25. WHO ARE YOU?

65 7 1
                                    

enjoy, guys:]
miłej niedzieli!

-yoni♡

Yoongi pov 
- Jesteś gotowy na dzisiaj? – zapytałem, popijając kawę z kubka, siedząc naprzeciwko Jimina

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Yoongi pov

- Jesteś gotowy na dzisiaj? – zapytałem, popijając kawę z kubka, siedząc naprzeciwko Jimina.

- Tak, powtórzyłem sobie cały materiał, mam ewentualnie notes ze sobą, aby móc w niego zerkać no i jak ewentualnie będę potrzebował pomocy to Taehyung będzie obok – odpowiedział z uśmiechem. – I wiesz co jest najlepsze? Będę mógł pracować w czapce!

- Cieszę się, jestem spokojniejszy, że będziesz odbywać praktyki akurat u Tae. Na pewno będziesz tam dobrze traktowany.

- Jeśli się uda to zostanę tam na dłużej, ale to się okaże dopiero za trzy tygodnie.

- Będziesz przechodził jakieś testy? – zaśmiałem się.

- Bardziej chodzi o pieniądze. Kwiaciarnia Tae nie jest jakaś ultra popularna, ludzie wolą iść do jakiejś dużej kwiaciarni niż do prywaciarza.

- A czy Taehyung organizuje też jakieś większe zamówienia?

- Mówisz o ozdabianie sal i tak dalej?

- Tak – przytaknąłem.

- Chyba tylko raz brał udział w ozdabianiu sali weselnej.

- Nasza firma organizuje bankiet noworoczny, postaram się pokręcić przy organizatorach i polecę jego kwiaciarnię.

- To by na pewno go ucieszyło.

- Odwieźć cię? – zapytałem, zerkając na telefon.

- Nie musisz, Taehyung po mnie przyjeżdża, będzie jechał z hurtowni.

- O to dobrze, przynajmniej nie będziesz musiał jechać autobusem.

- Nie martw się aż tak, czuję się dobrze – powiedział, łapiąc mnie za rękę.

Uśmiechnąłem się delikatnie i splotłem nasze dłonie. Ścisnąłem jego palce i podsunąłem jego dłoń do ust, po czym ją ucałowałem. Przymknąłem powieki i przytuliłem jego dłoń do policzka. Teraz, po wszystkim co przeszliśmy, nie wyobrażałem sobie żyć bez młodszego. Bez niego nie mogło być mnie. Chłopak pogładził mój policzek, po czym powoli odsunął swoją dłoń.

- Wrócę popołudniu to spędzimy czas razem, okej? – uśmiechnął się do mnie delikatnie.

- Z chęcią. Przygotuję jakąś kolację.

- Przede wszystkim odpoczywaj, w końcu masz jakieś wolne w tygodniu - zaśmiał się, zbierając swoje rzeczy.

Odprowadziłem go do przedpokoju z kubkiem w ręce i obserwowałem jak zawiązuje sznurówki w swoich butach. Położyłem kubek na podłodze przy ścianie i pomogłem mu założyć płaszcz i zawiązałem mu szalik.

- Hyung, przestań, będę wsiadał do samochodu! - jęknął niezadowolony.

- Wiem o tym, ale wieje mocny wiatr. Nie chcę, żeby cię zawiało, ty też tego nie chcesz.

- Nie chcę... - mruknął pod nosem.

- No właśnie, więc nie narzekaj. Będziesz ubierał czapkę czy chustę?

- Moje włosy nie są już takie krótkie, żebym musiał chodzić w chuście, wystarczy mi czapka z daszkiem.

- W sumie masz rację, wyglądasz teraz jakbyś dopiero co opuścił jednostkę wojskową.

- Złe wspomnienia - skrzywił się. - Lepiej nie rozmawiać o tym.

- Oczywiście. Ja też nie chcę o tym gadać, co było to było.

- Dokładnie tak! - zgodził się, zarzucając torbę na ramię. - Idę, hyung.

- Uważaj na siebie i baw się dobrze.

- Z Tae nie ma możliwości na nudę. - zachichotał młodszy.

- Leć, kochanie - pocałowałem go jeszcze szybko w policzek.

- A ty odpoczywaj, zero pracy dzisiaj! - zastrzegł, posyłając mi poważne spojrzenie.

- Pewnie - parsknąłem.

Chłopak w końcu wyszedł z mieszkania i zrobiło się nagle tak cicho. Jak byłem z Jiminem po raz pierwszy to pamiętam, że byłem przyzwyczajony do takiego spokoju i ciszy, ponieważ nie mieszkaliśmy razem ani nieczęsto nocowaliśmy u siebie nawzajem. Oboje dużo pracowaliśmy, ja szczególnie. Teraz jak miałem Jimina prawie 24/7 w domu, odzwyczaiłem się od takiej ciszy. Westchnąłem i wróciłem w końcu do kuchni, by dokończyć śniadanie i posprzątać.

Później poszedłem chwilę pobiegać na bieżni, która była ustawiona od kilku tygodni w pokoju gościnnym, ponieważ Jimin się uprzykrzał, że nie ma jak ćwiczyć swojej kondycji i całkiem o niej zapomniał. Nie miałem mu tego za złe, bo sam przyznałem, że zrobienie z pokoju gościnnego małej domowej siłowni to nie jest głupi pomysł. Po rozgrzewce i bieganiu, poszedłem pod prysznic i na spokojnie czerpałem przyjemność z uczucia strumienia bijącego w moje spięte plecy.

Po długiej sesji wodnego masażu oraz wklepaniu w skórę twarzy kilku preparatów jak nauczył mnie Jimin, poszedłem do sypialni i ubrałem się. Zgarnąłem laptopa z biurka, które stało pod oknem i udałem się z nim do salonu. Odpaliłem w tle telewizor i zostawiłem na programie KBS, aby obejrzeć mecz piłki nożnej. Nie byłem jakimś wielkim fanem, ale czasem lubiłem sobie włączać coś w tle. Na laptopie natomiast włączyłem przeglądarkę i zacząłem szukać dobrej jakości produktów do domowej siłowni.

Po jakichś dwóch godzinach skończyłem robić re-search i przystąpiłem do wybierania odpowiednich maszyn, których byłem pewien, że będę używał i zmieszczą się do małego pokoju gościnnego. Drugi pokój, który był większy, postanowiłem zostawić, gdyby ktoś potrzebował przenocowania. Nie mieliśmy  z Jiminem co prawda dużo znajomych, jednakże przezorny zawsze ubezpieczony. Wolę mieć zostawiony ten drugi pokój.

Po skończonych zakupach, wyłączyłem laptopa i telewizor, po czym otworzyłem okno balkonowe, aby się przewietrzyło i siadłem przy pianinie. Zacząłem od zagrania Wiosny Vivaldiego, płynnie przeszedłem przez wszystkie pory roku, zagrałem moją ulubioną melodię, którą grałem mojej mamie co roku, aż skończyłem na mojej nowej piosence, która jeszcze nie była wydana. Wkładałem w grę całego siebie, jakby świat miał się za chwilę skończyć. Kochałem pianino, było moją pierwszą miłością, powodem do życia i gonienia marzenia.

Grałem dosyć długo, bo z transu obudziły mnie przychodzące wiadomości na telefon. Wyjąłem komórkę z kieszeni dresów i odczytałem wiadomości, które były oczywiście od Jimina, który był właśnie na przerwie i pisał na bieżąco swoje przemyślenia. Widząc szczęśliwe i zadowolone emotikony dodawane do każdego sms-a, sam się uśmiechałem i nie mogłem przestać. Odpisywałem mu na wiadomości, dopóki nie usłyszałem dzwonka do drzwi.
Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się kto to może być, ponieważ byłem pewny, że nie mogła być to dostawa sprzętu, ponieważ miały przyjechać w weekend, kiedy byłem znowu w domu. Opuściłem pokrywę klawiaturową i wstałem od instrumentu, chowając telefon ponownie do kieszeni. Poszedłem do drzwi i usłyszałem ponowne pukanie, tym razem było głośniejsze. Może to jakiś sąsiad przyszedł się poskarżyć na moją głośną grę?

Założyłem maseczkę na twarz i ostrożnie otworzyłem drzwi, wyglądając przez szparę, która robiła się coraz większa wraz z szerzej otwieranym skrzydłem. Na korytarzu stała kobieta, która z twarzy mi kogoś przypominała, jednak nie byłem pewny czy kiedykolwiek mogłem widzieć te kobietę.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytałem grzecznie.

- Oh dzień dobry, nie spodziewałam się Pana w domu - powiedziała z lekkim uśmiechem, jednakże w jakiś sposób jej sposób uśmiechania mnie zaniepokoił.

- Czy przeszkadzałem, grając na pianinie? - zapytałem. - Jeżeli tak, to bardzo przepraszam i już nie będę.

- Ah oczywiście, że nie - machnęła ręką. - Grał Pan bardzo pięknie.

- Dziękuję - mruknąłem, chyląc lekko głowę.
Spojrzałem na nią znowu, a ona obserwowała mnie uważnie, cały czas zerkając za moje plecy, jakby czegoś lub kogoś szukała w środku apartamentu.

- Czegoś Pani potrzebuje?

- Właściwie to tak, szukam kogoś.

- Kogoś kto mieszka w tym apartamentowcu? - uniosłem brwi.

- Dokładniej, to nawet w Pana apartamencie.

- Chodzi o mnie? - zdziwiłem się.

- Przyszłam do Jimina. - wyznała w końcu, ponownie posyłając mi ten przerażający uśmieszek.

- Czego Pani potrzebuje od mojego chłopaka?

- Oh, jesteście razem? Mój syn ma naprawdę dobre oko i wie gdzie się zakręcić aby się ustawić. Wpuści mnie Pan, z chęcią powymieniam się ciekawostkami z przeszłości o moim synu.

Patrzyłem na nią, nie wiedząc co właściwie zrobić. Nigdy nie pytałem Jimina o rodziców, nie chciał o nich rozmawiać, więc nie naciskałem. Czy aby na pewno to była jego matka? Może to jakaś dziwna staruszka, której się już na mózg rzuciło na starość i chce w jakiś sposób dostać się do mieszkania jakiegoś naiwniaka i go zabić z zimną krwią?

Kobieta nadal na mnie patrzyła, czekając. Otworzyć czy nie otworzyć?

Step By Step❄yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz