrze. Jestem tu- gładziłem jej ramię.– Ślicznotko, już dobrze– mówiłem, a po jej policzkach spływały łzy.

- Ona zawsze sprawia, że płacze- wymamrotała.- A zresztą po co ci to mówię?- powiedziała sama do siebie.

- Rozumiem cię po części- oznajmiłem.- Też muszę być idealny, żeby nie przynieść wstydu rodzinie- dodałem smutno.

Dziewczyna już nic nie odpowiedziała. Otarła łzy z policzków i poprawiła makijaż. Gdy wysiedliśmy pod szkołą, od razu podbiegła do nas Lana.

- Cześć wam! O Boże Via, czy ty płakałaś?- zapytała od razu, gdy zobaczyła czerwone oczy przyjaciółki.

- Tak, ale już jest dobrze- uśmiechnęła się lekko.

- Okej. Ty- wskazała palcem na mnie- załatwiłeś coś?- obie popatrzyły na mnie.

- Nie- zrobiłem smutna minę.

Lana głośno westchnęła, a Via spuściła wzrok i patrzyła na swoje vansy.

- Żartuję- zaśmiałem się.- Możecie do mnie przyjść w piątek- oznajmiłem.

Lana zaklaskała w dłonie i szeroko się uśmiechnęła, a w oczach drugiej dziewczyny zobaczyłem radość, którą potwierdziła delikatnym uśmiechem. Ruszyliśmy w stronę szkoły na lekcję.

UnearthlyWhere stories live. Discover now