Rozdział 1

2.3K 58 3
                                    

Po wyjściu z pomieszczenia wyjęłam z teczki plan lekcji i mapkę, którą miałam zamiar przeanalizować stojąc pod sekretariatem, aby nie chodzić wpatrzona w papier między uczniami. Na korytarzach znajdowało się dużo ławek, więc usiadłam na jednej z nich starając się nie zwracać na siebie uwagi. Położyłam obie kartki na ławce i zrobiłam im zdjęcie, żeby mieć do nich dostęp w każdej chwili. Na szybko przejrzałam tą mapkę i udałam się pod klasę 14. Moją pierwszą lekcją była biologia. Nie był to lubiany przeze mnie przedmiot, ale nieźle sobie z nim radziłam. Raczej rozumiałam wszystkie tematy, ale nie miałam zapału do robienia dodatkowych prac.  Zanim doszłam pod klasę zadzwonił dzwonek ogłaszający początek lekcji. Wszyscy uczniowie przerwali wykonywane przez nich czynności i poszli - niektórzy szybciej a niektórzy wolniej - na swoje własne lekcje. Sama przyśpieszyłam tępo, aby się nie spóźnić. Gdy byłam przed klasą, do której wchodzili jeszcze niektórzy uczniowie, odetchnęłam głęboko w myślach powtarzając sobie ,,będzie dobrze, dasz radę, przecież cię nie zjedzą", ale jakoś nie umiałam uwierzyć w pierwszą część tego zdania. W drugą też chwilami wątpiłam. Gdy tak stałam pod tą klasą, nagle ktoś mnie zaczepił.

-Cześć, nazywam się Caroline, ty pewnie jesteś nowa prawda? - zapytała sympatycznie wyglądająca dziewczyna.

-Ee...Hej, tak - odpowiedziałam z lekkim zdezorientowaniem, a po chwili zorientowałam się, że się jeszcze nie przedstawiłam - Emily, miło mi - uśmiechnęłam się.

-Chodźmy już do, nauczycielka za chwilę powinna przyjść - powiedziała po czym weszłyśmy razem do sali.

Zaproponowała mi żebym z nią usiadła w ostatniej ławce pod oknem na co oczywiście się zgodziłam. Była to moja ulubiona ławka, a przez to że będę z kimś ją dzielić nic się nie stanie.

- Jeśli chcesz mogę cię później oprowadzić po szkole... oczywiście jeśli chcesz - zaproponowała niepewnie.

-Jeśli to nie problem, to jak najbardziej, możesz mnie oprowadzić - odpowiedziałam w momencie kiedy niezbyt przyjaźnie wyglądająca nauczycielka weszła do klasy.

- Dzień dobry. Dzisiaj dołaczyła do nas nowa osoba, Emily. Chodź proszę na środek i powiedz coś o sobie - odparła kobieta.

Bo na pewno każdego to interesuje co teraz powiem - pomyślałam. Od razu niezbyt ją polubiłam, słysząc jej ton wypowiedzi. Nie zamierzałam robić nie potrzebnych afer, wstałam z ławki i wyszłam na środek.

- W-więc jak wiecie nazywam się Emily Willson ee... nie wiem co mogę o sobie powiedzieć, ale mam nadzieję, że mnie zaakceptujecie - wyjąkałam nie wiedząc co mam powiedzieć.

-Dziękuję Emily, ja również mam nadzieję że ciepło ją przyjmiecie a teraz usiądź. Sprawdziłam wasze kartkówki i jestem pod wrażeniem. Pod wrażeniem, jak można tak mało umieć. Wy się w ogóle uczycie? Jesteście strasznie nie ogarnięci...

Zrobiłam to co mi kazała i nawet nie wiem kiedy minęła reszta lekcji. Gdy zadzwonił dzwonek i każdy lącznie ze mną zaczął się pakować, podszedł do mnie pewien chłopak.

-Hej, jestem Grayson miło mi cię poznać - przywitał sie podając mi dłoń, którą uścisnęłam.

Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, ponieważ zrobiła to za mnie nowo poznana brunetka.

-Spadaj Evans.

-A co jesteś zazdrosna? - dogryzł jej ale widać było, że są poprostu dobrymi przyjaciółmi - nie widzę problemu, tylko poznaję się z nową koleżanką - powiedział trzepocząc ironicznie rzęsami.

-Chodźmy Emily, miałam ci pokazać szkołę - powiedziała a ja tylko spojrzałam zmieszana na chłopaka, który posłał mi zalotny uśmiech i ruszyłam za dziewczyną.

-O co chodziło z tym gr... groy, gronsonem?

- Grayson - poprawiła mnie - to mój przyjaciel. Czasem wkurza ale jest okej, mimo wszystko nie jest zbyt dobrym materiałem na chłopaka czy coś.

-Rozumiem - odpowiedziałam krótko.

Dziewczyna przez resztę przerw oprowadzała mnie po szkole i znalazłyśmy dużo wspólnych tematów do rozmów. Dzień w szkole minąl mi bardzo szybko. Po lekcjach zaproponowała mi, że może mnie zabrać dzisiaj wieczorem na zachód słońca. Nie miałam żadnych planów, więc przystałam na propozycje dziewczyny. Umówiłyśmy się na konkretną godzinę pod moim domem i pożegnałam się z dziewczyną.

-Ty jesteś Emily Willson? - zaskoczona obróciłam się i zadarlam lekko głowę do góry aby ujrzeć wysokiego bruneta.

Skłamałabym mówiąc, że nie był przystojny. Miał około 185 centymetrów wzrostu, a w oczy od razu rzucił mi się idealny zarys szczęki. Oczy miał w bardzo ciemnym kolorze, który komponował się z jego włosami i karnacją.

-Tak? - bardziej zapytałam niż odpowiedziałam.

-Archer. Archer Davis. Chodzimy razem do klasy. Mam nadzieję, że uda nam się jutro dłużej porozmawiać - skinęłam głową - w takim razie do zobaczenia Em.

-Do zobaczenia - odpowiedziałam zmieszana po czym chłopak uśmiechnął się do mnie odchodząc w stronę za pewne swojego samochodu.

W sumie nie miałam nic przeciwko nowym znajomością, ale ta rozmowa była trochę nienaturalna. Nie porwała za długo ale mimo wszystko, była dziwna. W momencie gdy chłopak odszedł, na parking przyjechała moja siostra. Ruszyłam w jej stronę i wsiadłam do pojazdu.

-No hej - przywitała się ze mną - jak tam? Jak było? Masz nowych znajomych? Dobrze cię traktują? - zasypała mnie pytaniami.

- Boże spokojnie... nie mam 8 lat. Radzę sobie. Było dobrze, poznałam jedną dziewczynę, oprowadzała mnie po szkole i takie tam. Wydaję sie naprawdę miła. A właśnie, przyjedzie po mnie około 20-20.30, nie będziesz miała nic przeciwko?

- Jasne, że nie. Jak najbardziej możesz się spotykać z znajomymi, tylko nie wracaj za późno i uważaj na siebie. A co to za chłopak z którym przed chwilą rozmawiałaś?

-Archer Davis. Mówił, że chodzimy razem do klasy i ,,ma nadzieje, że uda nam się jutro porozmawiać" - zacytowałam - nic konkretnego nie mówił, więc trudno stwierdzić czego ode mnie chciał.

- A to ciekawe.

Przewróciłam oczami i wsłuchałam się w muzykę wydobywającą się z radia.

I'm the mafiaWhere stories live. Discover now